Dzisiaj pod wnioskiem o zorganizowanie referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz podpisał się Jarosław Kaczyński. Politolog dr Błażej Poboży zażartował na Twitterze, że zdobyto tym samym ostatni brakujący głos. Możliwe jednak, że miał rację. Burmistrz Ursynowa Piotr Guział powiedział nam bowiem, że do wymaganej liczby podpisów brakuje niewiele, a nie wszystkie głosy poparcia zostały już policzone. Nie można więc wykluczyć, że sygnatura prezesa PiS zadecyduje o przeprowadzeniu referendum.
Guział zaznaczył, że podpisy są zbierane w wielu miejscach i liczone stopniowo, zatem nie można wykluczyć, że granica 134 tysięcy podpisów została de facto przekroczona. Dzisiaj do akcji przyłączył się Jarosław Kaczyński.
Burmistrz zastrzegł przy tym, że głosy poparcia będą gromadzone nawet po tym, jak zostanie przekroczony wymagany przez prawo poziom. – Będziemy zbierać podpisy do 22 lipca, niezależnie od tego, ile ich będzie. Chcemy zarazić warszawiaków entuzjazmem, walczymy o frekwencję – oświadczył Guział. Nadwyżka podpisów ma być też zabezpieczeniem. Organizatorzy nie wiedzą bowiem, czy wszystkie oddane głosy zawierają prawdziwe dane i mają moc prawną.
Kiedy mieszkańcy
Warszawy mieliby głosować w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz? – Chcemy, żeby referendum odbyło się pod koniec września, po wakacjach, kiedy warszawiacy wrócą z urlopów, kiedy dzieci pójdą do szkoły, rodzice kupią już wyprawki, a pogoda będzie jeszcze dobra – powiedział Guział.
Czytaj także: