SLD wydało ponad 5 milionów złotych z 6,5 mln otrzymanych od państwa. Politycy lewicy nie żałowali sobie na hotele i restauracje. Ale i inne partie, jak Ruch Palikota, nie szczędziły państwowych pieniędzy na luksusy – spółce Centrum Wina RP zapłacił 30 tysięcy złotych. Na co jeszcze wydają mniejsi sejmowi gracze?
Informacje o tym, na co wydają państwowe subwencje PO i PiS wywołały sporo dyskusji. Pojawiły się wówczas m.in. zarzuty pod adresem Krzysztofa Skowrońskiego o to, że brał pieniądze od Prawa i Sprawiedliwości, a wciąż mówi o niezależnym dziennikarstwie. Podobne sytuacje dotyczyły kilku innych ekspertów i dziennikarzy.
Teraz "Gazeta Wyborcza" opublikowała drugą część swojego raportu o wydatkach partii. I tak SLD, które z kasy państwa, czyli naszej, otrzymało w zeszłym roku 6,5 miliona złotych, wydało już większość tej kwoty. 5,46 mln zostało przeznaczone między innymi na: wynagrodzenia (2,32 mln), wynajem lokali i benzynę. Ale, jak podkreślają w "GW" Agata Nowakowska i Dominika Wielowieyska, Sojusz nie żałował też na restauracje i hotele.
Drogie były też partyjne imprezy lewicy – tylko na pobyt w Hana&Spa w Karwi SLD przepuściło 130 tysięcy złotych. W setkach tysięcy złotych należy liczyć też wydatki tego ugrupowania na różnego rodzaju działania i firmy promocyjne. Niektóre z nich wydają się być podejrzane, Wielowieyska i Nowakowska wskazują na przykład, że prawie 200 tysięcy przeznaczono na firmę, która nie ma strony internetowej, a jej numery telefonów nie działają. Oprócz tego, oczywiście, partia przeznaczyła trochę pieniędzy na biznesy partyjnych działaczy (np. kupno mebli). Na tzw. fundusz ekspercki, który według prawa powinni stanowić co najmniej 5 proc. subwencyjnych wydatków, SLD łącznie przeznaczył w ciągu kilku ostatnich lat 2,4 mln złotych, z tego ponad pół miliona tylko w 2012 roku.
Ruch Palikota dostał prawie milion mniej, niż SLD, ale wydawał zupełnie inaczej. Na wynagrodzenia jedynie 270 tysięcy, za to ponad 2 miliony na "usługi obce, w tym wydatki na media" – informuje "Wyborcza". Sporo pieniędzy, bo 1,67 miliona, kosztowały billboardy Janusza Palikota, kilkaset tysięcy poszło też na firmy PR-owskie i reklamowe.
Budzącym najwięcej wątpliwości wydatkiem jest 30 tysięcy na Centrum Wina, choć nie wiadomo, za co dokładnie Ruch Palikota tam płacił. Fundusz ekspercki w RP to 402 tysiące złotych, z czego aż 280 otrzymał Instytut Studiów Podatkowych Witolda Modzelewskiego. To o tyle zabawne, że z usług Modzelewskiego – który, nota bene, jest jednym z autorów obecnej ustawy o VAT, uważanej za niesłychanie i niepotrzebnie skomplikowaną – korzystał także PiS.
Największą subwencję z trzech małych sejmowych partii otrzymało PSL – aż 6,6 miliona. Przy czym Ludowcy muszą spłacić 20 milionów złotych kary za błędy w sprawozdaniu finansowych za rok 2001. PSL, jak podkreślają Nowakowska i Wielowieyska, nie szaleje więc z wydatkami. Na ekspertów przeznaczył 300 tysięcy złotych, na wynagrodzenia – 1,7 miliona.
Wszystkie trzy partie wydawały też po kilkanaście do kilkudziesięciu tysięcy złotych na wspieranie rozmaitych fundacji działających dobroczynnie lub społecznie. Jak podkreślają dziennikarki "GW", skarbnicy SLD, PSL i RP nie chcieli się z nimi spotkać, w przeciwieństwie do skarbników PO i PiS.