Nawet jeśli lato nie będzie upalne, wciąż może być udane, a już na pewno bardzo smakowite. I międzynarodowe! Tegoroczne lato, za sprawą klimatycznych miejsc, jakie wzbogaciły ostatnio mapę stolicy, na pewno będziecie wspominać z przyjemnością.
Kochacie „Seks w wielkim mieście”, Manhattan i żółte taksówki? My kochamy do szaleństwa, podobnie jak Ilona i Emil, którym udało się spełnić swoje marzenie o lokalu w stylu samochodowym. Od lat mieszkający na warszawskim Żoliborzu, postanowili zaparkować swoją Yellow Cab w bliskiej okolicy, gdzie jeszcze do niedawna funkcjonował Bar 15.
Klasyczny Przejazd, Serowa Jazda, Kierunek Pieczarki, Przystanek Grill – to burgerowe radości, które czekają na was po wejściu do żółtej taksówki (jest też oczywiście opcja wege: Zielona Aleja). Jeśli chodzi o alkohole, poza regionalnymi piwami, możecie zdecydować się na Szybki kurs, w Taryfie dziennej, także w Godzinach szczytu – oferta jest naprawdę szeroka. Do tego ogródek z leżakami, hamakiem, stolikami ze skrzynek po napojach, niedługo pojawią się też ławki z drewnianych palet i stojak na rowery. Jak przystało na nowojorskie obyczaje, czteronożni towarzysze nie są tu traktowani gorzej: w żółtej taxi nikt nie pożałuje im karmy. Yellow Cab czeka na was od 17 (z biegiem czasu lokal będzie otwierany coraz wcześniej) do 2 w nocy, ale bywa, że „taksówkarze” nie śpią i o 4 nad ranem. Nie mamy wątpliwości, że sama Carrie Bradshaw skusiłaby się na przejażdżkę.
Ks. Jerzego Popiełuszki 19/21 paw. 15
Jeszcze więcej Nowego Jorku: Brooklyn Bakery & Wine
Tym razem coś dla wielbicieli „Dziewczyn” i największego nowojorskiego okręgu: Brooklyn Bakery & Wine! Dobre wino i wypiekane na miejscu pieczywo (chleby, bagietki oraz ciasta) to kolejny powód, by jak najczęściej bywać na Żurawiej, gdzie do tej pory za przyjemności smakowe odpowiadały Żurawina i Bufet Centralny.
Jednym z założycieli tej amerykańskiej z ducha restauracji jest Francuz... Janusz Francuz, wcześniej mieszkający w Nowym Jorku, debiutant w branży gastronomicznej. Do projektu przekonała go Marzena Hajduk, która od trzech lat z powodzeniem prowadzi już swój lokal na Pomorzu.
W jasnym, industrialnym wnętrzu wzrok przykuwa czarno-białe zdjęcie mostu Brooklyńskiego. Poza pysznym pieczywem i winem, dostaniecie tu też dania polskie i międzynarodowe, oczywiście także amerykańskie. Skargi i zażalenia, choć głównie pewnie pochwały, możecie składać na... lampie. Na czym polega system? Sprawdźcie sami, najlepiej w piątek lub sobotę, kiedy kuchnia funkcjonuje non stop.
ul. Żurawia 32/34 (wejście od ulicy Parkingowej)
Trochę Meksyku: Jakie Taco
No dobrze, miały być lokale, a będzie mowa o busie. Miało być meksykańsko, a wciąż będzie trochę nowojorsko, bo idea food trucków jest tam chyba najpopularniejsza. W Polsce ta świetna alternatywa i dla drogich restauracji, i dla byle jakich fastfoodów, rozwija się bardzo wolno, ale na szczęście już widać pierwsze jaskółki. A taco-burger jest jedną z nich. Dostaniecie tu popularne dania kuchni meksykańskiej – obecne w nazwie baru tacos, a także quesadille, fajitas, burritos i nachos, guacamole. Jest też coś dla wegetarian i pozostających na diecie bezglutenowej.
Założyciele, Weronika Wójcik i Krzysiek Stelmach, jak sami mówią, wszystkie dania wymyślili sami i przetestowali na swoich znajomych i rodzinie. Nie tylko jednak smak jedzenia jest tu ważny – istotne są także designerskie smaczki – przestrzeń mobilnej kuchni jest wciąż upiększana. O czym możecie się przekonać, namierzając trucka na jednej z ulic warszawskiego Śródmieścia.
Jeśli macie dość warszawskich „suszarni”, gdzie posiłki bywają jedynie bladym refleksem „sushi-ekstazy, sushi-błogostanu”, czyli – jak pisała Joanna Bator – kulinarnej rozkoszy niemożliwej do zaznania nigdzie poza krajem Kwitnącej Wiśni, to wybawieniem dla was może być pierwszy w Warszawie... japoński pub. Trzeci już w warszawie lokal Alicji i Alona Than umiejscowiony jest w Pasażu Lipińskiego, naprzeciwko hotelu Marriott.
Przedsięwzięcie przenosi na polski grunt popularną w Japonii tradycję pubów i sklepów Isakaya – nazwa, na którą składa się połączenie słów „zostań” i „sake”, doskonale wyraża ideę tego miejsca. Obok sake (karafka w cenie od 15 do 30 złotych) dostaniemy tu lokalne fantazyjne drinki. A jako, że Japonia to prawdziwe imperium smaków (nawet akcja wielu mang toczy się wokół wątków gastronomicznych), w Izumi Izakaya zadbają również o nasze żołądki: tempury, małże św. Jakuba, smażone kalmary, pierożki z mięsem Niku Gyoza i tradycyjny placek Okonomiyaki. Czy ktoś wie, jak jest „smacznego” po japońsku?
Aleje Jerozolimskie 61/63 (wejście od Emilii Plater )
Trochę Warszawy: Zapiexy Luxusowe
Kiedy w sobotę rozmawiamy z Jackiem, jednym z założycieli tego miejsca, jest trochę niewyspany, bo noc w Zapiexach skończyła się o 8 rano. Lokal w zadziwiającym tempie zamienia się w mekkę stołecznych wygłodniałych nocnych marków. Stworzone przez trzech chłopaków z Warszawy (żaden do tej pory nie pracował w branży gastronomicznej, wszyscy wywodzą się ze środowiska reklamowego), Zapiexy Luxusowe powstały z potrzeby serca... utrudzonego „powódeczkowymi” przygodami kebabowymi.
Twórcom chodziło o to, by w lokalu można było się dobrze najeść w przystępnej cenie. Nazwa nie kłamie – nie dostaniecie tu suchej buły z serem i keczupem. Zamiast tego otrzymacie zapiekankę „na bogato”: z kiełbasą, boczkiem, oscypkiem, albo w wersji greckiej – z fetą i oliwkami czy też wegetariańskiej. Te przyjemności serwowane są na świeżych, niemrożonych bułkach. Zresztą, o świeżość i jakość wszystkich produktów możecie być spokojni – jeden z chłopaków codziennie jeździ po warzywa, drugi – do małej wiejskiej wędliniarni.
Przez wiele lat w Warszawie ciężko było zjeść dobre zapiexy (prawda, że też tak mówiliście „za dzieciaka”?), teraz nie tylko można je zjeść, ale w dodatku popić oranżadą – prawdziwą, warszawską, laną od kilku już pokoleń na Olszynce Grochowskiej. Wszystko to w lokalu utrzymanym w stylu PRL-u, z nawiązaniami do przedwojennej historii stolicy... Też zgłodnieliście?