ABW i prokuratura podejrzewają, że w wołomińskim SKOK-u ktoś pierze brudne pieniądze. Kasy udzielały tam bowiem kredytów... bezdomnym. A bezdomni je regularnie spłacali. Nie wiadomo jakim cudem.
Jak pisze "Newsweek", SKOK Wołomin to druga największa spółdzielcza kasa oszczędnościowo-kredytowa w kraju. Ma około 70 tysięcy klientów i aktywa warte 2 miliardy złotych. Szefowie SKOK-ów się martwią, bo tego finansowego giganta z Wołomina właśnie prześwietla prokuratura - i to bardzo dokładnie.
Powodem są kredyty udzielane osobom bezdomnym i podstawionym "słupom". Mechanizm działania był niezbyt skomplikowany: naganiacze stali np. pod budkami z alkoholem i namawiali biednych ludzi do brania kredytów w SKOK-ach w zamian za "parę groszy". "Słupy" otrzymywały fałszywe dokumenty, m.in. zaświadczenia o zarobkach i szły do SKOK-ów.
Prokuratura dowiedziała się o tym, bo jeden ze "słupów" sam przyznał się do wzięcia wirtualnego kredytu i podkreślił, że na pewno nie był sam. SKOK-i jednak zapewniają, że nie ma problemów z fałszywymi danymi, bo kredyty tak czy siak są spłacane. "Newsweek" zaznacza, że właśnie to jest w całej sprawie najdziwniejsze - bo po co brać kredyty na fałszywe dane i je potem spłacać?
Sprawa, jak pisze tygodnik, ma w związku z tym drugie dno, nad którym pracuje Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i kilku prokuratorów. Podejrzewają oni, że w SKOK-u ktoś prał brudne pieniądze. Jeden ze "słupów" przyznał bowiem, że bywał w kasie w czasie, kiedy teoretycznie lokal był zamknięty. – Dzwonił domofonem, ktoś otwierał mu drzwi i wpuszczał do środka – relacjonuje "Newsweekowi" śledczy. Prokuratorzy podkreślają w rozmowie z "N", że sprawa może zaszkodzić SKOK-om, które i tak ostatnio znalazły się w ogniu krytyki po tym, jak upubliczniono raport zdradzający ich słabą kondycję finansową.
Jak doszło do tej sytuacji, nie wiadomo. "Newsweek" szeroko opisuje jednak powstanie SKOK-u Wołomin i wiele jego wątpliwych działań, które już zwróciły uwagę prokuratury. Jak mówi tygodnikowi Mariusz Piłat, zastępca prokuratora okręgowego z Prokuratury Warszawa-Praga: – Badamy sprawę m.in. pod kątem nadużycia uprawnień przez pracowników SKOK-u, a także prania brudnych pieniędzy.
Właściciel i założyciel wołomińskiego SKOK-u Mariusz Gazda ma więc, pisze "N", o czym myśleć. Jego klienci także, bo wiarygodność SKOK-ów w ostatnim czasie mocno spadła, a afera związana z szemranymi kredytami może tę wiarygodność kompletnie zabić.
Cały artykuł, opisujący Wołomin jako miasto PiS-u i SKOK-ów, w najnowszym "Newsweeku".