
Trzech niemieckich historyków wypowiedziało się w sprawie kontrowersyjnego filmu "Nasze matki, nasi ojcowie". Dostrzegając dobre i złe strony tej produkcji, zgodzili się z polskimi zarzutami wobec sposobu, w jaki twórcy przedstawili Armię Krajową.
W ocenie Ziemera filmowe epizody dotyczące Polski zostały opracowane "bardzo niedbale". Historyk tłumaczy to nagłą zmianą scenariusza. (...) "Scenę z AK montowano w pośpiechu, co spowodowało, że wypadła fatalnie". CZYTAJ WIĘCEJ
Inny historyk, Stefan Troebst z Uniwersytetu w Lipsku zgodził się z opinią, że Polacy, a zwłaszcza AK, są w filmie przedstawieni w sposób nieobiektywny. Jednocześnie jednak dodał, że dużym przełomem był sam fakt pojawienia się żołnierzy polskiego podziemia w filmie. Wedle jego słów Armia Krajowa "właściwie nie istnieje w świadomości Niemców".
"Niebezpieczeństwo relatywizacji zbrodni zawsze istnieje, jednak obecnie takie zarzuty uważam za nieuzasadnione" – powiedział Nachama. Jak zaznaczył, od lat 50. stały odsetek Niemców – "od 20 do 25 proc." – przyznaje się do rewizjonistycznych poglądów na historię. "Ale to znaczy, że 75 proc. społeczeństwa rozliczyło się z przeszłością i wyciągnęło z niej wnioski" – mówi historyk. CZYTAJ WIĘCEJ
Nachama dodał, że choć historycy dokładnie przebadali okres II wojny światowej, to przeciętni Niemcy mają jedynie znikome pojęcie o takich wydarzeniach, jak np. Powstanie Warszawskie.
Zobacz szokujący fragment "Nasze matki, nasi ojcowie"

