
Słynny gdański Zieleniak idzie na sprzedaż. Na pierwszej licytacji nikt nie skusił się, by za 67 mln zł kupić relikt komunistycznej myśli technicznej. W mieście mówi się jednak, że wkrótce znajdzie się chętny, ale raczej na niezwykle atrakcyjny grunt, na którym stoi Zieleniak. - Nie będziemy po nim płakać - mówią nam znani gdańszczanie. - Trochę byłoby szkoda - przekonuje tylko architekt, który wspomina niezwykłą budową wieżowca, która jest legendą socjalistycznej myśli technicznej.
Nie oznacza to jednak, że sprzedaż nie powiedzie się podczas kolejnych licytacji, gdy cena wywoławcza nieco spadnie, a potencjalni kupcy będą mieli lepiej przygotowane plany zagospodarowania terenu po starym wieżowcu. W Gdańsku mówi się bowiem, że tak naprawdę na sprzedaż jest głównie niezwykle atrakcyjna działka, na której Zieleniak stoi. Bo biurowiec gości wciąż wiele poważnych firm i kilka redakcji trójmiejskich mediów, ale jego konstrukcja jest tak przestarzała, że tylko szaleniec mógłby zdecydować się na gruntowny remont.
Jak ożywić tereny po Stoczni Gdańskiej?
Miejsca i przestrzenie są od zawsze intrygujące. Być może dlatego, że „lokalizacja” niezmiennie odnosi do parametryczności ludzkiego istnienia. Nasze bycie w świecie jest u-miejscowione, jest dookreślone przez jakąś wymierność. Jesteśmy „tu” lub „tam”, ale zawsze „gdzieś”. CZYTAJ WIĘCEJ
Choć ten kilka lat temu zwizualizowali architekci z trójmiejskiej pracowni Kozikowski Design. Pomysł na Zieleniaka mieli taki, by zieloną elewację z pamiętających głęboki PRL płyt zastąpić nową - szklistą w odcieniach bieli i błękitu. Zielone miałoby stać się natomiast wnętrze wieżowca. Na kilku piętrach miałby znaleźć się zielone patia, które dzięki przeszkleniu widać byłoby z zewnątrz. Wiele mówiło się wówczas o artystycznej wizji na zmianę tego charakterystycznego elementu panoramy Gdańska, ale o wiele mniej o kosztach takiej operacji.
- Nie będę umierała za Zieleniak - mówi nam posłanka i gdańszczanka Agnieszka Pomaska. - Główną zaletą tego budynku jest widok z jego najwyższych pięter - dodaje. Na wysokości ponad 70 m widoki są rzeczywiście niesamowite. Spośród trzech wieżowców w centrum miasta Zieleniak stoi najbliżej dawnej Stoczni Gdańskiej. Z ostatniego piętra tereny postoczniowe wyglądają zachwycająco, szczególnie po zmroku. Przed stocznią wyrósł natomiast industrialny gmach Europejskiego Centrum Solidarności, który z wysokości wygląda jeszcze ciekawiej. Z drugiej strony Zieleniaka rozprzestrzenia się tymczasem widok na Stare Miasto i zabytkowy dworzec.
Żalu po zniknięciu Zieleniaka nie będą mieli nawet gdańscy artyści, którzy słyną przecież z najbardziej szalonych pomysłów. - Z Zieleniaka mam tylko fatalne wspomnienia. Bo tam jest bank, w którym przez 15 lat trzymałem moją krwawicę, a który ukradł mi kilkaset tysięcy złotych. Gdy więc myślę o Zieleniaku, chciałbym żeby go zaorano - mówi performer Paweł Końjo Konnak. Dla popularnego gdańszczanina wspomnienia z wizyt w Zieleniaku są tak traumatyczne, że na jego miejscu nie przeszkadzałaby mu nawet budka z hot-dogami, czy szalet miejski, którego akurat w tym rejonie miasta brakuje.
Pytanie tylko, czy Zieleniaka nie zastąpi coś równie dziwacznego. Rzecznik gdańskiego magistratu, Antoni Pawlak przyznaje bowiem, że teren w sercu miasta jest własnością w stu procentach prywatną i miasto nie będzie miało wielkiego wpływu na to, co mogłoby tam powstać zamiast zielonego biurowca.
Nieco przykro, gdy rozmawiamy o możliwym wyburzeniu Zieleniaka robi się tylko trójmiejskiemu architektowi Stefanowi Ciecholewskiemu, prezesowi Stowarzyszenia Architektów Polskich w Gdańsku. Przypomina on, że to niegdyś była wyjątkowa konstrukcja, która stanowiła dumę polskiej myśli technicznej. - To spuścizna po minionych czasach. Jednak budowana bardzo ciekawą metodą, bo przecież najpierw ustawiono dwie wieża nośne, a dopiero potem łączono je kolejnymi piętrami. I to budując od góry do dołu - wspomina architekt.
Historia budowy Zieleniaka rzeczywiście jest wręcz legendarna. Zna ją każdy rodowity gdańszczanin, a starsze pokolenie mieszkańców naszego miasta wspomina, jak podczas nietypowej budowy przyjeżdżały ją oglądać wycieczki studentów budownictwa i przyszłych architektów nie tylko z bloku wschodniego, ale i z Zachodu. Obecne klatki schodowe i szyb windowe Zieleniaka to "Baśka" i "Karol" (tak pieszczotliwie nazwali je wówczas budowlańcy), które powstały na początku inwestycji rozpoczętej z rozmachem w 1966 roku.

