
Co najmniej trzech zabitych i ponad 170 rannych – to bilans niedzielnych protestów w Egipcie. W pierwszą rocznicę objęcia urzędu przez prezydenta Mohammeda Mursiego Egipcjanie wyszli na ulice, by domagać się jego ustąpienia.
REKLAMA
Takich tłumów Kair nie widział nawet w trakcie protestów, które doprowadziły do obalenia Hosniego Mubaraka. Plac Tahrir, który stał się symbolem "arabskiej wiosny", dziś znów gości Egipcjan, którzy wzywają do rozprawy z reżimem. Tym razem jednak "reżim" to Bractwo Muzułmańskie i pierwszy demokratycznie wybrany prezydent Mohammed Mursi.
Dlaczego po zaledwie roku od wyborów prezydenckich miliony mieszkańców Egiptu chcą ustąpienia prezydenta? Pierwszy powód to ogólna sytuacja ekonomiczna w kraju i warunki życia. Egipcjanie są rozczarowani, bo liczyli, że Mursi szybciej wyprowadzi ich z kryzysu. Tymczasem na stacjach brakuje paliwa, a w sklepach chleba. Deficyt budżetowy rośnie, a inwestycje maleją.
Kluczowy jest także styl sprawowania władzy Mursiego. Przeciwnicy zarzucają mu, że nie liczy się z opozycją i chce, by w kraju zapanowało jednowładztwo Bractwa Muzułmańskiego. Egipt nigdy nie był tak bardzo podzielony: po jednej stronie są ci, którzy nie chcą politycznego islamu, po drugiej zaś zwolennicy Bractwa Muzułmańskiego, którzy także tłumnie pojawiają się na ulicach i deklarują, że będą bronić swojego prezydenta.
Przedstawiciele Frontu Ocalenia Narodowego, czyli największej opozycyjnej formacji, już zadeklarowali, że nie zaprzestaną demonstracji dopóki Mursi nie poda się do dymisji. Dali mu czas do wtorku.
Źródło: cnn.com
