Praca obroniona, dyplom odebrany. Czas na pierwszą pracę w dużej, szanowanej firmie, lub chociaż wakacyjny staż. Dla wielu kobiet w tym miejscu pojawia się problem: jak ubrać się do biura, jeśli dotychczas podstawę garderoby stanowiły jeansy i krótka spódnica? Garsonki i białe bluzki wydają się sztywne, jak wyjęte z darmowego banku zdjęć. Niestety, zaufanie szefa stoi po ich stronie.
Kilka tygodni temu asystowałam koledze w wybieraniu pierwszego, porządnego garnituru do pracy w wielkiej firmie. Janek był kompletnie zagubiony w świecie spinek, garniturów, krawatów i butów. Na szczęście z pomocą przybył kolega, dla którego wybieranie takich akcesoriów to chleb powszedni. Aby pomóc tym, którzy nie mają takiego szczęścia, o męskiej modzie biurowej rozmawiałam z Romanem Zaczkiewiczem - autorem bloga Szarmant.pl. Wyjaśnił mi, że strój do biura regulują bardzo sztywne normy i przeprowadził przez najważniejsze zasady.
Myślałam wtedy, że mam szczęście, że nie jestem facetem, bo kobietom do pracy wolno zdecydowanie więcej. Ale czy na pewno? Stylistki pracujące dla polskich gazet i telewizji wyprowadziły mnie dziś z błędu.
Błękitna koszula
– Damski strój do pracy określają tak samo sztywne reguły, jak panów – mówi stylistka Magdalena Impert i przyznaje, że ubiór jest rzeczą równie ważną, jak kompetencje. – Zdarzało mi się, że to szefowie prosili mnie o zmianę stylu swoich pracowników. Ktoś chciał awansować człowieka, ale wiedział, że nie może puścić go między klientów wiedząc, jak się ubiera – dodaje.
Agata Męczyńska, stylistka między innymi w serialu "Prawo Agaty", którego akcja toczy się w kancelarii prawniczej, przyznaje, że obowiązkowy zestaw wygląda prawie tak, jak zalecenia dla mężczyzn: biała, błękitna, lub jasnoróżowa koszula, najlepiej z długim rękawem. Także na lato, bo kiedy sytuacja robi się mniej formalna, można go po prostu podwinąć. W drugą stronę nie zadziała.
– Do pierwszej pracy przydałby się też lekki, ładny kostium, czyli marynarka i spódnica. Polki kochają czarny, który nie wszystkim kobietom służy. Można posiłkować się granatowym lub ciemnym popielem, grafitem. Będzie wyglądał o wiele bardziej szlachetnie niż jasny popiel – radzi Impert.
Marynarka jak z sieroty
Wybierając marynarkę i spódnicę warto zwrócić uwagę także na krój. – Trzeba dobrze się przyjrzeć, bo na to zwykle nie zwraca się uwagi, a warto. Spódnica powinna sięgać do kolan. Jeśli będzie za długa, przy niewysokim wzroście wyglądamy, jak sieroty. Rękaw marynarki może sięgać maksymalnie do nadgarstka. Cały kostium powinien być natomiast dopasowany do sylwetki – radzi stylistka bohaterek "Prawa Agaty".
W profesjonalnym wyglądzie ogromną rolę odgrywają też nogi. Muszą być w rajstopach. – Na lato wystarczą cienkie, 15 lub 20 den. Powinny być prawie niezauważalne. Do tego koniecznie zakryte buty, nie ma mowy o sandałach do biura. Najlepsze są klasyczne czółenka na niewielkim obcasie – radzi.
Jaki kolor? – Ja swoje bohaterki ubieram w buty ciemne, granatowe lub stalowe. Ale zdarza mi się także sięgnąć po cieliste szpilki. To wydłuża nogi osób, które są niewysokie – przyznaje Magdalena Impert.
Pierwszą zasadą jeśli chodzi o inne dodatki, jest dla naszej rozmówczyni dyskrecja. Do pracy powinno się robić delikatny makijaż (podkład, puder, tusz do rzęs, naturalny błyszczyk). Ręce muszą być zadbane, położony na nich neutralny lakier. Jeśli używamy perfum, to koniecznie bardzo delikatnych. A jeśli już mamy ochotę na biżuterię, to także nie może rzucać się w oczy. Powinien być to zegarek, sztyfty w uszach, albo… długopis. – Warto na niego zwrócić uwagę. Lepiej mieć w torebce jeden, lepszej jakości niż kilka pomarańczowych Bic – ostrzega.
Nadmiar
Wydaje się nudne? Być może. Ale według Magdaleny Impart największym grzechem Polek wcale nie jest ubieranie się w jednakowe komplety, ale właśnie nadmiar: kolorów, dodatków, pomysłów. – Mam makabryczne doświadczenia z urzędów państwowych, w których panie chodzą poubierane jak na rewię mody: mają głębokie dekolty, krótkie spódnice, są obwieszone biżuterią – mówi i dodaje, że umiar powinien być złotą zasadą ubierania się do biura.
Wytyczanie granicy wcale nie musi być trudne. Jak przekonuje stylistka, o to, jakie zwyczaje panują w firmie można zapytać podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Można też… obserwować swojego szefa.
– Jeśli się chce coś w firmie osiągnąć, bardzo dobrze jest dostosować swoje ubranie do tego, jak on wygląda. To podstawowe psychologiczne zagranie – mówi.