Kiedy niedawno ograniczono ilość wjazdów do obwodu kaliningradzkiego, w przygranicznych polskich miejscowościach w kolejce po zasiłek ustawiła się spora grupa mieszkańców. Lokalny rynek przygranicznych miejscowości uzależniony jest od Rosjan, którzy stają się chlebodawcami wielu rodzin. Powstają nowe centra handlowe, sklepy są zamykane dla pozostałych klientów, a reklamodawcy sięgają po słowniki języka rosyjskiego.
Osobom, które kilka lat temu rozpoczynały naukę rosyjskiego, zwykło się mawiać, że uczą się przestarzałego języka. Przecież nie jest potrzebny, bo cały świat patrzy na Zachód. Jak się okazało, kultura Wschodu przeżywa swój renesans – młodzi coraz częściej szukają informacji o sąsiednich krajach, które ich rodzicom kojarzą się z szarą przeszłością, m.in. z obowiązkową nauką rosyjskiego w szkole.
Jednak nie tylko społeczno-kulturowe zainteresowanie sprzyja współpracy z obcokrajowcami. Dziś kierujemy na nich wzrok głównie ze względu na korzyści finansowe. Najbardziej widoczne jest to w miejscach położonych blisko granicy, które od kilku lat zmieniają swe oblicze.
Rosjanin na zakupach
Ciekawym przykładem zmian jest obwód kaliningradzki, którego mieszkańcy od kilku lat tłumnie odwiedzają nie tylko Trójmiasto, ale i mniejsze miejscowości. Intensywność tych wizyt wzrosła rok temu, kiedy zaczął funkcjonować tzw. mały ruch graniczny. To umowa między Rosją a Polską, która usprawniła współpracę handlową, kulturalną i społeczną. I choć aspekty niegospodarcze są istotne, to zdecydowanie bardziej uwagę przykuwa gospodarcze ożywienie.
– Jak widać kogoś w sklepie z załadowanym koszem zakupów, to wiadomo, że jest to Rosjanin – mówi jedna z mieszkanek Fromborka, małego miasteczka, które każdego dnia jest odwiedzane przez sąsiadów z zagranicy. I dodaje: – Czasami wydają nawet po 500 złotych. Kiedyś też do nas przyjeżdżali, ale od roku jest ich ogrom.
Co w tych koszach się znajduje? Jak zdradzają mieszkańcy, Rosjanie przede wszystkim kupują żywność, ale szukają też dobrych polskich materiałów budowlanych. Co ciekawe, niektóre sklepy wydają pieniądze na dodatkową reklamę – drukują ulotki w języku rosyjskim, informujące o korzystnym systemie Tax Free. Umożliwia ono odprowadzenie podatku od zakupu sprzętu takiego jak RTV czy AGD.
W tym roku w Braniewie (17-tysięcznym mieście oddalonym o 8 kilometrów od granicy) ruszyła budowa czterech nowych sklepów. – Pod tym względem konkurujemy z Trójmiastem. Prace mijają szybko, więc jest szansa, że wszystkie sklepy zostaną otwarte jeszcze w tym roku – nie kryje zadowolenia Jerzy Maziarz, zastępca burmistrza miasta. – Musimy działać szybko, bo za jakieś 7-8 lat ceny żywności u nas i za granicą mogą ulec zrównaniu – dodaje.
Polacy też korzystają
Na krótkookresowych wyjazdach za granicę korzystają nie tylko Rosjanie. Niestety dla mieszkańców przygranicznych miejscowości, 6 czerwca przepisy regulujące ilość dozwolonych przejazdów w miesiącu uległy zmianie. Wprowadzono ograniczenie, wedle którego z dziesięciu zmniejszono je do czterech. – Wystarczy, że ruch na granicy maleje, tak jak to było w czerwcu, a przed opieką społeczną ustawiają się kolejki – zapewnia Maziarz.
Członkowie sceny politycznej często odwołują się w swoich wystąpieniach do potrzeb mieszkańców związanych z prawną regulacją wyjazdów do Federacji Rosyjskiej. Ostatnio, podczas wyborów nowego prezydenta Elbląga (poprzedniego włodarza, przedstawiciela PO, odwołano poprzez referendum), miasto odwiedziło wielu polityków.
Wśród nich znalazł się Donald Tusk, który zachęcał elblążan do głosowania na kandydatkę Platformy na fotel prezydenta miasta. Dwa dni przed wyborami nowego prezydenta Tusk wysłuchał próśb mieszkańców dotyczących zaniechania zmiany ograniczającej podróżowanie do i z Kaliningradu. Priorytetem elblążan, którzy regularnie udają się do Rosji jest kupno benzyny – zapewniają, że na własny użytek.
Okazało się, że kandydatka PO uzyskała drugie miejsce pierwszej turze, co pozwoliło jej stanąć w walce o prezydenturę. Wynik ten zaskoczył polityków Platformy, bo niezadowolenie elblążan było w pełni widoczne podczas całej kampanii wyborczej. Premier przyjechał więc do Elbląga po raz drugi, tym razem z podziękowaniami za wsparcie Platformy i... niespodzianką – zniesieniem ograniczeń, o które prosili wyborcy.
Współpraca z zagranicznymi gośćmi daje wiele szans, ale rodzi też wiele nowych wyzwań, także tych, które nie ureguluje prawo. – Na drogach prowadzących do Trójmiasta widać coraz częściej billboardy reklamowe z ogłoszeniami w języku rosyjskim – mówi mieszkanka Gdańska, która zdradza, że niektórzy właściciele sklepów czasami decydują się na zamykanie swoich lokali dla pozostałych klientów. – Widok jest niesamowity. Przyjeżdża wycieczka autokarowa przed Galerię Bałtycką, wchodzi do sklepu, który jest zamykany i zaczyna się widowisko: Rosjanie idą na zakupy – opowiada. Powstaje jednak pytanie, czy zamykanie sklepu dla Polaków i innych klientów to naprawdę konieczność?