
Wydawałoby się, że zapotrzebowanie na wynalazki ułatwiające codzienne życie maleje. Mimo to kreatywność naukowców cały czas zaskakuje. Powstają coraz to nowe produkty, o których „nawet filozofom się nie śniło”. Jednym z nich jest latarka reagująca na ludzki dotyk oraz długopis dla osób, które nie mogą pisać. O tym drugim rozmawiamy z jego polskim wynalazcą.
REKLAMA
Google Science Fair to międzynarodowy konkurs skierowany do uczniów w wieku od 13 do 18 lat. Jedną z nagród, jakie można zdobyć w GSF, jest zaszczytne miano Inspired Idea. Otrzymuje je autor wynalazku, który ma największe szanse na zmianę świata. Głosowanie rozpocznie się w sierpniu. Na największych szczęśliwców oprócz dumy czeka także m.in. wycieczka na Wyspy Galapagos czy 50 tysięcy dolarów. Szanse na wygraną ma m.in. piętnastoletnia Ann Makosinski, która stworzyła latarkę działającą pod wpływem ciepła ludzkiej dłoni.
W opisie swojej nietypowej latarki Makosinski napisała: „Wykorzystując płytki Peltiera i różnice temperatury między wnętrzem dłoni a otaczającym ją powietrzem, zaprojektowałam latarkę, która emituje jasne światło bez użycia baterii czy części ruchomych”. Nastolatka wydała na produkcję wynalazku zaledwie dwadzieścia sześć dolarów, co pozwala prognozować, że wynalazek będzie kiedyś masowo używany.
Myśl, że potrzeba jest matką wynalazków, w pełni odzwierciedla sukces Marka Jurka. Inżynier z Warszawy marzył o rowerze, który można szybko i sprawnie złożyć, by zmieścił się np. w samochodzie. Na co dzień porusza się nim po mieście, budząc zaciekawienie przechodniów i kierowców. Jego Easy Rider Bike nie ma bowiem... łańcucha, pedały znajdują się na przednich kołach, a siodełko jest umiejscowione wyjątkowo nisko. Niestety, są jednak minusy tego wynalazku. Rower jest ciężki, wolniejszy, a jego kupno nie należałoby do najtańszych. Bicykl został jednak doceniony na Międzynarodowych Targach "Pomysły, Wynalazki, Nowe Produkty" iENA 2011 w Norymberdze.
Innowacyjnym pomysłem pochwalił się niedawno gdański oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Kierowcom poruszającym się po obwodnicy Gdańska zwiększono bezpieczeństwo jazdy. W jaki sposób? Najechanie na linię powoduje hałas oraz wibracje. Są one odczuwane przez kierowców, ale nie stwarzają warunków sprzyjających wypadkowi. System ten sprawdza się w Skandynawii, a jego polscy wykonawcy liczą na wzrost bezpieczeństwa na polskich drogach.
– Studiuję w Gdańsku i czasami jeżdżę tą drogą – mówi nam młody kierowca. – Przyznam, że jest to dosyć dziwne uczucie. Można je opisać jako małą turbulencję auta. Dobrze, że coraz nowocześniejsze zastosowania ułatwiają nam życie – przyznaje.
Innym, niezwykle ciekawym polskim wynalazkiem, który za kilka tygodni być może pojawi się w sklepach, jest "Just pen". To długopis zaprojektowany z myślą o osobach, które z powodów zdrowotnych nie mogą pisać. Operowanie nim przypomina używanie zwykłego długopisu, jednak chory potrzebuje tylko jednego palca, by móc się nim obsłużyć. Ponadto manewrowanie nim jest w pełni swobodne. Autor Piotr Górski zdradził nam, jak wyglądała ostatnia dekada, podczas której powstawał ten produkt.
Kiedy wpadł Pan na pomysł utworzenia Just pena?
Droga do powstania wynalazku była długa, a rozpoczęła się na pierwszym roku studiów w 2003 roku. Jestem absolwentem wzornictwa przemysłowego Politechniki Koszalińskiej. Moje studia polegały na ciągłym obserwowaniu otaczającej rzeczywistości. Zawsze skupiałem się na prostych czynnościach takich jak choćby... zabawa na plaży. Dzieci uczą nas wielu rzeczy, bo działają naturalnie, intuicyjnie. Nie biorą do ręki patyków, gdy chcą coś narysować na piasku. Używają palca. Zadałem więc sobie pytane: dlaczego my tak nie robimy?
Do kogo urządzenie to jest skierowane? Z jakiego rodzajem chorób borykają się jego przyszli użytkownicy?
Proces projektowy rozpocząłem dopiero pod koniec studiów, bo był on związany z moją pracą magisterską. Just pen przeznaczony jest dla osób, które nie mogą pisać. Co zaskakujące, jest ich wiele. Przyczyny również bywają różne. Długopis sprawdzi się m.in. u osób, które miały amputowane palca, urazy kręgosłupa czy przeszły porażenie mózgowe.
Czy z prośbą o pomoc zwracają się do Pana tylko Polacy?
Zgłaszają się do nas osoby z Polski jak i z zagranicy. Okazuje się, że ich potrzeby są zróżnicowane. Dlatego też powstały aż cztery rodzaje wielkości długopisów. Nie ma bowiem jednego uniwersalnego wynalazku.
Kiedy długopis będzie dostępny w sklepach?
Kiedy długopis będzie dostępny w sklepach?
Produkt istnieje i za kilka tygodni będzie dostępny w sprzedaży. Początkowo będzie można go nabyć przez sklepy internetowe. Niestety, nie mamy inwestora. Prowadziliśmy wiele rozmów, ale na nich się skończyło...
Jaki jest koszt produkcji Just pena?
Koszt wdrożenia zależy od tego, jak wielka będzie produkcja. Według naszych ustaleń kwota ta, przy minimalnej ilości produkowanych długopisów, będzie się wahać między od 50 do 100 tysięcy złotych. Nie jest to więc zbyt duża suma, patrząc na inne wynalazki.
Jak oceniłby Pan polskich wynalazców? Czy wyróżniają się na tle zagranicznych?
Zainteresowanie rodzimymi wynalazkami jest ogromne, bo tworzone są w naszym kraju wyjątkowe projekty. Nie potrafimy się jednak zająć ich komercjalizacją. Brakuje inwestorów, którzy odważyliby się na produkcję. Warto dodać, że mamy potencjał, bo tworzymy nie tylko gadżety, ale też produkty pożyteczne dla zwykłych ludzi. To ważne.
Czy to, że nie mieszka Pan za granicą lub choćby w wielkim polskim mieście utrudniło Panu drogę do powstania wynalazku?
Sądzę, że miejsce zamieszkania nie ma wpływu na tworzenie innowacyjnych projektów. Mieszkam w Elblągu, nigdy nie miałem przez to problemów. Rynek wynalazków jest globalny... Problem komercjalizacji wynalazków, o którym wspominałem, dobrze ilustruje przypadek słynnego Lucjana Łągiewki. Stworzył on "zderzak Łągiewki" - urządzenie amortyzujące zderzenia. Szkoda, że na Zachodzie wynalazcy mają większe szanse na to, by ich produkt trafił do ludzi, którzy go potrzebują...