Charlie Sheen i inni celebryci muszą zacząć zwracać baczną uwagę na język. Pilnują ich dzieci z brazylijskiej szkoły jezykowej.
Charlie Sheen i inni celebryci muszą zacząć zwracać baczną uwagę na język. Pilnują ich dzieci z brazylijskiej szkoły jezykowej. Fot. Screen z youtube.com/watch?v=2gEb-4r2Rug

Uczniowie brazylijskiej szkoły języka angielskiego mają ciekawy sposób na szlifowanie swoich umiejętności. Ich zadaniem domowym jest śledzenie wpisów swoich idoli na Twitterze i poprawianie ich błędów językowych. A tych jest nadzwyczajnie dużo. Dzieci zwróciły już uwagę Justinowi Bieberowi, Rihannie, Danielowi Radcliffowi czy Sylwestrowi Stallone.

REKLAMA
"Drogi Harry Potterze, jestem Gabriel z Brazyli. Twót tweet zawiera dwa błędy: "it has been" [zamiast "it have been"] oraz "amazing" [zamiast "amaizing"]." – takiego tweeta otrzymał niedawno Daniel Radcliffe, znany z ekranizacji powieści J.K. Rowling. Wysłał go uczeń brazylijskiej szkoły Red Balloon, która stosuje niekonwencjonalne metody nauki języka angielskiego. Jedną z nich jest śledzenie twitterowych kont celebrytów i wyszukiwanie w ich wpisach błędów językowych.
Andrea Beana
koordynatorka egzaminów językowych Uniwersytetu Cambridge na Brazylię

Najważniejsza w mediach społecznościowych jest szybkość. Autorzy nie dbają o dokładność, nie dbają o treść. Celebryci nie zwracają uwagi na język. Z punktu widzenia edukacji to bardzo źle, bo jeśli uczniowie widzą, że tak piszą ich idole, kiedy popełnią błąd mówią: "To nie błąd, oni tak piszą, a to przecież Amerykanie". A tak nie powinno być CZYTAJ WIĘCEJ


Dlatego aby pokazać dzieciom, że nie zawsze to, co napiszą celebryci jest poprawne, uczniowie Red Balloon zaczęli dokładnie analizować ich tweety pod kątem poprawności językowej. Wyniki są opłakane, bo wynika z nich, że amerykańscy muzycy, aktorzy i osobowości medialne mają spore problemy ze swoim ojczystym językiem.



Żaden z wywołanych do tablicy celebrytów nie podziękował za darmową lekcję angielskiego. Nie wiadomo, czy nie zrozumieli o co dziecom chodziło, czy poczuli się zażenowani swoim błędami. Może u nas też powstanie taka internetowa grupa szybkiego reagowania? Z racji małego zasięgu Twittera w naszym kraju językowa policja miałaby więcej do roboty podczas telewizyjnych wywiadów osób publicznych. A że można korzystać z pomocy suflera pokazał 1 maja Leszek Miller.