
Janusz Palikot zaapelował, by ścigać "faszystów - narodowców", wsadzać ich do więzień, pluć na nich, wyśmiewać ich bliskich i znajomych. Tym samym zastosował metodę, którą sam uważa za faszystowską. "Coś lub kogoś podpalą, pobiją, zagrożą lub chociaż powydzierają gęby" – już niedługo ten opis narodowców lepiej pasować może do palikotowców.
Sporo słyszeliśmy już wezwań do rozprawy ze skrajnymi nacjonalistami, ale to w wydaniu Palikota zdaniem wielu przekroczyło granice. Najbardziej przypomina inicjatywę Redwatch powiązaną z neonazistowską organizacją Krew i Honor, której celem jest zbieranie i publikowanie danych "zdrajców białej rasy", czyli lewicowych i antyfaszystowskich działaczy.
Teraz wypada już tylko czekać aż Janusz Palikot powie, że: "o tym kto jest faszystą decyduję ja!"
Jak czytam takie teksty to mi się przypomina polityka NSDAP. Faszysta to taki współczesny Żyd. Panie Januszu dziś plakaty i mobbing w pracy, a jutro zacznie pan tych faszystów wysyłać do Auschwitz ? I pewnie też pan będzie decydował kto jest żydem, przepraszam faszystą, a kto nie?
JP ma tylko jednego przeciwnika - samego siebie. Walczy z własnymi rekordami głupoty, ustanawiając kolejne, kolejne...
Pojawiły się też głosy, że lider partii swojego imienia złamał prawo, bo przecież nie można bezkarnie nawoływać do popełnienia przestępstwa. Działacz młodzieżówki PiS Sergiusz Muszyński złożył nawet zawiadomienie do prokuratury, w którym pisze, że Palikot "nawołuje do nękania i prześladowania osób o konkretnych poglądach politycznych oraz ich bliskich, a także upublicznienia wizerunków tych osób w celu ułatwienia takiego nękania".
Zawisza mówiąc o Sienkiewiczu i Seremecie ma na myśli m.in. ostatnie ustalenia prokuratora generalnego i szefa MSW, zgodnie z którymi w prokuraturach rejonowych wyznaczeni zostaną śledczy zajmujący się wyłącznie przestępstwami na tle rasistowskim. To reakcja na wydarzenia z Białegostoku, gdzie regularnie dochodzi do ataków na cudzoziemców.
Dzięki tego typu wystąpieniom walka z rasistami i skrajną prawicą jest zohydzana. Janusz Palikot tylko szkodzi w walce z faszyzmem.
"Nasz krzyk rozpaczy"
Ruch Palikota może zaszkodzić też sobie, bo radykalna retoryka przysłoni wydarzenia takie jak to z Kielc, gdzie kilka dni temu narodowcy zakłócili spotkanie Palikota z mieszkańcami. Poseł RP Artur Dębski upiera się jednak, że apel o złapanie faszystów za mordy to "krzyk rozpaczy" właśnie po takich incydentach.
– Janusz Palikot miał ostatnio 18 spotkań w całej Polsce. Na każdym obecni byli faszyści. W Kielcach było ich 120, a demonstrację zabezpieczało 100 policjantów. To już jest nienormalne. Nie mamy innej opcji. Zwracamy się za pomocą radykalnych słów, bo niedługo ktoś zostanie pobity albo zabity – przekonuje.
– Najpierw kamienie i butelki z benzyną, a potem... może nawet obozy koncentracyjne.


