Dyrektor Szpitala w Gorzowie Wielkopolskim odpowiada na zarzuty doktor Małgorzaty Marczewskiej
Marek Twardowski
09 lipca 2013, 14:51·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 lipca 2013, 14:51
Dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim podczas briefingu prasowego 9 lipca odniósł się do niektórych zarzutów formułowanych przez Małgorzatę Marczewską, rezydentkę z oddziału chorób wewnętrznych.
Reklama.
„Myślę, że Pani doktor Marczewska w ten sposób oceniając pracę załogi szpitala, wielu bardzo porządnie, odpowiedzialnie pracujących lekarzy, raczej sama sobie wydaje świadectwo. Jeżeli ktoś ma jakieś zarzuty co do ich pracy, jeśli lekarz proszony o pomoc, czy konsultacje, nie udzielił jej, od tego są właściwe organy naszego państwa, którym należy to zgłosić. Jeżeli do mnie jako dyrektora wpływa jakaś skarga pacjentów, albo załogi, to nadaje bieg sprawie. Mam dział organizacji, mam prawnika, który prowadzi postępowanie, mam osoby, które są odpowiedzialne za kontrolę. Nie wpłynęła do mnie żadna informacja o wydarzeniach, które przytaczała Pani Marczewska, bo natychmiast byśmy się tym zajęli.”
W sprawie rzekomej odmowy spotkań z Panią Małgorzatą Marczewską:
„Pani doktor Marczewska był u mnie w gabinecie dwa razy, nawet w zeszłym roku, kiedy rozpoczynała pracę ze swoją ordynator oddziału wewnętrznego . Nie chciałbym się odnosić do każdej wypowiedzi Pani Doktor Marczewskiej. Problem polega na czym innym. Szpital duży, lekarzy, którzy posiadają specjalizację z chorób wewnętrznych wielu. Natomiast proszę samemu ocenić, czy coś jest na rzeczy, skoro wszyscy lekarze z oddziału wewnętrznego odmówili kierowania jej specjalizacją. Przyniosłem tutaj pismo, że Pani doktor Zofia Zadrożna, bardzo zasłużony lekarz dla Gorzowa, niezwykle dobry fachowiec, jest konsultantem wojewódzkim w zakresie chorób wewnętrznych, zwróciła się do mnie po wielu rozmowach z Panią doktor Marczewską, abym rozwiązał z nią umowę o pracę. To pismo wpłynęło drugiego lipca.”
W sprawie dalszych losów P. Marczewskiej:
„Ja jestem człowiekiem, który w sposób bardzo wyważony podejmuje decyzje. W związku z tym, ponieważ 31 maja dotychczasowy kierownik jej specjalizacji w trybie natychmiastowym wypowiedział kierowanie specjalizacją, czyli od 1 czerwca tego kierownika nie miała, powiadomiłem Lubuski Urząd Wojewódzki o tym fakcie. Do tej pory urzędowi nie udało się rozwiązać tego problemu, rozumiem, że to nie jest sprawa prosta, mnie również nie uda się rozwiązać tego problemu, bo nie mogę nikogo zmuszać do tego, by był kierownikiem jakiejkolwiek specjalizacji.”
W sprawie zarzutów o bezskuteczne prośby o konsultacje lekarskie:
„Możemy się zastanawiać, czy wypowiedzi Pani Małgorzaty Marczewskiej nie były zbyt daleko idące, jeżeli chodzi o zarzuty wobec lekarzy naszego szpitala. Ja nie zamierzam w żaden sposób polemizować, włączać się w spór pomiędzy dyrekcją szpitala a rezydentem, natomiast prawnicy ocenią, czy nie zostały naruszone dobra szpitala, bo nie jest rzeczą dla mnie normalną, że zgłaszała potrzebę pomocy specjalistycznej z oddziałów i takiej nie otrzymała. Nic o tym nie wiedziałem. Dowiedziałem się z mediów.
W związku z tym po jej wywiadzie poleciłem zbadać sprawę. W tej chwili jest to analizowane. Sprawdzimy, czy były jakiekolwiek doniesienia na ten temat, sprawdzimy na oddziałach, którzy lekarze mieli wtedy dyżur itd. Zależy mi też na tym, żeby sprawdzić, czy tak w ogóle było. Jeśli by dochodziło do jakichś problemów, to też jest wniosek na przyszłość, żeby zrobić zebranie z kadrą lekarską reprezentowaną przez kierowników i ordynatorów, aby takie zdarzenia w naszym szpitalu nie miały miejsca. Ten szpital jest dla pacjentów, w związku z tym mi jako zarządzającemu zależy na tym, aby jakość leczenia była na dobrym poziomie."
W sprawie rzekomych oszczędności kosztem pacjentów.
„Przyszedłem 13 miesięcy temu do szpitala który jest najbardziej zadłużoną placówką w Polsce. W tej chwili dług wynosi 290 mln zł. To jest dług księgowy, dług gotówkowy wynosi 242 mln zł. W ciągu miesiąca szpital zostanie przekształcony w spółkę i zostanie w bardzo znaczący sposób oddłużony. Gdyby nie to, to tego szpitala za rok by nie było, dlatego że nie da się przetrwać w lecznicy, w której zajęcia komornicze są codziennością, 25 procent przychodów szpitala od jesieni jest systematycznie zajmowane przez komorników. Jak szpital zarabia miesięcznie mniej więcej 16 mln zł, to cztery od razu zabiera komornik. Koszty wynoszą czternaście do piętnastu milionów, w związku z tym nawet na bieżącą działalność nam brakuje.”
W sprawie rzekomych nieprawidłowości na SOR-e:
„Jeżeli chodzi o SOR, który przysparza problemów wszystkim dyrektorom szpitali w Polsce to nie znam lecznicy, która przy takim finansowaniu i przy takiej ilości kadry medycznej funkcjonuje bez problemów. Nie ma chętnych lekarzy do pracy na SOR, nawet za dobre pieniądze. To nie jest problem finansów, tylko tego, że praca jest bardzo trudna, stresująca i niewdzięczna, dlatego lekarze wybierają pracę na innych oddziałach. Każdy SOR powinien zapewniać opiekę dwadzieścia cztery godziny na dobę, ja odpowiadam za to, żeby te usługi zabezpieczyć. Wtedy niestety od czasu do czasu, zgodnie z kodeksem pracy, muszę oddelegowywać na SOR lekarzy, muszę to robić sprawiedliwie, żeby nie zawsze byli ci sami, tylko żeby się zmieniali.
Odnośnie funkcjonowania SOR-u obowiązuje ustawa o państwowym ratownictwie medycznym, rozporządzenie ministra zdrowia o tym, jak należy tam pracować oraz rozporządzenia prezesa NFZ o formalnych wymaganiach. O tym, że na SOR jest bardzo trudno mówiłem już kilka miesięcy temu. Trudno jest też utrzymać oddział, trudno pozyskać kadrę. Insynuacje Pani Marczewskiej odnośnie tego, że się przeze mnie zwolniło z oddziału wielu lekarzy nie są prawdą, bo dzisiaj umowy cywilno-prawne posiada znacznie więcej lekarzy niż było to w przeszłości. Obowiązują obecnie następujące wymagania prawne.
Zgodnie z rozporządzeniem ministra i zarządzeniem prezesa NFZ musi być na SORze dwadzieścia cztery godziny na dobę co najmniej jeden lekarz systemu. Jeden. Obojętnie, czy po stronie zabiegowej, czy tzw. obserwacyjnej, zwanej też internistyczną. To może być wykwalifikowany lekarz po stronie zabiegowej: ortopeda, chirurg dziecięcy, chirurg ogólny, albo specjalista medycyny ratunkowej. Po drugiej stronie obserwacyjnej: internista, pediatra, specjalista medycyny ratunkowej, anestezjolog, lekarz, który odbył trzy tysiące godzin pracy na izbie przyjęć, ma to udokumentowane.
Jeżeli po jednej z tych stron mam stale lekarza systemu, po drugiej stronie mogę postawić do pracy każdego lekarza, który jest zatrudniony u nas w szpitalu z prawem wykonywania zawodu. Tak mówi prawo. Może być to rezydent powyżej drugiego roku specjalizacji tych dziedzin, które są wymienione w rozporządzeniu jak i również taki, który odbył staż, pracuje pół roku albo rok jeżeli jest lekarzem uzupełniającym system. Nikt w naszym szpitalu nie zostaje oddelegowany wbrew prawu, bo nie mogę sobie na to pozwolić.”