Opieszałość polityków kosztuje Polskę grube miliardy złotych. Wszystko przez to, że wciąż nie powstała ustawa o Odnawialnych Źródłach Energii – przez co przedsiębiorcy nie mogą ruszyć z inwestycjami i tracą pieniądze. Teraz okazuje się, że rząd uderzy w nich jeszcze bardziej i postawi na węgiel, co może doprowadzić naszą energetykę do ruiny.
Niedawno pisaliśmy o tym, że brak ustawy o OZE powoduje ogromne straty dla państwa. Przede wszystkim dlatego, że nie rozwija się sektor prawdziwej energii odnawialnej, głównie wiatrowej, a zamiast niego coraz prężniej działają elektrownie oparte na tzw. współspalaniu – czyli mieszaniu węgla z biopaliwami. Co, oczywiście, z naprawdę zieloną energią ma niewiele wspólnego, a niektóre państwa w ogóle nie uznają takiej metody za ekologiczną.
Zielone 25 miliardów
Teraz okazuje się, że wiatrowi przedsiębiorcy mogą stracić jeszcze więcej. Rząd musi bowiem znaleźć aż 25 miliardów złotych oszczędności w budżecie. Biorąc jednak pod uwagę słabe spadające notowania Platformy Obywatelskiej i rządu, należy się spodziewać, że budżet zostanie ucięty w miejscach najmniej medialnych, które nie zaszkodzą partii w sondażach.
Prawdopodobnie stracą właśnie rządowe dotacje na "zieloną energię" – podaje "Dziennik Gazeta Prawna". Jan Krzysztof Bielecki, który obecnie zajmuje się ustawą o OZE wraz z zespołem ekspertów, planuje "drastyczne obcięcie dopłat" m.in. do farm wiatrowych. Jak informuje "DGP", również Ministerstwo Finansów chętnie zmniejszyłoby subwencje na taką energię, choć nie ma w tej sprawie oficjalnych informacji z MF.
Jak podkreśla gazeta, również wypowiedzi wiceministra gospodarki Jerzego Pietrewicza sugerują, że energia wiatrowa nie dostanie odpowiedniego wsparcia od państwa w najbliższym czasie. Pietrewicz mówił bowiem, że rząd musi dążyć do produkowania jak najczystszej energii, ale jednocześnie jej cena musi być "akceptowalna dla odbiorcy".
Pietrewicz twierdził też, że rząd bierze pod uwagę, czy konkretne technologie "trwale zabezpieczają dostawy energii". Tymczasem w pierwotnych projektach ustawy nie uwzględniono spowolnienia gospodarczego, więc teraz trzeba zrewidować dotacje dla zielonej energii. "DGP" twierdzi, że o 53 miliardach złotych planowanych na lata 2013-2020 już można zapomnieć. Najbardziej ucierpią, zapewne, farmy wiatrowe morskie.
Do tego podczas Wrocław Global Forum Jan Krzysztof Bielecki wielokrotnie zaznaczał, że w polskiej energetyce powinien dominować węgiel, i to przez najbliższe trzydzieści lat.
Co to oznacza w praktyce?
Przede wszystkim ucierpią firmy, które inwestowały w wiatraki, szczególnie w wiatraki na morzu. Ten ostatni rodzaj produkcji energii będzie najgorzej dotowany. Choć część inwestorów już włożyła miliony złotych w pozwolenia i początkowe inwestycje i te pieniądze zapewne nigdy się nie zwrócą. O tym, że przez brak ustawy musimy płacić kary nakładane przez Unię Europejską, nawet nie wspominam. Krótkowzroczność rządu w tej kwestii krytykował na swoim blogu w naTemat również prof. Andrzej Żmijewski, jeden z najwybitniejszych ekspertów z dziedziny energetyki.
Jednocześnie Żmijewski przekonywał, że nie można na energetykę patrzeć w tak krótkiej perspektywie, do 2020 roku.
W dłuższej perspektywie, dla polskiej gospodarki, będzie to miało inne skutki: nie zostaną utworzone nowe miejsca pracy przy farmach wiatrowych, zaś firmy – nie mając inwestycji – nie będą płaciły podatków. Co więcej, rynek energii odnawialnej nie będzie się w ten sposób rozwijał, nie wspominając już o tym, że będzie kompletnie zacofany w stosunku do innych państw Europy, które stawiają na OZE. Tak robią, między innymi, Niemcy i wedle wszelkich perspektyw za kilkanaście lat będą produkować energię bardzo tanio i ekologicznie – właśnie dzięki farmom wiatrowym.
Rząd, stawiając na węgiel, stawia na technologie przestarzałe i szkodliwe dla środowiska. Współspalanie, uznawane za zieloną energię, przez wielu ekspertów nie jest wcale uważane za ekologiczną.
Węgiel to nie wyjście
Jak wyjaśniał mi przedstawiciel jednej z firm, które w farmy wiatrowe włożyły pieniądze, jest to problematyczne dla całej gospodarki. – W 2020 może i dobijemy do wymaganego przez Unię Europejską pułapu produkcji ekologicznej energii i odbędzie się to taniej, niż inwestując w wiatr, ale to myślenie na krótką metę. Długofalowo okaże się, że elektrownie węglowe są przestarzałe i trzeba będzie je zamykać albo bardzo drogo modyfikować i ostatecznie koszt będzie podobny. Tyle, że w tym czasie stracimy szansę na rozwinięcie sektora wiatrowego i tym samym na produkowanie taniej, naprawdę ekologicznej energii. Tyle, że wtedy obecnego rządu już nie będzie – podkreśla mój rozmówca.
O tym, że węgiel nie przyniesie nam nic dobrego, przekonywał również Andrzej Kassenberg, prezes Instytutu na rzecz Ekorozwoju w czasie Forum Energia-Efekt-Środowisko.
Kassenberg zaznaczał, że na energię jądrową nie mamy co liczyć, bo nawet jeśli coś zacznie w tej kwestii powstawać, to za późno, by ratować słabą sytuację energetyczną. Prezes Instytutu krytykował też rząd za opieszałość w sprawie ustawy o OZE.
Tymczasem, zgodnie jednak z informacjami "DGP", ustawa opóźni się jeszcze bardziej. Kolejne miesiące zwłoki oznaczają wymierny koszt, jaki nasza gospodarka poniesie w przyszłości. I choć sprawy OFE i OZE nie mają – pozornie – ze sobą nic wspólnego, warto je pamiętać. W obu bowiem kwestiach rząd nie próbuje wprowadzać faktycznych, długofalowych i wyważonych zmian, które będą sprzyjać polskiej gospodarce.
Ministerstwo Finansów myśli jedynie o tym, jak łatać budżet, a nie o tym, co będzie za 20 lat. Szkoda, że MF nie jest tak łase na pieniądze z przywilejów emerytalnych, co na te wypłacane producentom zielonej energii.
W takiej sytuacji przestaje mieć sens przygotowywanie się do wejścia do strefy Euro ponieważ należało by raczej przygotowywać się do wyjścia z Unii – takie bowiem powinny być konsekwencje tak demonstracyjnego naruszenia acquis communautaire (dorobku wspólnotowego) Unii. CZYTAJ WIĘCEJ
Minister Finansów musi sobie zdawać sprawę, że skrócenie okresu finansowania do sztywnie określonego terminu roku 2020 jest równoznaczne z ogłoszeniem wszystkim inwestorom, że Polska inwestycji w Odnawialne Źródła Energii wspierać nie będzie – oznacza to bowiem, że okres zwrotu takiej inwestycji – uruchomionej w roku 2013 a zakończonej pod koniec 2014 – skraca się do zaledwie 5-6 lat, co powoduje, iż inwestycja taka traci jakikolwiek sens. Być może z wyjątkiem współspalania. CZYTAJ WIĘCEJ
Andrzej Kassenberg
Wypowiedź z Forum Energia-Efekt-Środowisko z lipca 2013
Musimy się modernizować, zwłaszcza w energetyce, która się po prostu sypie, a po 2016 roku musimy zacząć zamykać stare elektrownie. W związku z tym będziemy mieć problem z ilością energii elektrycznej. Jedynym rozwiązaniem na dzień dzisiejszy jest efektywność i odnawialna energetyka. Żadnego dużego obiektu nie wybudujemy w ciągu 2-3 lat.
Andrzej Kassenberg
Wypowiedź z Forum Energia-Efekt-Środowisko
Nasze państwo nie jest w stanie wdrożyć jakiejkolwiek dyrektywy dotyczącej klimatu i energii na czas. Nagle okazuje się, że dyrektywa o odnawialnej energetyce, która powinna być wdrożona do 5 grudnia 2010, a mamy połowę 2013 i nawet z Ministerstwa Gospodarki nie wyszło opracowanie, które by stworzyło szanse. Rynek nam się wali.