
Teraz okazuje się, że wiatrowi przedsiębiorcy mogą stracić jeszcze więcej. Rząd musi bowiem znaleźć aż 25 miliardów złotych oszczędności w budżecie. Biorąc jednak pod uwagę słabe spadające notowania Platformy Obywatelskiej i rządu, należy się spodziewać, że budżet zostanie ucięty w miejscach najmniej medialnych, które nie zaszkodzą partii w sondażach.
Przede wszystkim ucierpią firmy, które inwestowały w wiatraki, szczególnie w wiatraki na morzu. Ten ostatni rodzaj produkcji energii będzie najgorzej dotowany. Choć część inwestorów już włożyła miliony złotych w pozwolenia i początkowe inwestycje i te pieniądze zapewne nigdy się nie zwrócą. O tym, że przez brak ustawy musimy płacić kary nakładane przez Unię Europejską, nawet nie wspominam. Krótkowzroczność rządu w tej kwestii krytykował na swoim blogu w naTemat również prof. Andrzej Żmijewski, jeden z najwybitniejszych ekspertów z dziedziny energetyki.
W takiej sytuacji przestaje mieć sens przygotowywanie się do wejścia do strefy Euro ponieważ należało by raczej przygotowywać się do wyjścia z Unii – takie bowiem powinny być konsekwencje tak demonstracyjnego naruszenia acquis communautaire (dorobku wspólnotowego) Unii. CZYTAJ WIĘCEJ
Jednocześnie Żmijewski przekonywał, że nie można na energetykę patrzeć w tak krótkiej perspektywie, do 2020 roku.
Minister Finansów musi sobie zdawać sprawę, że skrócenie okresu finansowania do sztywnie określonego terminu roku 2020 jest równoznaczne z ogłoszeniem wszystkim inwestorom, że Polska inwestycji w Odnawialne Źródła Energii wspierać nie będzie – oznacza to bowiem, że okres zwrotu takiej inwestycji – uruchomionej w roku 2013 a zakończonej pod koniec 2014 – skraca się do zaledwie 5-6 lat, co powoduje, iż inwestycja taka traci jakikolwiek sens. Być może z wyjątkiem współspalania. CZYTAJ WIĘCEJ
W dłuższej perspektywie, dla polskiej gospodarki, będzie to miało inne skutki: nie zostaną utworzone nowe miejsca pracy przy farmach wiatrowych, zaś firmy – nie mając inwestycji – nie będą płaciły podatków. Co więcej, rynek energii odnawialnej nie będzie się w ten sposób rozwijał, nie wspominając już o tym, że będzie kompletnie zacofany w stosunku do innych państw Europy, które stawiają na OZE. Tak robią, między innymi, Niemcy i wedle wszelkich perspektyw za kilkanaście lat będą produkować energię bardzo tanio i ekologicznie – właśnie dzięki farmom wiatrowym.
Jak wyjaśniał mi przedstawiciel jednej z firm, które w farmy wiatrowe włożyły pieniądze, jest to problematyczne dla całej gospodarki. – W 2020 może i dobijemy do wymaganego przez Unię Europejską pułapu produkcji ekologicznej energii i odbędzie się to taniej, niż inwestując w wiatr, ale to myślenie na krótką metę. Długofalowo okaże się, że elektrownie węglowe są przestarzałe i trzeba będzie je zamykać albo bardzo drogo modyfikować i ostatecznie koszt będzie podobny. Tyle, że w tym czasie stracimy szansę na rozwinięcie sektora wiatrowego i tym samym na produkowanie taniej, naprawdę ekologicznej energii. Tyle, że wtedy obecnego rządu już nie będzie – podkreśla mój rozmówca.
Musimy się modernizować, zwłaszcza w energetyce, która się po prostu sypie, a po 2016 roku musimy zacząć zamykać stare elektrownie. W związku z tym będziemy mieć problem z ilością energii elektrycznej. Jedynym rozwiązaniem na dzień dzisiejszy jest efektywność i odnawialna energetyka. Żadnego dużego obiektu nie wybudujemy w ciągu 2-3 lat.
Kassenberg zaznaczał, że na energię jądrową nie mamy co liczyć, bo nawet jeśli coś zacznie w tej kwestii powstawać, to za późno, by ratować słabą sytuację energetyczną. Prezes Instytutu krytykował też rząd za opieszałość w sprawie ustawy o OZE.
Nasze państwo nie jest w stanie wdrożyć jakiejkolwiek dyrektywy dotyczącej klimatu i energii na czas. Nagle okazuje się, że dyrektywa o odnawialnej energetyce, która powinna być wdrożona do 5 grudnia 2010, a mamy połowę 2013 i nawet z Ministerstwa Gospodarki nie wyszło opracowanie, które by stworzyło szanse. Rynek nam się wali.
Tymczasem, zgodnie jednak z informacjami "DGP", ustawa opóźni się jeszcze bardziej. Kolejne miesiące zwłoki oznaczają wymierny koszt, jaki nasza gospodarka poniesie w przyszłości. I choć sprawy OFE i OZE nie mają – pozornie – ze sobą nic wspólnego, warto je pamiętać. W obu bowiem kwestiach rząd nie próbuje wprowadzać faktycznych, długofalowych i wyważonych zmian, które będą sprzyjać polskiej gospodarce.