Reklama.
Siedemdziesiąta rocznica rozpoczęcia rzezi wołyńskiej wywołała w Polsce gorącą dyskusję. Część polityków, w tym marszałek Sejmu Ewa Kopacz, uważa, że sejmowa uchwała, która upamiętni ofiary tej zbrodni, powinna mówić o "ludobójstwie Polaków". Przed sięganiem po to sformułowanie przestrzegł jednak prof. Norman Davies. – Co znaczy ludobójstwo? Kto je definiuje? To są kwestie polityczne. (...) Każda grupa była ofiarą różnych okropności. Jednak mówienie wyłącznie o sobie jako ofiarach ludobójstwa jest polityczne – powiedział historyk na antenie TOK FM.
Miałem w Londynie przyjaciela Ukraińca. On był ofiarą odwrotnej masakry, czyli Ukraińców przez grupę Polaków. Natomiast został uratowany przez Polaków, przez Armię Krajową, która wypędziła tę bandę. To jest bardzo skomplikowana historia. Nie wolno pozwolić na to, aby jedna strona miała pretensje, że jest jedyną ofiarą, i iść dalej w kierunku określenia "ludobójstwo". Oczywiście Polacy byli ofiarami. To więcej niż masakra - to były czystki etniczne, których celem było przejęcie ziem zachodniej Ukrainy przez Ukraińców. Na początku II wojny światowej te ziemie były wielonarodowe: byli Polacy, byli Ukraińcy, byli Żydzi. Każda z tych grup przeżyła straszne rzeczy. Nie wolno wyjmować jednej z nich i mówić jedynie o jej krzywdach. CZYTAJ WIĘCEJ