Wreszcie! W poniedziałek o godzinie 17:24 czasu polskiego urodził się syn Kate Middleton i księcia Williama. Informację oficjalnie potwierdziła rodzina królewska. To trzeci w kolejności następca tronu w brytyjskiej rodzinie królewskiej. – Potomek może znacznie podnieść pozycję Kate na dworze. Teraz, bez męża, musi ona "dygać" przed młodszymi od siebie księżnymi – mówi dla naTemat dr Janusz Sibora, historyk i badacz ceremoniału królewskiego.
Kate Middleton urodziła syna. Informację oficjalnie potwierdziła rodzina królewska. Przyszły król przyszedł na świat o godzinie 17:24 polskiego czasu, ale do mediów doniesienia trafiły dopiero ok. cztery godziny później. W Wielkiej Brytanii z tego powodu trwa ogólnonarodowa gorączka, ale nic dziwnego - rodzina królewska zawsze budziła ogromne emocje, a po ceremoniale towarzyszącym narodzinom kolejnych jej członków widać, jak Royal Family próbowała zbliżyć się do ludu na przestrzeni ostatnich 100 lat.
Jak poinformować lud
Już sam proces informowania o narodzinach jest dość skomplikowany. Pierwsza o dziecku dowiedziała się królowa Elżbieta - której książę Wililiam przekazał wiadomość za pomocą szyfrowanego telefonu, którego normalnie używają wywiady. Społeczeństwo zaś dowiedziało się o tym dopiero z ogłoszeń, wystawianych w Pałacu Buckingham.
– Kiedyś ogłaszano to w oficjalnej rządowej, londyńskiej gazecie. Teraz zaś kartka A4 ogłaszająca narodziny zostanie wystawiona na specjalnej sztaludze przez Pałacem Buckingham, zaś druga ma zawisnąć na ogrodzeniu, z drugiej strony Pałacu – mówi nam dr Janusz Sibora, historyk, badacz ceremoniału królewskiego. – Tekst tego ogłoszenia jest już zapewne gotowy, tylko trzeba będzie go uzupełnić. Ma też pojawić się oficjalny Tweet na ten temat – podkreśla nasz rozmówca.
Pilnie strzeżone dziecko
Jak wyjaśnia dr Sibora, w brytyjskiej tradycji niesamowicie ważne jest, by żadne informacje ze szpitala nie wyciekły do mediów wcześniej, bo narodziny członka rodziny królewskiej to wydarzenie państwowe, o znaczeniu konstytucyjnym. Ba – niekiedy, jak w 1926 roku, gdy rodziła się obecna królowa Elżbieta II, narodziny miały ogromne znaczenie polityczne. – Odbywały się wówczas duże strajki górników, a jej narodziny miały odwrócić uwagę społeczeństwa właśnie od tych strajków i sytuacji politycznej – opowiada specjalista.
Z tamtymi narodzinami z 1926 wiąże się też inna tradycja dotycząca rodziny królewskiej. Aż do 1948 roku bowiem Minister Spraw Wewnętrznych również musiał być obecny przy porodzie – oczywiście, przebywał w pokoju obok. W 1926 r. zaś ówczesny minister, z powodu urodzin Elżbiety, musiał przerwać rozmowy z górnikami, co nie wpłynęło korzystnie na polityczne notowania rządu. Później sytuacja ta powtórzyła się w 1930 roku, kiedy rodził się inny członek rodziny.
Z tego powodu w 1948 roku, gdy rodził się książę Karol, w parlamencie brytyjskim zaczęto debatować, czy minister powinien w ogóle przybywać na poród. Wówczas nawet królowa Elżbieta pokłóciła się o to z Jerzym VI (który nie chciał ministra przy porodzie). Sprawa rozwiązała, jak wyjaśnia dr Sibora, nieco przez przypadek – do Wielkiej Brytanii przybył bowiem gubernator z Kanady i stwierdził, że może ich minister spraw wewnętrznych też powinien być przy tym obecny. Gdy okazało się, że – ze względu na rozległość Korony Brytyjskiej – na poród mogłoby w sumie przyjechać aż 7 ministrów z różnych krajów podlegających rodzinie królewskiej, zrezygnowano z udziału ministra w porodzie. Nie było to trudne, bo wbrew temu, co wiele osób myślało, była to tylko tradycja, a nie obowiązujący przepis.
Błękitna krew bliżej ludu
Po ceremoniale widać też, jak rodzina królewska się demokratyzowała. Dzisiaj nikogo nie dziwi, że Kate Middleton rodzi w szpitalu (nota bene, jednym z najlepszym w Anglii – doba kosztuje tam prawie 5 tysięcy funtów), ale tak naprawdę dopiero od 1982 roku royal family uznaje szpitale za godne miejsce do porodu. – Przed narodzinami księcia Williama w 1982 roku uważano, że w szpitalu rodzą tylko kobiety z problemami zdrowotnymi bądź te z niższych warstw społecznych. Tutaj widać więc demokratyzację – podkreśla dr Sibora.
Zbliżenie do społeczeństwa widać też w słownictwie, jakim określa się nowo narodzonego potomka. – Kiedyś w ogłoszeniu pisano o nim: "infant prince/princess", czyli książę, księżniczka i następca tronu. Dzisiaj "infant" zastąpiono po prostu słowem syn/córka, co ma pokazywać, że jest to "normalne" dziecko – wyjaśnia badacz ceremoniału królewskiego. – Warto przyjrzeć się, jak teraz zostanie określone dziecko Kate Middleton – dodaje nasz rozmówca.
Bardzo prestiżowe dziecko
Jak zaznacza dr Sibora, potomek ma ogromne znaczenie dla samej Middleton, która przecież nie pochodzi nawet z rodziny szlacheckiej. Wbrew pozorom, dziecko – a nawet jego imię – może zostać wykorzystane na dworze do poprawienia swojej pozycji. Tak stało się z Elżbietą II – jej matka, Elżbieta, pochodziła z arystokracji, ale nie z samej rodziny królewskiej. Zgodnie z tradycją, Elżbieta powinna była uhonorować pierwszym imieniem swojego dziecka np. panującą wówczas królową Marię, czego nie zrobiła. – Elżbieta nadała córce swoje imię i pokazała tym samym, że owszem, rodzina królewska są dla niej ważne, ale jej własna rodzina jest równie istotna. To był taki prztyczek dla dworu – opowiada dr Sibora.
Przy czym Kate, prawdopodobnie, wybierze raczej imiona honorujące rodzinę królewską, bo jak zaznacza nasz rozmówca – z rodziną królewską Middleton postępuje bardzo ostrożnie, bezkonfliktowo. Jako nieszlachetnie urodzona, bez męża przy boku, Kate musi kłaniać się wyżej urodzonym księżniczkom, młodszym od niej. Dopiero gdy mąż przy niej jest, pozycja rośnie. Dlatego też dziecko doda jej prestiżu na dworze.
Jakie imię William i Kate mogą nadać dziecku? Przede wszystkim warto wiedzieć, że w przypadku, gdy jest to chłopczyk, nadaje mu się 4 imiona, zaś dziewczynkom - trzy. – Jeśli będzie to chłopczyk, to zapewne jednym z imion rodzice uhonorują dziadka Filipa, często też mówi się o Albercie – przewiduje dr Sibora. Jak zaznacza, wśród imion dziewczynki prawie na pewno znajdzie się Diana – na cześć tragicznie zmarłej księżnej.
Spektakularna rodzina
Wiadomo już za to, jaki prezent dziecko otrzyma od królowej Elżbiety. – To będzie konik na biegunach, na którym Elżbieta ma bardzo słynne zdjęcie. Królowa poleciła odnaleźć tego konika i go odrestaurować i to będzie od niej prezent – mówi nam dr Sibora.
I być może w Polsce dziwi, że Brytyjczycy tak emocjonują się każdym detalem narodzin królewskiego dziecka, ale dla naszego rozmówcy nie ma w tym nic zaskakującego. – Ta monarchia jest bardzo widowiskowa, a naród się z nią utożsamia – podsumowuje badacz królewskiego ceremoniału.