Kredyty zaciągnięte we frankach szwajcarskich doprowadziły do ruiny niejednego Polaka
Kredyty zaciągnięte we frankach szwajcarskich doprowadziły do ruiny niejednego Polaka Fot. shutterstock.pl
Reklama.
Kredytowe perypetie pana Jarosława przedstawił na swoim blogu dziennikarz ekonomiczny "Gazety Wyborczej" Maciej Samcik. W 2006 roku pan Jarosław odwiedził dwa banki i – po namowach bankierów – zaciągnął tam kredyty we frankach szwajcarskich, aby kupić trzy mieszkania w centrum Opola. Lokale miały być inwestycją. Pan Jarosław zamierzał wynajmować je studentom, mając nadzieję, że po upływie kilku lat nieruchomościowy biznes zacznie przynosić zyski.
Początkowo wszystko szło zgodnie z założeniami, ale na kłopoty nie trzeba było dużo czekać. Cena franka zaczęła bowiem rosnąć i szybko oddaliła się od wyjściowego poziomu 2 złotych. Wraz z nią rósł także poziom zadłużenia pana Jarosława. Łączna wartość zaciągniętych przez niego kredytów wynosiła w 2006 roku 820 tysięcy złotych. Siedem lat później kwota ta zbliża się do pułapu 1,35 miliona złotych. Rozmiary długów urosły do tego stopnia, że nie zlikwidowałoby go nawet oddanie wszystkich trzech mieszkań zainteresowanym bankom. Wartość lokali pokryłaby nie więcej niż 50 procent zadłużenia. Kredytobiorca nie posiada zaś innych dóbr, którymi mógłby spłacić resztę należności.
Kiedy cena franka osiągnęła niebezpiecznie wysoki poziom, pan Jarosław wystąpił oczywiście do banków z prośbą o restrukturyzację długów. Jednak propozycje bankierów odrzucił, uważając, iż były one niewystarczające. Według niego banki powinny w tak trudnej sytuacji okazać mu więcej wyrozumiałości, tym bardziej, że ponoszą część odpowiedzialności za jej zaistnienie.
Pan Jarosław
Samcik.blox.pl

Wydaje mi się, że banki są tak samo winne, jak my podjęcia złej decyzji o wzięciu kredytu we franku (jako specjaliści od finansów może moralnie nawet bardziej). CZYTAJ WIĘCEJ


Jego niechęć do bankowych propozycji jest tak duża, że poważnie rozważa możliwość poddania się windykacji całego majątku. Komornik nie może bowiem pobierać całości wynagrodzenia, zatem pan Jarosław co miesiąc otrzymywałby "minimum socjalne". Inne sposoby na walkę z długami zarysował mu sam Samcik, nie kryjąc jednak, iż z takiej sytuacji nie ma łatwych i bezbolesnych wyjść.

źródło: Samcik.blox.pl