Według badania "Diagnoza społeczna 2013" dla 65 proc. Polaków zdrowie jest najważniejsze. Przed rodziną, dziećmi, pracą. Z danych wynika, że nasze wydatki na zdrowie wcale nie maleją. O finansowanie służby zdrowia pytamy wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Zdrowia z PO Macieja Orzechowskiego.
Lekarz i jednocześnie bloger naTemat doktor Artur Girdwoyń przeanalizował wyniki badania "Diagnoza społeczna 2013". Wynika z nich, że Polacy bardzo cenią sobie zdrowie. Jego zdaniem fakt, że wydajemy na nie o 20 proc. więcej niż w 2011 roku, powinien zmusić rząd do refleksji.
O wynikach badania rozmawiamy z Maciejem Orzechowskim, lekarzem ginekologiem, posłem PO i wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Zdrowia.
Według Diagnozy Społecznej 2013 zdrowie jest wartością nadrzędną dla Polaków. A dla koalicji rządzącej?
Oczywiście, że zdrowie jest dla rządu tak jak i dla obywateli bardzo ważne.
Liczby przytoczone przez blogera naTemat temu przeczą. W tym roku wydatki prywatne na służbę zdrowia rosły dwukrotnie szybciej i przekroczyły 35 mld złotych, w porównaniu do 2011 roku jest to wzrost o 20 proc.
Jest to kwota na którą składają się w przeważającej mierze wydatki na leki w tym również te kupowane bez recepty, na usługi stomatologiczne czy wreszcie na prywatne świadczenia medyczne. To często indywidualne decyzje pacjentów, czy ich rodzin i trudno im tego zabraniać. Tak zresztą dzieje się również w innych krajach. Publicznych pieniędzy starcza na tyle świadczeń medycznych, ile wpłacamy w ramach składki zdrowotnej, która następnie jest solidarnie dzielona pomiędzy potrzebujących.
Czyli koalicja dba o zdrowie obywateli jak może?
Tak.
W takim razie co o tym świadczy?
Coraz nowocześniejszy sprzęt, kupowany ze środków publicznych i tych współfinansowanych z pieniędzy unijnych, nowe ambulanse czy ultranowoczesna flota śmigłowców ratunkowych. To liczne szpitalne oddziały ratunkowe spełniające najwyższe standardy medyczne. To wreszcie najnowsze terapie w onkologii, hematologii czy transplantologii.
Liczne programy profilaktyczne jak choćby Narodowy Program Zwalczania
Chorób Nowotworowych, na które przeznaczamy rocznie setki milionów
złotych. W sumie na zdrowie przez NFZ wydajemy rocznie ponad 60 mld, czyli dwukrotnie więcej niż w ostatnich latach.
Zatem rząd nic nie może zrobić, aby zmniejszyć wydatki prywatne obywateli?
To nasze wspólne decyzje, by korzystać z programów profilaktycznych, czy diagnostyki wykrywających choroby na wczesnym etapie. Wtedy koszt ich leczenia i uszczerbek na zdrowiu jest niewielki. To również zagadnienia zdrowia publicznego takie jak zdrowe żywienie, czy tryb życia, rozsądne korzystanie z używek czy przykładowo rezygnacja z palenia papierosów. Każda z tych naszych indywidualnych decyzji w opinii ekspertów pozwala na przekierowanie pieniędzy z medycyny naprawczej na profilaktyczną i odpowiednie finansowanie leczenia schorzeń na powstawanie których mamy niewielki wpływ.
Poza hierarchią społecznych wartości w badaniu oceniono także poziom nakładów na zdrowie. Mimo panującego kryzysu w ciągu ostatnich 2 lat wzrosły one znacząco. Wydatki publiczne zwiększyły się o około 10% (z 58 do 64,2 mld PLN). Gorzej, że wydatki prywatne rosły dwukrotnie szybciej – ich wartość, która w roku 2011 wynosiła około 30 mld, w roku bieżącym przekroczyła 35 mld (wzrost o około 20%). Wśród nich dominują wydatki na leki (wzrost z 17,6 do 22,6 mld tj. ponad 28%). Oznacza to, że przeciętne gospodarstwo domowe, które przed 2 laty dopłacało rocznie do leków 375 PLN, obecnie dopłaca 471 PLN. Z własnej kieszeni, bo alternatywnych źródeł wciąż brak. To niestety najbardziej rzucający się w oczy efekt polityki zdrowotnej ostatnich 2 lat. I choćby przyszło tysiąc atletów PR-u i nie wiem jak się natężali - nie da się go zamaskować.
Społeczeństwo, dla którego „zdrowie jest najważniejsze”, w następstwie wczorajszych nieprzemyślanych decyzji, dzisiaj płaci za nie o 5 miliardów (20%) więcej. W dotkliwych realiach recesji, zadłużenia i bezrobocia. Czy naprawdę opłaca się uparcie powtarzać, że to sukces? CZYTAJ WIĘCEJ