Wstrząsająca historia Norweżki, która zgłosiła w Dubaju gwałt, a potem została skazana za uprawianie pozamałłżeńskiego seksu, wywołała pytania: czy cudzoziemcy w Emiratach mogą czuć się naprawdę bezpieczni? A może przypadki takie jak ten powinny sprawić, że od Dubaju trzymać się będą z daleka? – Człowiek, który tam jedzie, musi pamiętać, że to nie Egipt ani Tunezja. Może nie strach, ale świadomość różnic i niebezpieczeństw, jest tutaj bardzo wskazana – mówi dyplomata.
Tę historię opisują media na całym świecie, ale tak naprawdę to tylko jedna z wielu… Właściwie co kilka miesięcy słyszymy o przypadkach gwałtów na cudzoziemkach w Emiratach, za które surowo karane są ofiary, a nie sprawcy.
W grudniu ubiegłego roku zgwałcona Brytyjka Loveday Morris musiała zapłacić prawie 170 funtów grzywny za picie alkoholu bez zezwolenia. W styczniu 2010 roku inna Brytyjka, napadnięta i zgwałcona przez pracownika hotelu, została skazana na rok więzienia za seks pozamałżeński. W maju 2008 roku Australijkę Alicię Gali osądzono z tego samego paragrafu, po tym jak brutalnie wykorzystało ją trzech mężczyzn.
Niebezpiecznie w klubach?
Dla turystów bądź osób, które chciałyby w Emiratach zamieszkać na stałe, takie opowieści brzmią jak przestroga. Łatwo sobie wyobrazić, jak bezbronna jest cudzoziemka, która pada ofiarą przemocy seksualnej. Jako że w procesie kluczowe są zeznania świadków płci męskiej i samego napastnika, słowo kobiety nie ma właściwie żadnej wagi. Można wręcz dojść do wniosku, że sam gwałt nie jest karalny. Karalne jest tylko "bycie zgwałconą".
Ale czy na podstawie takich drastycznych przykładów można od razu wnioskować, że Dubaj to niebezpieczne miejsce dla kobiet? Marcelina, Polka mieszkająca tam od kilku lat i autorka bloga "Dubajland" w rozmowie ze mną przekonywała niedawno, że wręcz przeciwnie:
– Wyobrażałam sobie coś zupełnie innego, a tu nagle okazało się, że jesteśmy na uprzywilejowanej pozycji i mamy pierwszeństwo w wielu kwestiach. Mamy swoje ladies night, gdzie w klubach całą noc kobiety mogą bawić się za darmo - wszystko na koszt lokalu. Możemy też korzystać z szybszych kolejek w sklepach urzędach. (…) Bycie kobietą w Emiratach jest więc bardzo wygodne. Panują tutaj inne zasady niż w popularnych egipskich resortach turystycznych. Kobieta to w Dubaju świętość" – mówiła.
Podobne wrażenie mają też inne Polki z Emiratów. Jedna z nich, Joanna, na Facebooku pisze: "Odkąd przyjechałam trąbią nam o tym przy każdej okazji. 1. Narkotyki. 2. Gwałty. 3. Jesteś winny, aż udowodnisz swoją niewinność. Ta i podobne historie dotyczą przede wszystkim nocnych klubów. Wbrew pozorom, na ulicach można czuć się bezpiecznie".
Margines przestępczości
Fakt, że Dubaj to jedno z najbezpieczniejszych miast na świecie podkreśla również Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W oficjalnym poradniku "Polak za granicą" przeczytamy, że "Zjednoczone Emiraty Arabskie należą do krajów o najniższym wskaźniku przestępczości". Nie ma tam informacji o zagrożeniach dla kobiet, jest za to przypomnienie, że "zakazane jest utrzymywanie związków pozamałżeńskich i są one karane".
Jan Wojciech Piekarski, dyplomata, były ambasador RP w Izraelu, mówi jednak w rozmowie z naTemat, że turyście, który wybiera się w tamten rejon, należą się bardziej szczegółowe informacje. – Może trzeba byłoby dodać coś o zagrożeniach, jakie tam istnieją ze względu na różnice kulturowe. Z drugiej strony każdy musi pamiętać, że to nie Egipt ani Tunezja. Na pytanie, czy powinien się teraz bać wyjazdu do Emiratów, nie da się łatwo odpowiedzieć. Na pewno może nie strach, a świadomość pewnych różnic i niebezpieczeństw, jest tutaj bardzo wskazana – stwierdza.
Zaznacza też, że po po historii z Norweżką w głowach wielu Polaków zrodzi się zapewne przejaskrawiony obraz Emiratów jako miejsca, gdzie kobiety są zawsze i wszędzie narażone na atak. – Od skrajności w skrajność, a prawda jest taka, że przestępstwa rzadko się tam zdarzają – dodaje.
Dubaj to nie zwykłe wakacje
Co zrobić? Czy można w ogóle mówić o "minimalizowaniu ryzyka"? Część osób pewnie odpowie, że najlepiej na zawsze wykreślić Dubaj i całe Emiraty z planów wakacyjnych. Jak twierdzi Karolina, Polka, która od trzech lat mieszka w Katarze, w niektórych przypadkach byłoby to nawet pożądane.
– Dubaj czy Abu Dhabi to bardzo bezpieczne miejsca. Trzeba tylko pamiętać o odpowiednim ubiorze, odpowiednim zachowaniu i respektowaniu prawa lokalnego. Niektórzy myślą, że jadą do Tunezji, a to jest zupełnie inny zakątek świata, tam prawo jest regulowane przez Koran. Jeśli turystka jedzie w krótkiej spódniczce, roznegliżowana, pije alkohol w miejscach, gdzie tego robić nie wolno, to naraża się na niebezpieczeństwo – przekonuje.
Zapewnia, że nie chce w żaden sposób usprawiedliwiać gwałtu. Jednak jej zdaniem w konkretnym przypadku, jak w tym z Norweżką, liczą się czasem szczegóły, o których nie słyszymy, a które mogą być istotne dla oceny sytuacji.
– Jak była ubrana, jakiej była religii (bo jeśli muzułmanka, to za samo picie alkoholu powinny ją spotkać o wiele większe konsekwencje), jak się zachowywała, gdzie doszło do gwałtu, czy znała tego mężczyznę, czy był miejscowy czy przyjezdny. Jeśli wyszłoby na to, że znała tą osobę, to prawo lokalne nie musi nakładać na nią kary. Nie znamy szczegółów o tej kobiecie - czy jechała na zaproszenie, do pracy, w odwiedziny, czy nawet w którym hotelu się zatrzymała. Jadąc tam powinna mieć świadomość zasad funkcjonowania w tamtym społeczeństwie. Nie powinna naginać panujących tam od lat zasad I zwyczajów – ocenia.
Radzi, by kobiety, które wybierają się do Dubaju, po prostu dobrze się do tego wyjazdu przygotowały: – Bo przecież to nie jest tak, że jedziemy na jakieś zwykłe wakacje, ale to jest wyjazd do innej części świata, kultury, zasad funkcjonowania. To jest inna religia, inne święta i zwyczaje. Turystki powinny respektować sposób ubioru (za kolana i łokcie, aby nie obrażać lokalnych kobiet, które się zakrywają), zachowanie czy zasady dotyczące spożywania alkoholu w miejscach ku temu dozwolonym. Nie wierzą na przykład, że jeśli ktoś im zrobi zdjęcie w restauracji, gdzie całuje się z chłopakiem , to może być powód do skazania na grzywnę lub pozbawienie wolności.
To nie Zachód
Pewne jest jedno: cała ta dyskusja, którą wywołała tragedia zgwałconej kobiety, to bardzo grząski grunt. Z jednej strony będziemy słyszeć głosy oburzenia, bo przecież, jak piszą w apelu do szefa MSZ działacze Warszawskiego Forum Lewicy, "w cywilizowanym świecie nie ma miejsca na takie prawo", z drugiej znów padną argumenty o poszanowaniu specyfiki innej kultury i religii.
Dobrze chociaż, że dla części osób w końcu stanie się jasne, że Dubaj to nie jest europejskie miasto w centrum świata arabskiego ani Disneyland dla dorosłych.
W Zjednoczonych Emiratach Arabskich zgwałcona Norweżka została skazana na 16 miesięcy więzienia za "uprawianie seksu pozamałżeńskiego". W Indiach policjanci nie chcieli przyjąć zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa od kobiety zgwałconej i podpalonej przez czterech mężczyzn. Na Litwie mąż który zgwałcił żonę pozostaje bezkarny. CZYTAJ WIĘCEJ
Karolina
Polka od lat mieszkająca w krajach arabskich
Tak jest i tego nie zmienimy: musimy być tolerancyjni i przystosować się do zasad panujących w danym zakątku świata. Nie możemy narzucać własnych i liczyć, że "się nam upiecze", bo nie jesteśmy stąd. Warto zapoznać się z obyczajami, tradycjami, kulturą czy nawet religią, aby nie obrazić osób lokalnych, żyjących w danym systemie od wieków.
Obecnie na Półwyspie Arabskim jest święto Ramadan, gdzie obowiązuje bezwzględny zakaz spożywania posiłków czy nawet picia wody w miejscach publicznych. Nie wolno palić, oddawać się rozrywce, słuchać głośno muzyki. Należy zasłaniać nagie ciało. Można dostać upomnienie za wypicie napoju w miejscu publicznym w ciągu dnia, ale za kolejne można już zostać ukaranym. Turyści powinni wcześniej się o tym dowiadywać.