Aleksiej Nawalny został wypuszczony do domu. Poczeka tam na wyrok sądu apelacyjnego
Aleksiej Nawalny został wypuszczony do domu. Poczeka tam na wyrok sądu apelacyjnego Fot. AFB / youtube.com
Reklama.
Sąd pierwszej instancji uznał w czwartek, że Nawalny stał na czele grupy, która naraziła państwową spółkę przemysłu drzewnego Kirowles na straty w wysokości 16 mln rubli (około pół miliona dolarów). Opozycjonista został skazany na karę 5 lat pozbawienia wolności i aresztowany po ogłoszeniu wyroku. Nawalny odwołał się do sądu wyższej instancji, powtarzając, że jest ofiarą prześladowań politycznych.
Dzisiaj nastąpił natomiast dość zaskakujący zwrot akcji. Sąd przystał na wniosek prokuratury i zgodził się, by opozycjonista poczekał na wyrok sądu apelacyjnego we własnym domu w Moskwie (nałożono na niego zakaz podróżowania). Z aresztu wypuszczono także Piotra Oficerowa, wspólnika Nawalnego, którego również skazano w czwartek.
Sąd zaznaczył, że wypuścił Nawalnego, ponieważ pobyt w areszcie uniemożliwiłby mu wystartowanie w wyborach na mera Moskwy. Te odbędą się 8 września. Do czasu ogłoszenia prawomocnego wyroku opozycjonista może więc ubiegać się o merowski fotel (został już zarejestrowany jako kandydat).
Niespodziewany ruch prokuratury i sądu jest postrzegany przez wielu komentatorów jako próba uspokojenia rosyjskich ugrupowań opozycyjnych, których członkowie i sympatycy demonstrowali w czwartek m.in. na ulicach Moskwy i Petersburga. Wyrok sądu pierwszej instancji wywołał zaniepokojenie w Unii Europejskiej oraz Stanach Zjednoczonych, które oświadczyły, że są "głęboko zawiedzione" skazaniem Nawalnego. Rzecznik kanclerz Niemiec Angeli Merkel przyznał natomiast, że ma wątpliwości, czy głównym powodem skazania opozycjonisty był wątek kryminalny.

źródło: BBC