Platforma Netflix i jej hit "House of Cards" mogą tegoroczne Emmy potraktować jako sukces, chociaż dopiero ogłoszono nominacje.
Platforma Netflix i jej hit "House of Cards" mogą tegoroczne Emmy potraktować jako sukces, chociaż dopiero ogłoszono nominacje. Fot. Netflix/wikimediacommons.org
Reklama.
"Liczba dzisiejszych nominacji była dla każdego czymś w rodzaju szoku. Nie zaplanowaliśmy wystarczająco dużego przyjęcia" – żartował Ted Sarandos, odpowiedzialny za treść w firmie Netflix. I rzeczywiście po ogłoszeniu nominacji do telewizyjnych Oscarów, czyli nagród Emmy miał powody do radości, bo seriale wyprodukowane na zlecenie tej internetowej platformy dystrybucyjnej mają szanse na 14 statuetek. Oczywiście największym przebojem okazał się "House of Cards", a fenomenalni Robin Wright i Kevin Spacey mają szanse na nagrody za najlepsze role pierwszoplanowe.

Ale nie tylko ten doskonały thriller polityczny ma szansę na statuetki – horror "Hemlock Grove" dostał dwie nominacje, a komedia "Arrested Development" trzy. Nominacje dla tego drugiego serialu są nawet bardziej symboliczne niż dla "House of Cards". Początkowo komedię emitowała stacja FOX, ale z powodu niskiej oglądalności porzuciła jego produkcję. Licencję przejął Netflix, który znacznie lepiej umiał zająć się promocją i serial osiąga dobre wyniki.
W ostatnich latach platforma Netflix przeszła poważną ewolucję. Od zwykłej wypożyczalni DVD, przez największą platformę udostępniającą filmy i seriale online aż po twórcę seriali najwyższej jakości. Ma za co, bo przychody za 2012 rok wyniosły 3,6 mld dolarów. Dlatego też firma zdecydowała się na zamówienie za 100 mln dol dwóch sezonów "House of Cards". Oceniano, że nawet jeśli nie zarobi tyle na sprzedaży serialu, to zyski związane z darmową promocją będą wyższe niż koszty. Nominacje do nagród Emmy zdają się to potwierdzać.

Ale stara gwardia trzyma się mocno. Sceptycy, którzy nie podzielają zachwytów fanów Netflixa przypominają, że sama HBO zdobyła 100 nominacji. Rzeczywiście nominacje pokazały daleko idącą zachowawczość Akademii. Najwięcej nominacji dostały te same co w poprzednich latach hity, jak "Gra o Tron", "Mad Men" czy "Homeland". Wyraźnie jednak widać, że w coraz gorszej sytuacji są wielkie stacje telewizyjne, takie jak FOX, ABC czy CBS. Na razie jeszcze leżą one na pieniądzach – przychód CBS Corporation w 2011 roku to 14,25 mld dol (wobec 3,6 mld Netflixa).
Ale ich miejsce zajmują coraz odważniej sieci kablowe, które inwestują ogromne środki w produkcje, które stają się światowymi hitami. Należy tu zauważyć AMC, która dała widzom "Mad Mena", "Breaking Bad" i "The Walking Dead". Teraz firmy, które dopiero wdarły się na zdominowany przez wielkich graczy rynek, będą musiały walczyć naporem ze strony firm internetowych. A te pokazują, że wiedzą jak wydawać swoje pieniądze. Będę z zaciekawieniem obserwował tę walkę. I nie wiem tylko komu kibicować: kablówkom z ich "Breaking Bad" czy firmom internetowym z "House of Cards". Wiem za to na pewno, że dzięki tej walce powstanie wiele doskonałych seriali.