40 lat temu zmarł Bruce Lee – ikona sztuk walki, oraz – według magazynu Time – jeden ze stu najbardziej wpływowych ludzi ubiegłego stulecia. Znany głównie ze względu na biegłe opanowanie sztuk walki oraz ich zastosowanie w filmach, był też niezwykle oczytanym twórcą poezji oraz filozoficznych aforyzmów. Mając właśnie te jego cechy na uwadze koncern produkujący whisky Johnny Walker postanowił w najnowszej reklamie wskrzesić legendarnego aktora za pomocą technik komputerowych. Gdyby żył dziś miałby 72 lata.
Reklama.
James Dean, Jimi Hendrix, Jim Morrison – być może nie byliby dziś pamiętani, gdyby nie ich ogromny talent i… śmierć w młodym wieku. Bruce Lee zdawał się mieć największy potencjał na odniesienie sukcesu, ale nadmiar ambicji przyczynił się do jego tragedii. Niestety nie dożył momentu swego największego triumfu – premiery „Wejścia smoka” – filmu, który zawojował świat i wprowadził sztuki walki do kina głównego nurtu.
Bruce Lee – zwany w swej ojczyźnie Małym Smokiem - aktorstwem zajmował się już od najmłodszych lat. Jego ojciec był aktorem chińskiej opery, a Bruce na swój pierwszy plan filmowy trafił jako kilkumiesięczne dziecko. Praca w filmie była częścią jego dzieciństwa i zwykle grywał rezolutnych krnąbrnych dzieciaków. Nim skończył 18 lat wystąpił w dwudziestu filmach. Kłopoty z młodzieżowym gangiem sprawiły, że wyjechał do krewnych do Ameryki. Na uniwersytecie w Utah zaczął studiować filozofię, gdzie mógł porównać swe chińskie doświadczenia z mentalnością ludzi Zachodu. Sensem jego życia stało się przybliżenie zachodniej cywilizacji spuścizny chińskiej myśli, a szczególnie sztuk walki.
Lee zaczął zarabiać na życie udzielając lekcji kung fu, co w ówczesnej Kalifornii było wtedy nowością. Po wygranej z Japonią wojnie w Ameryce wzrosło zainteresowanie karate i judo, ale chińskimi sztukami walki nikt się nie interesował, gdyż były one strzeżone przez uprzedzonych do cudzoziemców Chińczyków. Bruce Lee jako ikonoklasta ignorował rasistowskie ograniczenia tradycyjnych szkół. Na lekcje przyjmował bowiem ludzi wszystkich ras i narodowości, co przy okazji zjednywało mu sympatię i przyciągało więcej uczniów, również tych bardzo znanych jak Steve McQueen, Kareem Abdul-Jabbar, James Coburn. Głośno zrobiło się o nim po pokazie karate, gdzie zaprezentował swe sprawności: słynne uderzenie z odległości jednego cala, które odrzuciło przeciwnika na parę metrów, czy wykonanie pompek na jedynie dwóch palcach.
Sam swą drogę wojownika rozpoczął jeszcze w Hong Kongu od nauki Wing Chun u samego Yip Mana. Próbując później wielu innych stylów i metod walki zdobywał coraz większą świadomość ciała. Jego warunkowane filozoficznymi przesłankami poszukiwanie najczystszej formy walki doprowadziło go do stworzenia własnego stylu, który nazwał Jeet Kune Do – Drogą Przechwytującej Pięści. Jej logo zawierało łączący w jedność przeciwieństwa znak Yin Yang otoczony wskazującymi nieustanny ruch strzałkami. Motto, które brzmiało „brak sposobu jako sposób, brak ograniczenia jako ograniczenie” symbolizowało chęć uwolnienia się od sztywnych reguł tradycji. Według Bruce’a Lee wojownik musi zapomnieć o tym czego się nauczył, by umieć spontanicznie wyrazić siebie.
JKD tworzone było latami, m.in. poprzez studiowanie kinetyki, dynamiki i anatomii ludzkiego ciała. Oprócz wschodnich stylów walk Lee wykorzystał również wiedzę z zakresu zachodnich sportów walki – szermierki i boksu. I tak zainspirowany boksem jako pierwszy zaczął używać rękawic ochronnych podczas sparringów, co miało umożliwić zadawanie prawdziwych uderzeń. Łamanie rytmu uderzeń zapobiegało przewidywalności. Jego zamierzeniem było stworzenie naukowymi metodami praktycznej sztuki walki, którą można wykorzystać nie na pokazach, lecz w realnych sytuacjach na ulicy. Jej atutem są prostota i ekonomia ruchu. Nikt nie jest w stanie przewidzieć rozwoju walki, więc wojownikowi pozostaje jedynie adaptować się do istniejącej sytuacji, czy – cytując słowa samego Lee – „być jak woda”. Wplatanie taoistycznych analogii nie było przypadkowe, gdyż JKD oprócz technik walki obejmuje również aspekt filozoficzny, co znalazło swe odzwierciedlenie w jego książce „Tao of Jeet Kune Do”.
Jako osoba aktywna fizycznie bardzo wcześnie zaczął interesować się zdrowym stylem życia. Dużą uwagę przykładał do żywności, a jego apetyt na trening fizyczny był nieograniczony. Jednym z najtrudniejszych momentów w jego życiu był półroczny pobyt w szpitalu. Zbyt intensywna rozgrzewka przed treningiem uszkodziła nerw w kręgosłupie. Przykutemu do łóżka lekarze nie dawali nadziei na to, że jeszcze kiedykolwiek będzie mógł kopać, lecz ten uparcie nie chciał pogodzić się z ich diagnozą. Nie chcąc bezsensownie tracić czasu zaczął nadrabiać zaległe lektury ze swojej olbrzymiej biblioteki. Czytywał książki takich autorytetów jak Alan Watts, Jiddu Krishnamurti, D.T. Suzuki, Carl Rogers czy Lao Tsy. Oprócz książek o zachodnich sportach walki interesowała go również psychologia motywacji. Nie mogąc fizycznie trenować robił to w wyobraźni poprzez wizualizację. Paradoksalnie kiedy powrócił do regularnych treningów stał się jeszcze lepszy niż przed feralnym wypadkiem a jego kopnięcia nie miały sobie równych. To również podczas szpitalnego pobytu ugruntowało się jego otwarte podejście do życia. W wolnych chwilach wyrażał je w postaci aforyzmów, które po latach ukazały się zebrane w książce „Walcząc z myślami. Aforyzmy Bruce’a Lee w życiu codziennym”.
Pomimo ogromnych możliwości fizycznych i doświadczenia z planem filmowym, jego kariera w Hollywood nie była usłana różami. Grywał jedynie epizody w telewizyjnych serialach - jako Chińczyk mógł zapomnieć o głównej roli, gdyż nie było odpowiednich scenariuszy. Nawet bliskie kontakty z gwiazdorami, którzy brali u niego lekcje, okazywały się niewystarczające. Jedynym jego sukcesem była rola Kato w jednosezonowym serialu „Zielony szerszeń”. Chcąc zmienić sytuację zaangażował się w tworzenie scenariusza, w którego rozrywkowej formie znalazłoby się wprowadzenie do chińskiej myśli i sztuk walki. W pisaniu pomagali mu James Coburn i Stirling Silliphant, którzy nawet pojechali z nim do Indii w poszukiwaniu plenerów. Ambitny projekt miał pokazać Amerykanom potencjał sztuk walki jako środka do poprawy kondycji oraz duchowego rozwoju. Jak pisał we wstępie do fabuły: „Opowieść ilustruje różnicę w sposobie myślenia między Orientem a Zachodem. Zwykły mieszkaniec Zachodu jest zaintrygowany czyjąś zdolnością do złapania muchy pałeczkami i zapewne stwierdzi, że nie ma to nic wspólnego z tym jak dobry jest ten ktoś w walce. Ale osoba ze Wschodu zda sobie sprawę, że tamten człowiek osiągnął niezwykłe mistrzostwo w tej sztuce odkrywa obecność swego umysłu w każdym działaniu. Prawdziwe mistrzostwo przekracza każdą sztukę.”
W filmie „Niemy flet” pojawiały się więc takie tematy jak adaptacja do okoliczności, czy samopoznanie jako klucz do zwycięstwa. Paradoksalny tytuł przykuwał uwagę, ale scenariusz nie znalazł zainteresowania wśród szefów wytwórni. Dopiero po latach dzięki zabiegom Silliphanta nakręcono w Izraelu film, w którym rolę pisaną dla Bruce’a Lee zagrał David Carradine. To również Carradine otrzymał wcześniej główną rolę w serialu „Kung Fu” o którą starał się również Lee. Serial ten poprzez osobę mnicha z klasztoru Shaolin, który podróżował przez Amerykę, miał odsłonić mistyczny charakter Orientu. Bruce Lee w swym najsłynniejszym ocalałym wywiadzie dla Pierre’a Bertona wspominał o podobnym projekcie, stąd sugestie, że pomysł pochodził od niego. Do dziś wielu sugeruje, że wytwórnia zwyczajnie ukradła mu pomysł, co znalazło swe odbicie w filmie biograficznym „Smok: historia Bruce’a Lee”. Autor serialu twierdził, że rozwijał swą ideę od lat, ale nie chciał się procesować o zniesławienie z uwagi na tragiczną w tamtym czasie śmierć syna Bruce’a, Brandona Lee.
Nie mogąc spełnić swych ambicji Bruce Lee wrócił do Hong Kongu, gdzie z miejsca stał się sensacją. Olbrzymi sukces trzech filmów „Wielki szef”, „Wściekłe pięści” i „Droga smoka” – ostatni napisany i reżyserowany przez Lee – uczyniły z niego gwiazdę. Jako scenarzysta i reżyser, ale również operator i dekorator, rozpoczął prace nad „Grą śmierci”. Ten film o pojedynku z pięcioma mistrzami różnych stylów w pewnej pagodzie kręcono dość partyzanckimi metodami. Do współudziału w projekcie zaprosił adeptów innych stylów walki a w roli tajemniczego mieszkańca najwyższego piętra obsadził ponad dwumetrowego Kareema Abdula-Jabbara – miał on władać tajemniczym stylem. Zdjęcia przerwano, gdy pojawiła się propozycja głównej roli w jego pierwszej amerykańskiej produkcji. Międzynarodowy sukces dotychczasowych trzech filmów sprawił, że w Hollywood pojawił się scenariusz, którego głównym bohaterem był chiński mistrz kung fu. „Wejście smoka” było ukoronowaniem wcześniejszych wysiłków i dowodem, że największą sztuką jest „wygrać walkę bez walki”. Niestety wschodząca gwiazda kina zginęła tragicznie przed zakończeniem prac nad produkcją a jego śmierć nadal owiana jest tajemnicą. Dwadzieścia lat później zginął jego syn, Brandon Lee. Podczas zdjęć do filmu „Kruk” został przypadkowo postrzelony prawdziwą kulą. To tragiczne wydarzenie miało jakoby potwierdzić wyjątkowość prometejskiego daru, gdyż niektórzy sugerują rzuconą na rodzinę klątwę za zdradzenie tajemnic chińskiej sztuki walki.
Kult Bruce’a Lee obejmuje cały świat a do jego wielbicieli zaliczają się nie tylko osoby uprawiające sztukę walki. Z okazji okrągłej rocznicy śmierci muzeum w Hong Kongu postanowiło uruchomić stałą wystawę „Bruce Lee: Kung Fu-Art-Life”, gdzie zostanie również wyświetlony film „The Brillant Life of Bruce Lee” wyprodukowany przez Federację Filmowców z Hong Kongu. Duży w tym udział Shannon Lee, jego córki i ambasadorki marki, która dba o dobre imię ojca. Jako prezeska Bruce Lee Foundation oprócz strony na Facebooku prowadzi również internetowy sklep z gadżetami i pamiątkami, oraz zajmuje się produkcją filmów dokumentalnych o ojcu i wspieraniem inicjatyw takich jak pomniki czy muzea.
Shannon dba również o zabezpieczenie rodzinnych interesów przez „wypożyczanie wizerunku” ojca do reklam, co nieraz budzi kontrowersje wśród fanów. W ostatniej reklamie whisky Johnny Walkera była głównym konsultantem przy digitalizowaniu archiwalnych nagrań, z których następnie stworzono wirtualną postać aktora. Warto wspomnieć, że przed paroma laty firma Nokia reklamowała swój telefon stylizowanym na archiwalne nagraniem Bruce’a Lee. W filmie tym aktor toczył fenomenalny pojedynek ping-ponga nunczakiem. Jednak nie był to ani prawdziwy Bruce Lee, ani tym bardziej komputerowy lecz wyjątkowo wysportowany atleta.
Bruce Lee popularyzując sztuki walki pomógł zmienić postrzeganie Azjatów na świecie, a do jego największych wygranych pojedynków należy walka z rasizmem - i to na dwóch frontach. Przed jego przybyciem do Hollywood chińska tradycja nie pozwalała nauczać kung-fu osób nie pochodzących z Chin. Specjalna delegacja, w której skład wchodzili najwięksi mistrzowie miała go zniechęcić do nauczania obcych. W ramach negocjacji doszło do ustaleń, że jeśli Bruce Lee pokona ich reprezentanta będzie mógł nauczać ludzi dowolnego pochodzenia. Jeśli jednak przegra, będzie musiał zamknąć wszystkie swoje szkoły. Walka zakończyła się wygraną Lee a legendarny pojedynek umożliwił rozszerzenie się szkół kung fu na cały świat i z czasem na popularyzację walk MMA. Druga walka z rasizmem dotyczyła natomiast polityki Hollywood. Lee przez dłuższy czas nie mógł dostać dobrej roli w filmie - Chińczycy byli stereotypowo przedstawiani jako służący. Jego ogromny sukces kinowy w ojczyźnie doprowadził do powstania „Wejścia smoka”. Wiele gwiazd z Kraju Środka takich jak Jackie Chan, Michelle Yeoh, Gong Li, Jet Li, czy Chow Yun-Fat zawdzięcza swe kariery niesubordynacji Bruce’a Lee a międzynarodowe zainteresowanie kinem z Hong Kongu wciąż rośnie. Podobnie jak zainteresowanie kolejnych pokoleń człowiekiem, który wyrażał siebie poprzez sztukę najlepiej jak potrafił.
Celem człowieka jest działanie, a nie myśl, bez względu na to, jak szlachetna by ona nie była.
Bruce Lee
W nauce w końcu wróciliśmy do pre-sokratejskiego filozofa Heraklita, który powiedział: wszystko jest strumieniem, potokiem, procesem. Nie ma żadnych „rzeczy”. BEZPRZEDMIOTOWOŚĆ w języku Wschodu to „brak rzeczy”. Na Zachodzie myślimy o bezprzedmiotowości jako o próżni, pustce i braku egzystencji. We wschodniej filozofii i nowoczesnej fizyce „bezprzedmiotowość” i „brak rzeczy” to proces nieustannego ruchu.
Bruce Lee
Moc równa się siła razy prędkość, co oznacza, że jeśli wojownik nauczy się zadawać szybsze ciosy to zwiększy swą moc, nawet jeśli siła jego mięśni pozostanie niezmieniona. W ten sposób mniejszy człowiek, który porusza się szybciej może uderzać równie mocno jak cięższy człowiek, który porusza się wolno.
Bruce Lee
Człowiek reaguje na cios w kierunku twarzy, zmrużeniem oczu. Takie instynktowne zmrużenie musi być kontrolowane, bo w przeciwnym razie przeciwnik, który o tym wie, może sprowokować tę reakcję, aby uderzyć lub kopnąć
Bruce Lee
Świadomość siebie jest największą przeszkodą do właściwego wykonania wszystkich akcji fizycznych.
Bruce Lee
Ból jest najlepszym nauczycielem, tylko nikt nie chce być jego uczniem.
Bruce Lee
Jeśli tracisz pieniądze, nic nie tracisz. Jeśli tracisz zdrowie, coś tracisz. Jeśli tracisz spokój, tracisz wszystko.
Bruce Lee
Znaczenie życia jest takie, że ma być przeżywane, nie sprzedawane, konceptualizowane lub wciskane w jakiś schematyczny system.
Bruce Lee
Nie ograniczaj się do jednej formy, przystosuj ją i buduj na niej coś własnego, pozwól temu wzrastać i bądź jak woda. Opróżnij umysł, bądź bezforemny, bezkształtny – jak woda. Wlewasz teraz wodę do filiżanki, staje się filiżanką; wlewasz do butelki, jest butelką; wlejesz ją do czajniczka, staje się czajniczkiem. Woda może płynąć swobodnie lub niszczyć. Bądź jak woda, mój przyjacielu.