
"Pasożytnicze ścierwa" i "wyznawcy pedofila". Tak strażnik graniczny Tomasz D. nazywał w internecie Czeczenów. Białostocki sąd uznał jednak, że funkcjonariusz nie nawoływał do nienawiści na tle rasowym. Według niego słowa "pasożyt" i "ścierwo" nie mają jednoznacznie obraźliwego charakteru. Wyrok nie jest prawomocny.
REKLAMA
Sąd Rejonowy w Białymstoku stwierdził, że 34-letni Tomasz D. kłamał, gdy mówił, iż nie jest autorem wskazanych przez prokuraturę wypowiedzi, które między październikiem 2009 a majem 2011 roku zamieszczono na forum portalu 4lomza.pl. Wpisy te w niewybredny sposób odnosiły się do Czeczenów, nazywając ich np. "pasożytniczym ścierwem".
Sędzia Alina Krejza-Aleksiejuk, po zapoznaniu się z opinią biegłego językoznawcy, orzekła jednak, że słowa strażnika nikogo nie znieważyły. Biegły przypomniał bowiem, że określenia "pasożyt", "ścierwo", "darmozjad" są wykorzystywane w prasie i literaturze. – Trudno więc, również zdaniem biegłego, uznać je za obrażające – zauważyła sędzia.
Sąd podkreślił także, że dyskusja, w której Tomasz D. użył kontrowersyjnych sformułowań, dotyczyła czeczeńskich grup przestępczych, a nie całego narodu czeczeńskiego. Ponadto strażnik mógł nie zdawać sobie sprawy z tego, że jego słowa kogoś obrażają. Tymczasem przestępstwo nawoływania do nienawiści zachodzi wówczas, gdy sprawca dopuszcza się swoich czynów umyślnie.
– Oskarżony mógł nie wiedzieć, że wypowiadane przez niego opinie mają charakter zniewag, skoro nawet sąd, by to rozstrzygnąć, musiał się posiłkować opinią biegłego – powiedziała sędzia Krejza-Aleksiejuk. Jej zdaniem już sam proces był dla Tomasza D. wystarczającą nauczką. Strażnik jest obecnie zawieszony w wykonywaniu obowiązków służbowych. O jego losie zadecyduje wyrok sądu apelacyjnego, ponieważ Fundacja Ocalenie, która była oskarżycielem posiłkowym, zamierza odwołać się od dzisiejszego wyroku.
źródło: Gazeta.pl
