Określenie "żydowskie ścierwo" to satyra?
Określenie "żydowskie ścierwo" to satyra? Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta

Biznesmen z Kielc doniósł do prokuratury, że na internetowym forum został nazwany "żydowskim ścierwem" i "grubym Żydem". A prokuratura zasięgnęła opinii językoznawcy, który stwierdził, że wpisy mają charakter "ironiczny" i "satyryczny", więc do znieważenia nie doszło.

REKLAMA
Wpisy o kieleckim biznesmenie pojawiły się w sieci jeszcze w 2011 roku. Internauci pisali na przykład: "Interes ten prowadzi typowy Gruby Żyd z wielką głową", "Przestrzegam was przed tą firmą. To są typowi rasowi Żydzi" i "On gra nie fair, bo jest żydowskim ścierwem". Przedsiębiorca postanowił złożyć zawiadomienie do prokuratury. Tyle że szybko przekonał się, że określenie "żydowskie ścierwo" należy klasyfikować jako satyrę.
Prokuratura umarzając postępowanie powołała się na opinię językoznawczyni Marzeny Borowskiej, która uczy w Zespole Szkół Agrotechnicznych i Gospodarki Żywnościowej w Radomiu. Uznała ona, że określenie "typowo rasowi Żydzi" odnosi się do "stereotypowych cech Żydów", a pozostałe komentarze są "ironiczne" i "sarkastyczne".
Prokurator Renata Olszewska

Nazwanie kogoś, kto rzeczywiście jest narodowości żydowskiej, nie jest obrazą, a stwierdzeniem faktu. Z kolei nazwanie kogoś Żydem, kto nie jest narodowości żydowskiej, też nie jest obrazą.


"Biegły sądowy wyraził taką opinię? To językoznawca? Nie wierzę, Wpisy nawołują, nakłaniają, podburzają do niechęci i popełnienia przestępstwa. Takie określenia są niedopuszczalne. Ktoś naprawdę uważa, że to sarkastyczne i żartobliwe?" – dziwi się w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dr Małgorzata Marczewska, językoznawczyni z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Marzena Borowska pozostaje jednak niewzruszona. W rozmowie z dziennikarką "GW" narzekała, że nie zrozumiano jej opinii, a cytaty widocznie wyrwano z kontekstu. "Ale dowiem się, skąd to macie" – zapowiedziała.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"