Początek pobytu papieża w Brazylii obfitował w wiele ciekawych zdarzeń. Najpierw korek, w którym stanął pojazd Franciszka, a potem ładunek wybuchowy, który brazylijska policja znalazła w pobliżu sanktuarium w Aparecida.
W poniedziałek papież Franciszek przyleciał do Brazylii na Światowe Dni Młodzieży. Podczas przejazdu ulicami miasta dziesiątki ludzi podbiegały do auta. Część osób napierało na samochód, który nie mógł się ruszyć. Siły porządkowe wydawały się zupełnie bezradne. Już pierwszego dnia wizyty doszło do błędów policji. Wokół papieża nie było praktycznie kordonu policji. Gdy udało mu się wydostać z korków przesiadł się do otwartego jeepa. Kolejną część trasy pokonał helikopterem
- Nie mam złota ani srebra, ale przynoszę to, co dostałem najcenniejszego: Jezusa Chrystusa! - powiedział papież Franciszek w przemówieniu powitalnym. Poprosił wszystkich o empatię niezbędną do nawiązania dialogu między przyjaciółmi. Podkreślił, że nikt nie może czuć się wykluczony z miłości papieża.
Wieczorem w poniedziałek (czasu polskiego) odbyła się w ogrodzie pałacu Guanabara oficjalna ceremonia powitania papieża. Wzięła w niej udział prezydent Brazylii Dilma Rousseff. Po zakończeniu uroczystości policja starła się z uczestnikami kilkusetosobowej demonstracji. Użyto gumowych kul i gazu łzawiącego. Protestujący sprzeciwiają się wizycie papieża ze względu na wysokie koszty. To około 150 milionów dolarów.
Pierwszego dnia wizyty doszło do niemiłego incydentu. Brazylijska policja znalazła ładunek wybuchowy w pobliżu sanktuarium maryjnym w Aparecida. W środę właśnie do tego sanktuarium uda się papież. Rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi zapewnił, że incydent nie ma bezpośredniego związku z obecnością papieża.
Papież zostanie w Brazylii do niedzieli, gdzie będzie przewodniczył Światowym Dniom Młodzieży.