
Reklama.
Firmy śmieciowe, po wejściu w życie rewolucji dotyczącej wywozu i opłat, o wiele częściej wywożą odpady do lasu, niż na wysypiska. Powód? W przetargach na wywóz, w których kryterium wyboru była zazwyczaj najniższa cena, spółki dawały zbyt niskie ceny. Nie stać ich więc na to, by "przetwarzać odpady tak, jak wymaga tego ustawa" i "muszą kombinować" - twierdzi w "Gazecie Wyborczej" Wojciech Byśkiniewicz, właściciel firmy Byś i nowoczesnego zakładu utylizacji śmieci.
Niestety, oszustów nie zawsze da się wykryć. W przypadku, kiedy firma posiada własne śmieciarki i sortownię, sama wystawia sobie zaświadczenie o segregowaniu śmieci. Oczywiście, inspektorzy mogą sprawdzić, czy faktycznie śmieci są sortowane, ale kontrolę muszą zapowiedzieć z wyprzedzeniem - więc firmy mają czas na to, by się do nich przygotować.
Wywożący śmieci oszukują na różne sposoby: wyrzucają śmieci w lesie, nie sortują, tylko dokonują przemielenia. To praktyki istniejące nie od dziś, ale dopiero teraz, kiedy nowe przepisy weszły w życie, by chronić środowisko, rażą jak nigdy.
Generalna Inspekcja Ochrony Środowiska już zajęła się tym problemem. Jej inspektorzy już dokonują kontroli i łącznie mają sprawdzić 257 gmin. Szczególnie będą uważać tam, gdzie ceny za wywóz są najniższe, bo to tam zachodzi największe podejrzenie, że firmy w przetargach zaoferowały dumpingowe ceny i teraz będą próbowały nieuczciwie oszczędzać.
Po wykazaniu nieprawidłowości inspektorzy mogą nawet, teoretycznie, zakazać takim firmom dalszej działalności. Ale w praktyce może to nie być łatwe, bo jak wskazuje w "GW" prof. Andrzej Kraszewski, były minister środowiska, wojewódzcy inspektorowie podlegają wojewodom. "A na szczeblu lokalnym często okazuje się, że interes przedsiębiorców jest ważniejszy niż ochrona środowiska" - twierdzi prof. Kraszewski.
"GW" dlatego przypomina, że był już pomysł stworzenia Straży Ochrony Środowiska - mundurowej i uzbrojonej, która powstałaby z połączenia Państwowej Straży Łowieckiej i Państwowej Straży Rybackiej. Projekt ten dwa razu już odrzucono, ale poseł PO Tadeusz Arkit, który pracował nad ustawą śmieciową, twierdzi teraz, że wyobraża sobie powstanie takiej "śmieciowej policji".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"