Tak wyglądał ubiegłoroczny Tour de Pologne w Krakowie.
Tak wyglądał ubiegłoroczny Tour de Pologne w Krakowie. Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta

Marco Pantani oraz Jan Ullrich – znaleźli się na podium w 1998 roku. Dzisiaj są na ustach wszystkich zainteresowanych sportem. Raport francuskiego Senatu wskazuje, że sportowcy korzystali z dopingu. I choć w dokumencie nie ma nazwisk, to media odszyfrowały je dzięki numerom identyfikacyjnym zawodników.

REKLAMA
Raport francuskiego senatu ma 237 stron i nie znajdziemy w nim nazwisk konkretnych sportowców. Jednak, jak podają media, po numerach identyfikacyjnych można ustalić konkretnych cyklistów. Początkowo zakładano, że jego publikacja odbędzie się podczas tegorocznego Tour de France. Senatorowie nie chcieli jednak zepsuć atmosfery wyjątkowej, setnej edycji zawodów. Dlatego wyniki wieloletnich badań podali opinii publicznej po zakończeniu Wielkiej Pętli. Okazało się, że środkiem, jaki zażywali, było EPO, czyli erytropoetyna. Dzięki niej możliwości fizyczne znacząco wzrastają.
Jak pracowała komisja śledcza? Wykorzystała próbki pobrane podczas wyścigów w 1998 roku. Przesłuchano też 84 osoby w tej sprawie. Droga do publikacji raportu nie należała więc do najłatwiejszych. O nieujawnienie nazwisk sportowców, którzy wspomagali się dopingiem, walczyła m.in. rodzina zwycięzcy sprzed piętnastu lat, Stowarzyszenie Kolarzy Zawodowych. Argumentowano, że oskarżeni nie będą mieć, jak się obronić. Spowodowane to było brakiem próbek B, które umożliwiłyby kolarzom ewentualną obronę.
Najwięcej rozgłosu przyniosła sprawa Lance'a Armstronga. Po udowodnieniu, że Amerykanin zażywał środki dzięki którym zdobył mistrzostwo świata, jego kariera legła w gruzach. Czy kontrowersyjny raport sprowokuje do kolejnej ważnej debaty dotyczącej dopingu?


źródło: tvn24.pl