Hanna Gronkiewicz-Waltz jest na Facebooku i Twitterze od kilku lat, ale dopiero pomysł referendum w sprawie odwołania jej ze stanowiska prezydenta Warszawy zmusił ją do większej aktywności. Niektóre umieszczane tam zdjęcia już stały się internetowymi memami. Jak to, na którym HGW ćwiczy na osiedlowej siłowni.
Prezydent Warszawy najwyraźniej dostrzegła siłę mediów społecznościowych, skoro tylko w poniedziałek na facebookowym profilu chwaliła się m.in. nowym pociągiem Szybkiej Kolei Miejskiej, nowymi rodzinnymi domami dziecka, przetargiem na wykonawcę centralnego odcinka Nadwiślańskiego Szlaku Rowerowego i rozpoczęciem drążenia tunelu metra pod Wisłą. To w jej przypadku nowość, bo zarówno konto na Facebooku, jak i na Twitterze, było właściwie nieaktywne od 2010 roku.
Jednak zdaniem ekspertów od wizerunku kampania społecznościowa to dobry pomysł. "Profil Gronkiewicz-Waltz jest często aktualizowany, są na nim informacje związane z życiem warszawiaków, zdjęcia nie są pozowane. I co ważniejsze: nie są to fotografie zza biurka, z ludźmi" – komentuje dla "Gazety Wyborczej" dr Olgier Annusewicz z UW.
Politycy różnie podchodzą do mediów społecznościowych. Jedni są bardzo aktywni, co czasem nie wychodzi im na dobre, o czym przekonuje się minister Radosław Sikorski – często atakowany za twitterowe wpisy. Inni, jak Mariusz Błaszczak, twierdzą, że nie potrzebują takich narzędzi. "Otworzyłem sobie konto na Twitterze, ale z niego nie korzystam. Stwierdziłem, że więcej jest w tym blichtru niż użyteczności" –
stwierdził kilka miesięcy temu.