"Będę się przyglądał brytyjskim rozwiązaniom i przeanalizuję, czy można je wprowadzić w Polsce" – mówi minister sprawiedliwości Marek Biernacki. Chodzi o regulacje, które sprawią, że dostawcy internetu będą blokować filmy i strony pornograficzne.
Premier Wielkiej Brytanii David Cameron tłumaczył ostatnio, że "pornografia niszczy niewinność i dzieciństwo dzieci", a jako ojciec czuje się zobowiązany do działania. Dlatego też porozumiał się z największymi dostawcami internetu, którzy zobowiązali się do blokowania treści pornograficznych. Brytyjczycy będą mogli wchodzić na strony porno, jeśli wcześniej wystąpią do dostawcy o zdjęcie blokady.
Okazuje się, że pomysł Camerona zainspirował polskiego ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego. "Pomyślimy o przeniesieniu podobnych regulacji na grunt polski. Ochrona młodych ludzi powinna być naszym priorytetem" – zapowiada, póki co nie zdradzając szczegółów.
Brytyjskie rozwiązanie nie podoba się za to obrońcom wolnego internetu. "Dzisiaj blokujemy pornografię, jutro terrorystów, a pojutrze Snowdena albo Pussy Riot. Gdy raz założymy luźny kaganiec, on będzie się dalej zaciskać" – twierdzi Marcin Cieślak, prezes polskiego oddziału międzynarodowej organizacji Internet Society.
Z kolei minister cyfryzacji Michał Boni ma wątpliwości, czy blokada treści pornograficznych będzie zgodna z prawem. "Trzeba znaleźć skuteczny sposób, który nie otworzy bram dla jakiejkolwiek formy powszechnej inwigilacji. Jestem gotów w ramach rządu, ale też z partnerami zewnętrznymi, do działań promujących walkę z pornografią i znalezienia formuły, w której użytkownicy i świat internetu świadomie wprowadzą ograniczenia w dostępie do pornografii:" – zapowiada.