– Naziści na masową skalę eliminowali niepełnosprawnych, dopuszczali aborcję na Polakach i narodach "podludzi". Dzisiaj tego samego chcą feministki – twierdzi Anna Holocher, szefowa Sekcji Kobiet Ruchu Narodowego. Żeńska organizacja przy Ruchu miała pomóc rozprawić się z wizerunkiem narodowców jako "łysych nazioli" i radykalnych awanturników. Pomogła, ale tylko w połowie. "Łysymi naziolami" działaczki co prawda trudno nazwać, ale w radykalnej retoryce niewiele ustępują kolegom.
Po kilku miesiącach działania kobiecej przybudówki Ruchu Narodowego, czyli Sekcji Kobiet, Holocher ma pod sobą kilkaset działaczek. Młodych, atrakcyjnych - o czym przekonywał nie raz - z ostrymi jak brzytwa poglądami.
Na wojnie z feministkami
Na ostatni Kongres Kobiet wparowały na przykład ubrane w koszulki z antyaborcyjnymi hasłami, rozdawały ulotki i zbierały podpisy pod ustawą zaostrzającą przepisy ws. aborcji. "Skoro to jest kongres, to my też mamy prawo tutaj być. To dziwne, że na przykład terrorystki są wpuszczane na salę [gościem honorowym była księżniczka z Arabii Saudyjskiej - red.], a kobiety, Polki, które chcą ratować życie, nie" – stwierdziła towarzysząca im przed kamerą działaczka pro-life.
– To była prowokacja. Widocznie te panie tak chcą. Awantura podczas Kongresu Kobiet nie wróży żadnej przyszłości w ewentualnej współpracy z innymi kobietami – komentuje dla naTemat Kazimiera Szczuka, jedna z panelistek Kongresu.
Anna Holocher wypowiadając się o feministkach wali z grubej rury. Te pokroju Środy, Szczuki i Graff w ostatnim wywiadzie dla Onetu porównuje do hitlerowców i mówi: "Dla nich człowiek niepełnosprawny nie powinien się rodzić, bo może być ciężarem dla matki. Nie na tym polega człowieczeństwa". Na pytanie o "punkty wspólne" odpowiada zaś: "Nie wyobrażam sobie współpracy z ludźmi o poglądzie odmiennym od mojego".
"Musimy mówić dosadnie"
Czy rzeczywiście feministki to największy wróg kobiet Ruchu Narodowego? Joanna Sapijaszko, 24-letnia liderka warszawskiego oddziału sekcji, przekonuje w rozmowie z naTemat, że to konflikt naturalny. Bo ona i jej koleżanki są za życiem i rodziną, a "feminazistki" nie. – O feministkach i do feministek trzeba mówić dosadnym językiem. One nie działają na rzecz rodzin, tylko na rzecz swoich interesów. Walczą tylko o siebie. Feminazistkami nazywamy ich za propagowanie aborcji, bo przecież to Hitler pierwszy ją wprowadził do Polski.
Sapijaszko (kształci się na rehablitantkę, a pracuje jako archiwizatorka) proponuje, by nie patrzeć na sekcję kobiet przez pryzmat pojedynczych haseł, jakie padają na demonstracjach ONR-u i tego typu organizacji. Kiedy pytam, co sądzi o okrzykach typu "Polska dla Polaków" albo "Pedały do gazu", narzeka, że to tendencyjne pytanie.
– My nie możemy odpowiadać za wszystkie hasła, które pojawiają się gdzieś na poboczu. Zanim pójdziemy na manifestację ustalamy, co znajdzie się na transparentach i zapewniam, że nie mamy w założeniu takich napisów. Nie chcemy nimi epatować. Nie wiem, może to prowokacja. W każdym razie ja się pod niektórymi nie podpisuję. Hasło "Polska dla Polaków" oznacza, że chcemy Polski, która będzie rządzona przez Polaków dla dobra naszego kraju. To media je zmanipulowały i dają mu rasistowskie znaczenie – mówi.
Praca u podstaw
Tego samego zdania jest Karolina Lebiedowicz, młoda działaczka sekcji kobiecej RN z Kielc. – Zniekształcenie tego postulatu do prostych skojarzeń rasistowskich jest dziełem mediów, które boją się utraty monopolu na kształtowanie umysłów Polaków. Nasze postulaty odnoszące się do tego hasła mają na celu dążenie do przywrócenia dumy narodowej, której podstawą jest samodecydowanie o sobie – tłumaczy w rozmowie z naTemat.
Każdego, kto polskiego narodowca nazywa faszystą, "odsyła do szkoły średniej" i "kwituje uśmiechem politowania". – Polscy narodowcy to najbardziej zasłużona formacja polityczna jaka istniała na scenie politycznej w całej historii Polski, a nazywanie nas faszystami to przejaw braku podstawowej wiedzy historycznej lub po prostu zwykłej głupoty. Mnie osobiście nikt nie nazwał nigdy faszystką, dlatego, że bliscy mi ludzie znają doskonale moje poglądy, które z faszyzmem nie mają nic wspólnego – ocenia.
Sapijaszko i Lebiedowicz bardziej niż o "faszystach" wolą mówić o tym, co działaczki Ruchu robią na co dzień. Pierwsza wymienia jednym tchem: – Chcemy być strażniczkami rodziny. Spotykamy się regularnie, co tydzień. Mamy krótkie prelekcje w kwestiach zdrowia, zdrowego żywienia, historii, polityki i przekazujemy naszą wiedzę innym poprzez fanpage. Organizujemy zbiórki dla domu samotnej matki, chcemy zrobić seminarium samoobrony przed gwałcicielami. Teraz też wspólnie z ONR organizujemy marsz na 1 sierpnia na Warszawskim Bemowie. Serdecznie zapraszamy!.
Rodzina swoją drogą, ale głównym celem, który spaja cały Ruch Narodowy jest oczywiście "obalenie Republiki Okrągłego Stołu". – Oczywiście, że należy obalić republikę "okrągłego stołu", bo to ludziom kojarzyć powinno się z czymś najgorszym - zdradą i zaprzepaszczeniem nadziei wielu milionów Polaków – podkreśla Lebiedowicz.
Piętno "faszysty" się gdzieś tam przewija, głównie za sprawą mediów, ale już znacznie rzadziej niż jeszcze kilka lat temu, a to świadczy o tym, że nam polskim narodowcom udaje się odkłamać to, co przez prawie 70 lat zrobiła komuna i III RP.