
Paweł Lisicki, dzisiaj redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy", a w latach 2006-2011 szef "Rzeczpospolitej", przegrał proces, który wytoczył Sławomirowi Popowskiemu. Po wyrzuceniu z "Rz" dziennikarz oskarżył Lisickiego o wspieranie interesów politycznych PiS, czego najważniejszym dowodem miała być czystka personalna przeprowadzona w redakcji. Sąd podzielił tę opinię.
Na pozew zareagowali koledzy Popowskiego, dawni dziennikarze „Rz”, którzy musieli odejść z gazety kierowanej przez Lisickiego. „Pracę na stanowisku redaktora naczelnego »Rzeczpospolitej « Paweł Lisicki rozpoczął od wyrzucenia z redakcji kilkudziesięciu dziennikarzy, w tym wielu takich, co do których mógł mieć - słuszne zresztą - podejrzenia, że nie dadzą się zaprząc do propagowania jednej opcji politycznej. Była to bodaj największa weryfikacja polityczna przeprowadzona w polskich mediach po 1989 r. Dotknęła ludzi, którzy współtworzyli wyważony dziennik konserwatywno-liberalny według formuły Dariusza Fikusa i Macieja Łukasiewicza” - napisali w obronie Popowskiego. CZYTAJ WIĘCEJ
W pierwszej instancji sąd podzielił jednak stanowisko Pawła Lisickiego. Popowski złożył apelację i w drugiej instancji sąd uznał, że to właśnie wyrzucenie z redakcji kilkudziesięciu osób było dowodem na prawdziwe intencje Lisickiego. Sam Popowski zapewnia, że dla niego sprawa była jasna od początku, więc wyrok go nie dziwi. Dodaje jednak, że teraz i tak jest już za późno, bo z dawnej "Rzeczpospolitej" niewiele już zostało.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"

