Badania opinii publicznej i oddolne protesty w wielu krajach świata udowadniają, że dziś bardziej niż terroryzm niepokoi nas to, w jaki sposób starają się nas przed nim chronić rządy i podległe im służby. – Zamach w Bostonie pokazuje, że inwigilacja zawiodła. Sama technologia nie jest w stanie obronić nikogo przed terrorystami – mówi dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas.
W weekend w ponad 30 niemieckich miastach kilka tysięcy osób demonstrowało poparcie dla Edwarda Snowdena – informuje TVN 24. Manifestanci okazywali też swoje niezadowolenie wobec praktyki, którą Snowden ujawnił, czyli masowej państwowej inwigilacji obywateli. I choć były niemiecki minister spraw wewnętrznych Otto Schily stwierdził, że takie obawy są wyrazem paranoi, to ta “paranoja” udziela się najwidoczniej milionom ludzi na całym świecie.
Amerykanie przeciwko inwigilacji
Renomowany amerykański instytut badawczy Pew Research Center opublikował niedawno badanie, z którego wynika, że po raz pierwszy od 2004 roku Amerykanie bardziej boją się o swoje obywatelskie swobody, niż o to, że ich kraj padnie ofiarą terrorystycznego ataku.
– Oczywiście głównym powodem takiej zmiany nastrojów w USA jest sprawa Snowdena – mówi dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, wykładowca Uczelni Vistula i publicysta tygodnika “Sieci”, a także ekspert ds. amerykańskich.
W rozmowie z naTemat dr Kostrzewa-Zorbas zauważa jednocześnie, że wśród Amerykanów poczucie zagrożenia terroryzmem wcale tak bardzo nie zmalało – wynik badania Pew Research Center związany jest raczej z niepokojem, jaki wywołały informacje ujawnione przez Snowdena. – Zamach w Bostonie “odświeżył” niejako pamięć Amerykanów o tragedii 11 września, tym samym utrzymując ich wrażliwość na zagrożenie terrorystyczne na wysokim poziomie – mówi nasz rozmówca.
Świadomość stale realnej groźby zamachu nie przeszkadza jednak Amerykanom coraz głośniej mówić o tym, że totalna inwigilacja nie jest najlepszym lekarstwem na problem. – Zamach w Bostonie pokazuje, że inwigilacja zawiodła. Sama technologia nie jest w stanie obronić nikogo przed terrorystami – ocenia dr Kostrzewa-Zorbas.
Ekspert przypomina też, że choć fotografie twarzy obu zamachowców znajdowały się w różnego rodzaju federalnych bazach danych, to system monitoringu i specjalistyczne oprogramowanie nie pomogły ich zidentyfikować ani przed zamachem, ani po nim. Dlatego Amerykanie chcą odejść od dotychczasowych metod. – Ta zmiana już się zaczęła – mówi nasz rozmówca.
Polacy nie boją się terrorystów
– Zrozumienie tego, że w pewnych praktykach ukierunkowanych na zapewnienie bezpieczeństwa można posunąć się za daleko, przyjdzie po pewnym czasie – mówił w wywiadzie dla “GW” prof. Roman Kuźniar.
Widać jednak, że i u nas problem inwigilacji został dostrzeżony przez obywateli. Czerwcowe badanie CBOS-u wykazało, że 79 proc. jest przeciwnych takim metodom – to najwyższy wynik od 2001 roku. Dla porównania – tylko 26 proc. respondentów boi się, że zostanie ofiarą ataku terrorystycznego.
Dr Kostrzewa-Zorbas twierdzi, że w USA w sprawie reformy metod działania służb zawiązała się swoista ponadpartyjna koalicja, w ramach której zgodnie występują lewica, prawica i centrum. – Zwolennicy walki z “gigaszpiegowaniem” są nawet wśród najbardziej zagorzałych konserwatystów, którzy tradycyjnie stoją w tego typu sprawach na zgoła innym stanowisku – mówi publicysta “Sieci”. Kierunek zmian określa jako “cywilizacyjny ruch”. Przyszłość pokaże, czy ten trend dostrzegają także polscy politycy.
To będzie opóźniane przez grupowe, sektorowe interesy tych, którzy prowadzą politykę bezpieczeństwa, którzy z niej żyją. W Polsce też musiało upłynąć kilka lat, by uznano, że dla więzień CIA na naszym terenie nie było uzasadnienia. CZYTAJ WIĘCEJ