
To wszystko nic w porównaniu z pobiciem Krzysztofa K., za które wymierzono Penkalskiemu rok więzienia. Według sądu było tak: Penkalski domagał się od K. 15 tysięcy haraczu. Gdy ten odmówił, wsiadł do należącego do niego malucha, obezwładnił K. i okładał kijem bejsbolowym po rękach i nogach. Potem wywiózł za miasto, wywlókł z auta, zepchnął ze skarpy, wymierzył kilka ciosów kijem w tułów i kopał po całym ciele.
Krzymowski cytuje też w swoim tekście uzasadnienie jednego z wyroków, w którym znalazł się fragment opinii psychiatrycznej o Penkalskim. W pierwszej z 1997 roku stwierdzono, że "wykazuje cechy osobowości psychopatycznej", co mogło mieć związek z urazem głowy z młodości.
Artur Dębski, wiceszef Ruchu, twierdzi, ze Pankalski się ustatkował. W weekendy jeździ z rodziną nad jezioro, na Facebooku zamieszcza zdjęcia, na których bawi się z synkiem. (…) – Porywczy trochę jest, przyznaję. Ale żeby z łapami do kogoś lecieć, to nie.