
18 lipca 2012 roku na terenie lotniska w Burgas wybuchła bomba, która zabiła pięciu Izraelczyków, Bułgara i samego zamachowca. Teraz bułgarskie media ustaliły, że zamontowany w niej detonator został sprowadzony z Polski. Polska prokuratura przyznała, że w zeszłym roku udzieliła bułgarskim śledczym pomocy prawnej w tej sprawie.
REKLAMA
Detonator oraz urządzenie pozwalające na jego zdalne uruchomienie miały przybyć do Bułgarii pociągiem jadącym z Polski. Prawie 3 tygodnie przed przeprowadzeniem zamachu pociągiem z Warszawy mieli przyjechać także wspólnicy terrorysty, który zginął w zamachu – Kanadyjczyk Hassan El Hajj Hassan oraz Australijczyk Meliad Farah.
Jeden z nich miał zmontować bombę, drugi – załatwiać mieszkania i samochody potrzebne podczas pobytu w Bułgarii. Obydwaj używali sfałszowanych dokumentów. Aktualnie mieszkają w Libanie. Bułgarska prokuratura podejrzewa, że za zamachem mógł stać libański Hezbollah. Wciąż nie wiadomo, kim był zamachowiec samobójca.
18 lipca 2012 roku na terenie portu lotniczego w Burgas, w pobliżu autobusu z izraelskimi turystami, wybuchła bomba. Eksplozja zabiła pięciu Izraelczyków, bułgarskiego kierowcę oraz zamachowca.
źródło: Onet.pl
