– To jest chory kraj. Dalej łapią chłopaków z jointami, a od 15 lat nie potrafią złapać zabójców byłego komendanta głównego policji – zauważył na Przystanku Woodstock Kuba Wojewódzki, który obchodzi dzisiaj 50. urodziny. Goszcząc w Akademii Sztuk Przepięknych, prezenter zadeklarował, że nie zagłosuje podczas najbliższych wyborów na żadną partię polityczną, choć kiedyś popierał PO. – Nie idę, bo PO mnie oszukała – zaznaczył.
Podczas spotkania z Woodstockowiczami Wojewódzki opowiadał nie tylko o kulisach swojej kariery , jak i całego show-biznesu, ale także o swoim spojrzeniu na polskie życie publiczne. A to jest niezwykle krytyczne. Według niego na scenie politycznej brakuje poważnych sił, które niosłyby ze sobą nadzieję. Prezenter przyznał, że kiedyś głosował na PO, widząc w niej partię liberalną. Dzisiaj PO to jednak Jarosław Gowin, John Godson i Jacek Żalek. Nie lepiej, jego zdaniem, wygląda Janusz Palikot, który "częściej myśli o swoich plakatach niż o swoich wyborcach".
Dlatego Wojewódzki nie zagłosuje na żadną partię i ma nadzieję, że podobną decyzję podejmie wielu rozczarowanych wyborców. Według niego 20-procentowa frekwencja mogłaby unaocznić politykom, że nie warto oszukiwać obywateli. A kłamstw z ich ust partyjnych liderów padało wiele. – Obiecywano nam liberalizm, a wciąż łapani są młodzi ludzie z jointami, to jest chory kraj – oświadczył Wojewódzki.
Jego zdaniem innym objawem choroby, jaka trawi Polskę, była zeszłoroczna afera, powstała wokół jego audycji, w której żartował z Ukrainek.
– Ostatnio prokurator uwolnił chłopaków, którzy malowali swastyki na ścianach, bo uznał, że to indyjski symbol szczęścia. A do mnie się przyczepili za Ukrainki. (…). Państwo, które wojuje z kabaretem, same z siebie robi kabaret. Zawsze moją filozofią w mediach było: jak daleko można się posunąć za daleko. Uważałem, że esencją demokracji jest to, że daje przestrzeń takim ludziom jak my, że możemy mówić dużo i swobodnie. To znaczy, że ona, demokracja działa – powiedział Wojewódzki.
Kontynuując wątek demokracji, prezenter zauważył, że oddając decydujący głos masom, wywiera ona nie najlepszy wpływ na media, ponieważ prowadzi do obniżenia poziomu kultury i inicjatyw w rodzaju programów śniadaniowych. A tych Wojewódzki szczerze nie znosi. Odpowiadając na jedno z pytań publiczności, showman zaznaczył, że jest ateistą, który dokładnie przeczytał Biblię. Według niego nie jest ona wcale "księgą życia", ponieważ przepełniają ją przemoc i nienawiść. Prezenter odniósł się także do osoby Lecha Wałęsy.
– Dla mnie autorytetem jest Lech Wałęsa. Ale nie jest on inteligentem. Wypowiedzi Wałęsy o homoseksualistach pokazują, że nie jest on inteligentem – podkreślił Wojewódzki. Przypomniał przy tym, że były prezydent z godną podziwu odwagą walczył kiedyś o wolność i nie powinien teraz wywalczonej wolności nikomu zabierać.