Leczy skrobiąc nożem kuchennym po gałce ocznej, wkładając do nosa przedmiot w kształcie nożyczek albo wkładając palce w wyciętą na brzuchu ranę. Brazylijski uzdrowiciel "Jan od Boga" przyciąga miliony pacjentów, wśród których z roku na rok coraz więcej jest Polaków. W ciągu następnych kilkunastu miesięcy do "największego duchowego medium naszych czasów" wyjedzie z naszego kraju 10 pielgrzymek.
"On zeskrobie katarakty i nowotwory, guzy oczu nożem, raka piersi poprzez małe nacięcie, i sprawi, że kaleka zacznie chodzić zaledwie za dotknięciem jego dłoni. Ułożone w stos sięgający sufitu kule, wózki inwalidzkie, szyny, milcząco składają świadectwo o jego sukcesie. Został on obwołany największym uzdrowicielem od ostatnich 2 tys. lat" – tak zaczyna się biografia Jana od Boga, którą pod koniec lat 90. napisał australijski dziennikarz Robert Pellegrino-Estrich.
Cud za siedem tysięcy
Włodzimierz Osiński pod tymi słowami podpisuje się obiema rękami. Jest regularnym pacjentem brazylijskiego uzdrowiciela i przewodnikiem kilkudziesięcioosobowych grup Polaków, które każdego roku jadą do małej miejscowości Abiadania pod stolicą Brazylii, w nadziei, że Jan od Boga wytnie i wyskrobie im wszelkie choroby. – Zainteresowanie jest coraz większe, tym bardziej, że niedawno w Planete+ wyemitowano film o Janie. Polacy zaczynają go odkrywać i jeżdżą do niego nawet indywidualnie. A przecież to nie lada wydatek – podkreśla z satysfakcją.
Rzeczywiście, 7 tys. zł – tyle kosztuje przepustka do cudu, który ma się dokonać w brazylijskiej wiosce za sprawą "największego uzdrowiciela" od czasów Jezusa. Istnieje też tańsza, choć mniej skuteczna opcja: możesz poddać się zabiegowi na odległość. Wystarczy wysłać do Brazylii swoje zdjęcie. Jak czytam na innej stronie, gdzie organizowane są wyjazdy, "zostanie pokazane Bytowi czyli Istocie Energetycznej, która odczyta Twoje potrzeby, przekaże Ci energie uzdrawiające i przepisze zioła". Opłata - 250 zł.
- Na odległość przeprowadzane są też zabiegi zastępcze. Polegają na tym, że prosisz osobę, która jedzie do Brazylii, by poddała się operacji duchowej na twoją korzyść. Sam w trakcie operacji i przez kolejne 24 godziny musisz leżeć w łóżku w białej bieliźnie – opowiada organizator.
Przetniesz plecy, wyleczysz kolano
Kim właściwie jest człowiek, dla którego setki Polaków gotowe są wydać majątek (często jeżdżą po kilka razy) i godzinami leżeć w samej bieliźnie? Jego prawdziwe nazwisko to Joao Teixeira de Faria. Ze strony janodboga.pl można się dowiedzieć, że już jako dziecko miał nadprzyrodzone zdolności, a w wieku 16 lat ukazała mu się święta Rita. Potem pracował jako krawiec w armii, a "kiedy wyleczył poważne złamanie nogi wojskowego lekarza, ten pod jego wrażeniem uczynił go wojskowym uzdrowicielem". W końcu przyjaciel poradził mu, by otworzył własną klinikę. Tak też się stało i od tego momentu Joao, występując jako Jan od Boga, fizycznie i duchowo operuje ludzi cierpiących na przeróżne schorzenia, od depresji i chorób psychicznych po nowotwory i AIDS.
– Przeprowadza trzy rodzaje operacji. Fizyczne polegają na tym, że spektakularnie wkłada takie urządzenie do nosa, nacina skalpelem skórę albo kozikiem skrobie po gałce ocznej. Fantomowe sprowadzają się do ucisku ciała: to taki gwałtowny, krótki masaż. Trzeci rodzaj to zabiegi niewidzialne, gdzie osoby, które są na miejscu, leczą się na zasadzie zbiorowego odczuwania – opowiada Włodzimierz Osiński.
To właśnie te operacje z użyciem noża odróżniają Jana od innych spirytystów. Sprawiają też, że "niedowiarkowie" maja go za wariata, a lekarze i naukowcy nazywają szarlatanem żerującym na ludzkiej naiwności. Osiński i jemu podobni wiedzą jednak swoje. – Sam zostałem uzdrowiony z wielu dolegliwości. Jest wiele świadectw, nawet takich, że ktoś wchodzi z bolącym kolanem i niedowładem, a kiedy Jan zrobi nacięcie na plecach i dotknie palcem, to one ustępują. Trzeba pamiętać, że on operuje w transie, dyktują nim byty duchowe, które wchodzą w ciało – stwierdza poważnie mój rozmówca.
"W okopach nie ma niewiernych"
Rzeczywiście, nawet na polskich stronach można znaleźć relacje osób, które twierdzą, że zostały uzdrowione. "Byłam tam w styczniu 2013. Byłam chora na raka piersi. Niesamowite miejsce. Joao nadzwyczajny człowiek. Polecam!" – pisze Sylwia. "Zostałem wyleczony z guza w rdzeniu kręgowym. 3 lata temu nie mogłem już chodzić. Odwiedzam to miejsce raz w rok, bo jest wspaniale" – zachęca inny internauta. Z kolei Zbyszek ze strony janodboga.pl utrzymuje, że podróżując do Brazylii pomógł swojej matce, która leżała w szpitalu w Polsce: "Lekarz po prostu zmienił lek i matka zaczęła zdrowieć. Jestem przekonany, że to duchy pokierowały lekarzem w ten sposób".
Osiński narzeka jednak, że Polaków wierzących w Jana od Boga wciąż jest za mało. – W Brazylii 55 milionów ludzi wyznaje spirytyzm. U nas wiadomo, że religia raczej odrzuca kontakty ze sferą duchową, chociaż u Jana widziałem księży, a on sam jest rzymskim katolikiem i podkreśla to na każdym kroku. Podobno kiedyś nawet dostał medal od Jana Pawła II – mówi.
Podkreśla także, że do Brazylii wyjeżdżają ludzie wszystkich wyznań, ale też ateiści. – Lubię powiedzenie "w okopach nie ma niewierzących". Jeśli ktoś choruje na śmiertelną chorobę to nawet ateista czy komunista zwróci się do siły wyższej. Znam historię małżeństwa lekarzy. Tam był młody chłopak, kardiochirurg, w bardzo zaawansowanym stadium choroby nowotworowej. Polscy lekarze twierdzili, że zrobili wszystko, co mogli. A on za namową pojechał do Brazylii i potem wyzdrowiał. Po prostu, jak trwoga to do Boga! Znaczy, do Jana od Boga.