Papież Franciszek zdaje się zmieniać postrzeganie takich spraw, jak homoseksualizm. Tomasz Terlikowski przekonuje, że rewolucji w Kościele nie ma.
Papież Franciszek zdaje się zmieniać postrzeganie takich spraw, jak homoseksualizm. Tomasz Terlikowski przekonuje, że rewolucji w Kościele nie ma. Fot. WikimediaCommons.org / Lic. CC BY SA 2.0 / Domena publiczna

Po wypowiedzi papieża Franciszka, który powiedział, że nie jest odpowiednią osobą do oceniania homoseksualistów, rozwinęła się nie tylko ogólnopolska, ale ogólnoświatowa dyskusja. Ale chyba tylko w Polsce tak wiele osób przekonywało, że słowa papieża znaczą co innego, niż wszystkim się wydaje. – Słowa Franciszka mają wymiar rewolucyjny nie ze względu na treść, ale na formę, która w wypadku Kościoła bywa ważniejsza niż treść – ocenia Tomasz Lis w najnowszym "Newsweeku".

REKLAMA
Kiedy papież Franciszek wracając ze Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro spytał "Kimże jestem, by oceniać homoseksualistów, którzy poszukują Boga?" komentatorzy dostrzegli w tych słowach ogromną zmianę jakościową. Dotychczas Kościół wypowiadał się o osobach o takich skłonnościach negatywnie, więc neutralna w swym tonie wypowiedź została odczytana jako znacząca zmiana stanowiska.
Ale tak szybko, jak pojawiły się pierwsze komentarze przekonujące, że papież nie powiedział tego co powiedział. – Franciszkowi najwyraźniej jednak popsuły się hamulce i idzie dalej. Zaczął mówić. Szczególnie bulwersujące jest to, co mówił na pokładzie samolotu, a co jest dowodem, że odleciał – opisuje przesłanie części katolickich publicystów Tomasz Lis we wstępniaku do najnowszego numeru "Newsweeka". Redaktor naczelny tygodnika przyznaje, że zapisy kościelnych dokumentów się nie zmieniły, ale ważna jest modyfikacja tonu wypowiedzi.

Wydaje się bowiem, że jeśli ludzie tak gęsto – od Brazylii po Polskę – z Kościoła odchodzą, to częściej ze względu na to, jak mówią księża, a nie na to, czego nauczają.
I oto papież Franciszek – to naprawdę przełom – nie mówi jak arcypasterz i arcydrogowskaz, ale jak otwarty, tolerancyjny i pokorny człowiek, który całkowicie poważnie bierze słowa „kochaj bliźniego swego jak siebie samego”.

Źródło: "Newsweek Polska"

Zupełnie przeciwne zdanie ma Tomasz Terlikowski, publicysta "Do Rzeczy" i redaktor naczelny Fronda.pl. W wywiadzie opublikowanym kilka stron po felietonie Lisa przekonuje, że to twarde zapisy kościelnych dokumentów, a nie ton, czy nawet treść wypowiedzi papieża są dla katolików ważne.
Tomasz Terlikowski
publicysta katolicki

Z noty dotyczącej wyświęcania gejów zatwierdzonej przez Benedykta XVI wynika, że osoby o trwale zakorzenionych skłonnościach homoseksualnych nie mogą przyjmować święceń. (…) W każdym razie ta nota Kongregacji Wychowania Chrześcijańskiego nadal obowiązuje, nic się nie zmieniło. I na pewno nie zmieni się za sprawą jednej, wyrwanej z kontekstu wypowiedzi papieża na konferencji prasowej w samolocie, tu potrzebna 
byłaby zmiana dokumentów.

Źródło: "Newsweek Polska"

Terlikowski przekonuje, że jako katolik słucha uważnie słów papieża i w żadnym wypadku nie stara się prostować jego wypowiedzi. Chce tylko tłumaczyć interpretacje liberalnych mediów, które jego zdaniem zupełnie zmieniają wymowę wypowiedzi papieża. Wyjaśnia, że to pierwszy krok do rozłamów w Kościele, a żeby utrzymać jego jedność, potrzebne jest ścisłe przestrzeganie Pisma Świętego i katechizmu.
Ale namawianie katolików, by tego nie robili to według Terlikowskiego nie jedyny grzech liberalnych mediów. Zdaniem publicysty nie jest prawdą, że księża prowadzą agitację polityczną w kościołach, a mówienie o obowiązkach moralnych katolików jest bardzo potrzebne. Kolejnym kłamstwem na temat duchownych ma być opisywanie wystawnego stylu życia księży przede wszystkim hierarchów.
Zdaniem Terlikowskiego dziennikarze chcą dostrzegać tylko te gesty i wypowiedzi papieża Franciszka, która pasują do ich narracji. Jego zdaniem rzeczywistość jest bardziej skomplikowana i mniej przystająca do liberalnego obrazu obecnego pontyfikatu. – Widzę za to tłumy dziennikarzy, którzy bardzo by chcieli, żeby papież w końcu powiedział to, co chcą usłyszeć. A najlepiej, żeby był młodą Afroamerykanką, a do tego jeszcze lesbijką. I wtedy już by było fantastycznie. Ale spokojnie, tak nie będzie – konkluduje naczelny portalu Fronda.pl.

Źródło: "Newsweek Polska"