Szczyt klimatyczny ONZ, który odbędzie się w Warszawie w listopadzie, ma kosztować ok. 100 milionów złotych. Zgodziła się na to komisja finansów publicznych. Analityk Krzysztof Kolany twierdzi, że to wydatek na "nikomu niepotrzebne spotkanie o niczym".
100 milionów to całkiem pokaźna suma. Co zabawne, komisja finansów publicznych w swojej opinii wskazuje na "konieczność szczególnie oszczędnego gospodarowania środkami przeznaczonymi na organizację konferencji klimatycznej w Polsce". Oczywiście, taka kwota nie wzięła się z powietrza - pieniądze na szczyt pochodzą z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
O przesunięcie środków z Funduszu na szczyt poprosiło komisję Ministerstwo Środowiska. Fundusz, oczywiście, nie uwzględniał wydatków na taki cel - bo kiedy powstawał, nie było jeszcze decyzji o szczycie. Ministerstwo Finansów i sejmowa komisja nie miały zastrzeżeń co do tego, by 100 milionów z Funduszu przeznaczyć na szczyt ONZ. Wiceminister finansów Hanna Majszczyk podkreślała, że akceptacja ze strony ministerstwa nie oznacza akceptacji tej konkretnej kwoty - a 100 mln to tylko szacunki.
Wątpliwości co do finansowej kwestii organizacji szczytu mają nawet posłowie PO. Dariusz Rosati, który przewodzi komisji finansów publicznych, pytał, czy rząd ma świadomość skali kosztów przedsięwzięcia. Beata Szydło z PiS twierdziła zaś, że Polski nie stać obecnie na taką imprezę, na którą ma przyjechać około 10 tysięcy osób. Wiceminister Majszczyk zapewniła, że wydatki będą weryfikowane tak, by możliwe jak najbardziej je ograniczyć.
Analityk serwisu Bankier.pl Krzysztof Kolany nie ma wątpliwości, że rząd "lekką ręką wydaje pieniądze podatników".
Kolany podkreśla, że sejmowa komisja finansów publicznych "powinna jednomyślnie wyśmiać i odesłać z kwitkiem urzędnika proszącego o sto milionów na bezproduktywną imprezę".
Sto milionów złotych wydamy na nikomu niepotrzebne spotkanie o niczym, na którym kilka tysięcy urzędników z całego świata będzie jadło, piło i spało za nasze pieniądze dyskutując o tym, komu, czego i jak zabronić. A dlaczego tylko sto milionów? Nie stać nas na więcej? Przecież Polska jest bogatym, szybko rozwijającym się krajem i powinna zaprezentować gest, jak na „zieloną wyspę” przystało.