Młode pokolenie jest opętane miłością do samych siebie i nieprzygotowane do życia w realnym świecie – tak w skrócie można przedstawić twierdzenia Jean M. Twenge. Autorka wielu publikacji mierzy się właśnie z krytyką niektórych kolegów po fachu, którzy poddają w wątpliwość istnienie "Pokolenia narcyzów".
Jean M. Twenge jest jednym z najczęściej cytowanych teoretyków narcyzmu. Przez 20 lat prosiła studentów wybranego przez siebie uniwersytetu o wypełnienie ankiety, która miała wykazać ich skłonność do narcyzmu. Z jej badań wynika, że na przestrzeni zaledwie 20 lat, liczba narcyzów wzrosła aż o 30 proc.
Zdaniem badaczki, winę za pojawienie się pokolenia narcyzów ponosi amerykańska kultura, która nakazywała rodzicom wmawianie dziecku przekonania o jego wyjątkowości, jeszcze przed osiągnięciem jakiegokolwiek wyniku swoich działań. To właśnie wrodzona (czy też zaprogramowana) wyjątkowość miała stanowić gwarancję życiowego sukcesu.
Książka Jean M. Twenge "Generation Me" sprzedała się w przeszło stu tysiącach egzemplarzy, a znana psycholożka stała się za oceanem swego rodzaju celebrytką w swojej dziedzinie. Jej ogromna popularność sprawiła, że zapraszały ją największe amerykańskie media, takie jak "Today"; "Good Morning America" czy "MSNBC". Stała się ekspertką niemalże w każdej dziedzinie psychologii, począwszy od portali społecznościowych, aż do wpływu operacji plastycznych na psychikę. O ile polubiły ją media i miliony Amerykanów, jej osoba i dokonania naukowe coraz częściej stawały się obiektem krytyki środowiska, które wyniosło ją na piedestał.
Wątpliwe badania, wątpliwe wyniki
Na łamach New York Times'a ukazał się artykuł, który bardzo szeroko rozchodzi się po amerykańskich serwisach i mediach społecznościowych. Po raz kolejny przypomina on twierdzenia słynnej pani prof. "od narcyzów". Tym razem jednak pojawia się w nim wiele głosów krytycznych. Naukowcy twierdzą, że wyniki sporządzonych przez nią badań są nadinterpretacją i nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością.
Jednym z poddającym w wątpliwość teorię Twenge jest Prof. Jensen Arnett z Clark University. Jego zdaniem, badania prowadzone przez Twenge w większym stopniu określają stopień poczucia pewności siebie oraz własnej wartości, niż rzeczywistego narcyzmu. Jako mało wiarygodną określają także grupę badawczą, którą stanowili studenci jednego z uniwersytetów. Naukowcy uważają bowiem, że nie była ona reprezentatywna dla całego pokolenia, nazwanego szumnie "pokoleniem narcyzów".
Jeszcze inna grupa naukowców podważa nie tylko metodę badawczą, ale też prezentuje zupełnie inne wyniki badań kwestii narcyzmu. – Zbadaliśmy wyniki samooceny w latach 1976 - 2006 i nie widzimy żadnych znaczących zmian w tej kwestii – stwierdził Brent Donnellan, psycholog z Uniwersytetu w Michigan.
Na Zachodzie bez zmian?
O ile część zachodnich naukowców podważa teorię Jean M. Twenge, twierdząc, że przez ostatnie dziesięciolecia liczba osób o tendencjach narcystycznych nie zmieniła się w sposób znaczący, polscy psychologowie, z którymi rozmawiałem zgodnie potwierdzają, że Twenge miała rację. – Według mojej wiedzy i badań, publikacje Twenge są bardzo wiarygodne – mówi w rozmowie z naTemat dr hab. Krystyna Drat-Ruszczak, profesor w sopockim oddziale SWPS.
Prof. Krystyna Drat-Ruszczak jest badaczką postaw narcystycznych. Jej zdaniem, krytyka poddająca w wątpliwość teorię Jean M. Twenge nie wydaje się uzasadniona. – To nie pierwsze badanie tej autorki, w którym porównuje zmiany między pokoleniowe. Niewykluczone, że niektórzy badacze po prostu przestraszyli się rezultatów badań, które wykazują wzrost narcyzmu aż o 30 proc. w ciągu zaledwie jednej generacji – mówi Drat-Ruszczak.
Nasza rozmówczyni nie ma wątpliwości, że na przestrzeni ostatnich lat nastąpiła ogromna zmiana w kwestii postaw narcystycznych, które można zaobserwować na każdym kroku. – Jest dziś potężna grupa młodych ludzi, którzy bez zastanowienia stwierdzają że są osobami wyjątkowymi, ważnymi, a także chcieliby, aby ktoś napisał ich biografię – mówi psycholog z SWPS w Sopocie. A to właśnie twierdzenia kwestionariusza narcyzmu.
Profesor potwierdza nie tylko istnienie samego zjawiska rozkwitu narcyzmu, ale również dopatruje się tych samych przyczyn, które opisała Jean M. Twenge. – To typowy produkt kultury indywidualistycznej rozpowszechnionej w Stanach Zjednoczonych, która zaczęła umacniać się około 30 lat temu. Ówczesne trendy mocno sugerowały, by uczyć młodych ludzi wysokiej samooceny, by ją wzmacniać, rozwijać, nie hamować.. Czynili to rodzice urodzeni w latach 60.tych, którzy jako pokolenie nie mieli wielkich dokonań, ale chętnie propagowali tego typu wartości wśród swoich dzieci – mówi Prof. Krystyna Drat-Ruszczak.
Narcyzm po polsku
Psycholog Małgorzata Matysiak twierdzi, że wpajanie dzieciom przekonania o ich wyjątkowości nie dotyczy jedynie kultury amerykańskiej i dostrzec ją można także w nad Wisłą. – Młodzi ludzie są dziś zupełnie inaczej wychowani, niż miało to miejsce u poprzednich pokoleń. Narcyzm jest wręcz wpajany dzieciom przez rodziców, którzy sami nie są pozbawieni kompleksów. Nie udało im się spełnić własnych marzeń i starają się za wszelką cenę wywołać wysoką samoocenę swojego potomstwa – mówi Małgorzata Matysiak.
Nasza rozmówczyni zwraca uwagę, że taki sposób wychowywania dzieci może przynieść katastrofalne skutki, a zamiast sukcesu, nasze potomstwo czeka brutalne zderzenie z rzeczywistością. – Już w pierwszej klasie podstawówki dzieciom wydaje się, że wszystko im się należy, bo są po prostu wyjątkowe. Gdy tylko dostaną gorszy stopień, bardzo głęboko to przeżywają i są rozczarowane. Kompletnie nie potrafią poradzić sobie z porażką. Nie umieją zaakceptować świata który jest sprzeczny z obrazem, który został im przedstawiony przez rodziców – mówi Matysiak.
Istnieje powszechne przekonanie, że wysoka samoocena jest kluczem do sukcesu, a w rzeczywistości jest odwrotnie. To powoduje, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że na sukces trzeba w życiu zapracować. Wydaje im się, że wystarczy uwierzyć w siebie.