Gdy TVN z helikoptera relacjonuje proces mamy małej Madzi, to jest ok, gdy ktoś inny wywiad z Oskarem W. — spsienie
Karol Wasilewski
07 sierpnia 2013, 14:41·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 sierpnia 2013, 14:41
Matka Madzi z Sosnowca jest newsem opiniotwórczym i godnym mainstreamowych mediów, wywiad z Oskarem Wądołowskim jest z kolei „spsieniem” Czasu Białegostoku i mojej skromnej osoby. Tak wynika z wywiadu, którego udzielił Grzegorz Miecugow w radiu TOK FM.
Gdy TVN24 ściąga do Katowic swój helikopter, by na żywo relacjonować proces „matki Madzi z Sosnowca”, to jest to rzetelne i ważne misyjne dziennikarstwo.
Gdy robi się telefoniczny wywiad z człowiekiem, który rzucił tortem w sędzinę, to o spsieniu mówić nie można.
Gdy większość dziennikarzy podczas konferencji prasowej prokuratora Przybyła łapała za aparaty i kamery, zamiast rzucić się człowiekowi na ratunek (jedynym z ludzkimi odruchami był nota bene dziennikarz regionalny, z Głosu Wielkopolskiego), to redaktor Miecugow milczał jak zaklęty.
Gdy w telewizji pojawiały się wywiady z Adamem Czeczetkowiczem (tym od Kononowicza), samym Kononowiczem i Hubertem H. - bezdomnym, który naubliżał prezydentowi, to były perły dziennikarstwa.
Gdy Edward Miszczak tworzył program „Cela”, a w polskiej świadomości zagościł „Alfabet Mafii”, ukazujący prawdziwych zbrodniarzy i degeneratów społecznych, promując morderców i gangsterów, a nie zagubionego intelektualnie 25-latka, były to po prostu dobre wywiady.
Gdy media promują osoby pokroju Natalii Siwiec, Patrycji Pająk czy Agnieszki „Frytki” Frytkowskiej, to jest to rozrywka wprowadzająca widza w inny poziom. Panią Frytkę, prowadzący pierwszej edycji „Big Brothera” - Grzegorz Miecugow powinien zresztą bardzo dobrze znać.
Co do poziomu zapraszanych gości w studiach telewizyjnych, najlepiej odda fragment wywiadu „Gazety Wyborczej” z redaktorem Miecugowem.
„W dalszej części dziennikarz TVN, który współtworzył najważniejsze programy informacyjne stacji, oskarżanej przez wielu o spłycenie debaty publicznej, tłumaczył, że jego stacja zapraszała do siebie polityków pokroju Nelly Rokity czy Andrzeja Leppera, bo tego właśnie chcieli widzowie. To programy z ich udziałem miały wyraźnie lepszą oglądalność niż te, w których gośćmi były mniej kontrowersyjne osoby, nawet jeśli miały coś ważnego do powiedzenia”.
Tak więc w przypadku redaktora Miecugowa, zapraszanie do jego stacji gości-idiotów to efekt żądań widza, zwiększania oglądalności, a w konsekwencji zarabiania większych pieniędzy. W przypadku „Czasu Białegostoku” to spsienie mediów.
Holocaust, jak sugeruje w wywiadzie dla „Super Expressu” redaktor, nie zaczął się, gdy polityczny fanatyk (w głównej mierze ogłupiony wojną polsko-polską od rana do wieczora pokazywaną we wszystkich mediach) zastrzelił Marka Rosiaka w Łodzi. Zaczął się dopiero, gdy redaktor Miecugow dostał „liścia od niezrównoważonego, bezrobotnego 25-latka”.
PS. Proszę przeczytać komentarze pod pańskim wywiadem na stronie Tok FM i zobaczyć, co społeczeństwo myśli o pańskich wywodach dotyczących spsienia mediów i kto tak naprawdę jest za to odpowiedzialny.
PS 2. DLACZEGO TEN WYWIAD SIĘ UKAZAŁ?
Żeby pokazać, że incydent na Woodstocku nie był zwykłym wybrykiem chuligańskim (jak np. krzyknięcie "je*ać TVN" przed kamerą na żywo przez jakiegoś przechodnia
ale żeby ukazać, że wojna polsko-polska przybiera na sile. Wybryk Oskara miał charakter ideologiczny i należy ukazać, jak absurdalnie głupie, by nie powiedzieć chore poglądy mają niektórzy ludzie w naszym społeczeństwie.
Wywiad nie ukazałby się, gdyby Oskar powiedział, że chciał zabłysnąć przed kamerą, on to zrobił, bo wierzy, że lewaków należy wsadzać do więzień, że jego znajomi powinni pójść za nim i bić dziennikarzy i polityków na ulicach.
To niebezpieczne poglądy, które, w mojej ocenie, trzeba nagłośnić ale też tępić w zarodku. W tym celu najlepiej jest ukazać szerokim masom ludzkim "tok myślenia" ludzi Oskaropodobnych, bo tylko ich wyśmianie spowoduje, że nie pojawią się osobniki, które zamiast "liścia" użyją pałki albo pistoletu.
"Chciałbym by była to dyskusja merytoryczna"
Każdy z nas może mieć swoje własne zdanie i każde szanuję. Także red. Miecugowa, tylko dziwi mnie, że osoba, która w olbrzymiej mierze przyczyniła się do stabloidyzowania polskich mediów dopiero po ataku fizycznym na niego samego, mówi o spsieniu. Czemu nie mówił o tym, w przypadkach które podaje na portalu. Ja jestem za tym, by rozpocząć dyskusję dotyczącą tego, w jakim kierunku idą polskie media. Zarówno te ogólnopolskie jak i lokalne czy regionalne. Tylko chciałbym by była to dyskusja merytoryczna, bez obrażania innych osób, a niestety jak widzę takiej debaty Jarosław Kuźniar czy G. Miecugow prowadzić nie potrafią. Żenujące też jest to, że te osoby patrzą na redakcje regionalne, z góry, jak na jakichś przedszkolaków. To właśnie redakcje regionalne odwalają za nich większość roboty, to redakcje regionalne zajmują się prawdziwym dziennikarstwem będąc pierwsi na miejscach zdarzeń, wyszukując problemy ludzi, patrząc lokalnej władzy na ręce. Nie zrobi tego Jarosław Kuźniar ze swojego studia ani G. Miecugow ze Szkła Kontaktowego. Oni dostają gotowe, już przygotowane przez regionalnych dziennikarzy materiały
Pracuje w internecie ponad 5 lat. Przyzwyczaiłem się do krytyki, a nawet chamstwa. Byłem już lewacką kurwą i PiSowską świnią. Byłem grubym wieprzem i farbowanym knurem. Byłem pedalskim pomiotem i faszystowskim SS-manem. Byłem żydomasonerią i byłem też pierwszym antysemitą na Podlasiu i Suwalszczyźnie. Byłem pieprzonym ateistą i chorym katolem. Byłem sprzedajną dziwką i nieugiętym frajerem. Więc słowa Miecugowa czy Kuźniara nie robią na mnie większego wrażenia.
Jeszcze raz nawołuje, przy okazji tak idiotycznego tematu, można upiec ważna pieczeń – możemy usiąść i MERYTORYCZNIE porozmawiać o stanie i poziomie polskiego dziennikarstwa. Razem z publicystami prawicowymi, lewicowymi, dziennikarzami regionalnymi i ogólnopolskimi.