Stonowany, poukładany, skromny, dyplomatyczny ale przede wszystkim tajemniczy. Takie wrażenie od pierwszego dnia sprawiał Bartłomiej Waśniewski, ojciec nieżyjącej już Madzi, której szukała cała Polska. Niewyróżniający się chłopak nie zawsze reagował na otaczające go zamieszanie tak, jak byśmy chcieli. Najpierw zarzucano mu, że nie okazuje uczuć, nie płacząc po stracie dziecka. Później, że jest zbyt wylewny, kiedy stwierdził, że nie będzie w stanie zaufać żonie, ale jednak ją kocha. Od wampiryzmu przez horrory po rekonstrukcje bitew, Bartłomiej stanowi ogromną zagadkę dla wszystkich obserwatorów.
Śmierć, wilkołaki i wampiry
W internecie głośno było i jest o nietypowym zainteresowaniu Bartłomieja - wampirach. Dużo też internauci pisali o sekcie, do której miał rzekomo należeć. Wszystkich zszokował artykuł Super Ekspresu o tytule "Ojciec Madzi nie należał do sekty, ale fascynuje go śmierć". W jego treści dementuje on informacje o sekcie. Mówi, że jest katolikiem, ale przyznaje się przy tym do fascynacji wilkołakami i wampirami. O śmierci pisał pracę maturalną.
Po pierwszej informacji o zaginięciu dziewczynki internauci szybko odkryli zdjęcia i wpisy, jakie mężczyzna zamieścił na portalach społecznościowych. Na jednym z nich siedzi na cmentarzu. Na innym można go zobaczyć w przebraniu Draculi. Użytkownicy wyśledzili też jego wpisy sugerujące fascynację Likanami (wpis pod zdjęciem brzmiał: "Likanie… - przy nas wampiry są niczym"). Jest to sekta, która wierzy, że człowiek może stać się wilkołakiem. W kontekście wydarzeń, które miały miejsce, oburzający jest rytuał, w który członkowie sekty wierzą - aby stać się wilkołakiem, należy w ofierze złożyć dziecko i wypić jego krew. Takie informacje powodują, że internet wrze. Ojciec zaprzeczył jednak, jakoby należał do jakiejkolwiek sekty, a o zdjęciu powiedział, że to niewinne żarty.
Rycerz, żołnierz, mąż i ojciec
Inną galerię prywatnych zdjęć pokazał Fakt. Tutaj Bartek pozuje w stroju żołnierza, rycerza, z drapieżnym ptakiem na ramieniu i na strzelnicy, gdzie strzelają z broni.
Poznali się w kościele
Swoją żonę poznał w kościele św. Józefa Rzemieślnika w Sosnowcu. Bartłomiej był lektorem. Gdy czytał fragmenty Biblii, przykuł uwagę przyszłej matki Magdy. Oboje należeli do młodzieżowych organizacji katolickich. Nie wzięli jednak ślubu kościelnego, lecz cywilny.
Nie da się przestać kochać
Na wtorkowej konferencji prasowej na pytanie czy rozumie zachowanie swojej żony, powiedział: Trudno mówić o zrozumieniu. Nie da się jednak przestać kochać kogoś w ciągu 3 dni. Moja wiara i moi rodzice nauczyli mnie wybaczać.
Swoje zmarłe dziecko pożegnał, klęcząc w kostnicy i modląc się przy jego ciele. Mówi, że do samego końca, nawet kiedy matka dziecka wskazała miejsce ukrycia zwłok, wierzył, że dziecko jednak żyje.