Ministrowie zarabiają około 14 tysięcy złotych miesięcznie, premier - ok. 18 tysięcy. A dyrektorzy szpitali… jeszcze więcej - radzą sobie zdecydowanie lepiej, niż ich placówki.
Niektórzy z dyrektorów placówek medycznych w Małopolsce dostają ponad 18 tysięcy miesięcznie - czyli więcej, niż premier Donald Tusk. "Dziennik Polski" sprawdził oświadczenia majątkowe szefów szpitali tylko w Małopolsce, za 2012 rok. Wyniki okazały się zaskakujące.
Anna Prokop-Staszecka ze szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie dostaje dokładnie 18,8 tysięcy złotych miesięcznie. Jak jednak tłumaczy, pracuje po 14-16 godzin na dobę i w związku z tym nie uważa, by jej pensja była za wysoka. Podkreśla przy tym, że kierowanie taką placówką to nie przelewki, a bardzo trudne zadanie.
Szefowie kilku innych szpitali zarabiają odrobinę mniej lub więcej - ich roczne zarobki wahają się od 200 do 300 tysięcy złotych. Wysokość ich pensji ustalana jest w zależności od wielkości placówki i zakresu jej działania. Do tego dochodzi dodatek za wysługę lat.
Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że dobry dyrektor szpitala zasługuje na takie pieniądze. A nawet większe, jeśli dzięki pracy takiego managera szpital zmniejsza długi i podnosi poziom leczenia. Przy czym jeden ze specjalistów, Dr Wojciech Misiński z Centrum im. Adama Smitha, podkreśla w rozmowie z "Dziennikiem Polskim", że w szpitalach nie brakuje też dyrektorów, którzy działają w ramach "politycznych synekur". Oczywiście, szefowie szpitali spoza Krakowa i z mniejszych placówek zarabiają zdecydowanie mniej.
Stowarzyszenie Pacjentów Primum Non Nocere uważa jednak, że dyrektorzy i tak dostają za dużo pieniędzy. Według stowarzyszenia, płace szefów powinny zostać zmniejszone - ale nie po to, by poprawić sytuację finansową szpitala, ale zmniejszyć złość pacjentów.