"Jestem Łukasz, choruję na padaczkę. Marihuana mi pomaga, a przez leki mam regularne ataki"
Łukasz
14 sierpnia 2013, 12:01·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 14 sierpnia 2013, 12:01
Jestem Łukasz i mam 24 lata. Mieszkam w małej miejscowości – Ciechanów – jakieś 100 km od Warszawy. Od 12 lat choruję na Epilepsje (Padaczka).
Reklama.
Ja mam napady toniczno-kloniczne (grand mal). W moim przypadku wyczuwam, że zbliża się atak, mam tak zwaną „aurę”. Jest to takie przeczucie przed atakiem. Przerywam swoją czynność albo nagle się budzę, patrzę w jeden punkt. Wiem, że np. mama mówi coś do mnie i wiem co mówi lecz ja nie mogę jej nic odpowiedzieć. Później nic nie pamiętam, budzę się rano i dopiero wtedy zaczyna mi się przypominać i mówię sobie „miałem znów atak”. Wszystko mnie boli i język mam przegryziony albo, jakąś ranę na nodze czy na ręku. Każdy mięsień kończyn boli.
Kiedy miałem 11 lat pewnej nocy miałem tzw. Stan Padaczkowy. Jest to stan, w którym ataki występują jeden po drugim bez chwili odpoczynku dla organizmu. Pamiętam, jak wtedy zabrali mnie karetką i obudziłem się w szpitalu. Usłyszałem tam, że mój stan był zagrożony. Tu u mnie w szpitalu w Ciechanowie stwierdzili jednak, że to zwykła alergia,
Pojechałem do Centrum Zdrowia Dziecka, tam lekarz zobaczył tylko w papierek i od razu stwierdził, że to Epilepsja. I wtedy przepisał mi Depakine Chrono 500. Jednak mogłem tam się leczyć tylko do 19 roku życia.
W tym właśnie wieku po raz pierwszy zapaliłem. Marihuana tak uśmierzyła i zastopowała mi ataki, że nie brałem później leków przez pół roku. I nie miałem żadnego ataku. To rekord.
A czemu rekord? Bo od 12 lat biorę tę chemie, te leki, a ataki mam regularnie, nawet 5 razy w miesiącu! Chcę z kimś o tym pogadać, a w naszym kraju boję się komukolwiek zwierzyć.
Na koniec mogę przyrzec jedno: marihuana naprawdę pomaga przy leczeniu epilepsji. Pomaga przy hamowaniu jej ataków.