Dynamicznie rozwija się sprawa masowego dodawania komentarzy popierających rządową reformę OFE. Okazuje się, że Kancelaria Premiera płaci agencji zajmującej się social mediami za szkolenie urzędników ze skutecznego wykorzystywania Facebooka i YouTube. A to już nie informowanie o faktach, czego od rządu oczekuję, ale robienie sobie reklamy. I to za nasze pieniądze.
Kancelaria Donalda Tuska przez kilka miesięcy zapłaci kilkadziesiąt tysięcy złotych firmie, która pomaga jej odnaleźć się w świecie mediów społecznościowych – wynika z umowy, której fragmenty opublikował Piotr Waglowski. Autor serwisu prawo.vagla.pl chciał zbadać, czy rząd płaci za dodawanie na masową skalę komentarzy popierających przygotowywaną reformę OFE. Dzięki ustawie o dostępie do informacji publicznej otrzymał umowę z firmą brandADDICTED, która prowadzi agencję faceADDICTED, zajmującą się wsparciem marek w sieci.
I chociaż z umowy nie wynika wprost, że ta firma jest odpowiedzialna za sianie propagandy (to Waglowski stara się nadal ustalić), to zastrzeżenia budzi wsparcie kryzysowe, jakiego ma udzielić Kancelarii agencja.
Ten fragment wskazuje, że za nasze pieniądze rząd będzie gasił wizerunkowe kryzysy wokół premiera i jego administracji. A to już działanie czysto polityczne, nie wpisujące się w zadania administracji publicznej. Rząd nie jest firmą, więc powinien o swój dobry wizerunek dbać dobrym rządzeniem, a nie sztuczkami socjotechnicznymi w mediach społecznościowych.
Jeśli premier i jego otoczenie uważają, że media lub internauci zniekształcają obraz prac szefa rządu, to mogliby finansować to z partyjnych pieniędzy. Tusk jest przecież członkiem partii. I chociaż Platforma także jest finansowana z budżetu, to te pieniądze są przeznaczone na działalność polityczną, a nie rządzenie krajem. Tymczasem mamy sporą nierówność sił w dyskusji publicznej.
Oto bowiem jedna ze stron ma za sobą aparat państwa i środki z budżetu, a druga musi wykładać prywatne pieniądze, by dotrzeć ze swoim przekazem. Ważna dyskusja o przyszłości naszych emerytur nie toczy się więc na równych zasadach. Przecież premier i ministrowie i tak są w lepszej sytuacji niż szefowie OFE, bo wystąpienia premiera relacjonują wszystkie media, na konferencję szefów OFE przychodzą tylko dziennikarze branżowi.
Sytuacja przypomina nieco to, na co narzekają eurosceptycy. Zgodnie z prawem Unii Europejskiej część środków z Brukseli musi być przeznaczana na reklamę i informowanie o inwestycjach. Oczywiście nie w negatywnym tonie, ale pozytywnym. Podobnie było z referendum unijnym w 2003 roku – rząd i prezydent sfinansowali kampanię namawiającą Polaków do głosowania na "tak". Ci, którzy nie pałają miłością do Unii skarżą się więc, że siły w starciu o rząd dusz są nierówne.
Dochodzeniu Piotra Waglowskiego dodaje kolorytu również fakt, że niektóre komentarze były dodawane z komputera używającego hosta *.mofnet.gov.pl, używanego w Ministerstwie Finansów. Nie wiadomo, czy jakiś pracownik postanowił udzielać się w dyskusji o ważnym problemie społecznym, czy rozpowszechnianie takich komentarzy należało do obowiązków tej osoby.
Pewne jest jedno – dzisiaj nasze poglądy na ważne sprawy polityczne wykuwają się w internecie. Dlatego powinniśmy zadbać, żeby ta dyskusja toczyła się na równych zasadach. W końcu idzie o grube miliardy. Dlatego będę czekał na wyniki kolejnych wniosków o informację publiczną, jakimi Waglowski zasypuje KPRM.
Centrum Informacyjne Rządu, w związku ze sprawą, przesłało nam następujące oświadczenie:
Centrum Informacyjne Rządu o "kupowaniu komentarzy"
- Kancelaria Prezesa rady Ministrów nie zleciła pisania przychylnych komentarzy w Internecie jakiejkolwiek agencji. Tego typu działaniami nie zajmują się również pracownicy KPRM
- Zapis umowy z firmą brandAddicted mówiący o wsparciu kryzysowym „w zakresie komunikacji Zleceniodawcy w Internecie – w tym opracowanie rekomendacji konkretnych działań w przypadku kryzysu i wsparcie Zleceniodawcy w ich praktycznym wdrożeniu. Jako wsparcie kryzysowe rozumiana jest analiza i rekomendacja działań, jakie powinien podjąć Zleceniodawca, aby złagodzić lub zniwelować w mediach społecznościowych opinie o działaniach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów” – dotyczy rekomendacji działań antykryzysowych, w których katalogu nie mieści się jednak w żadnym przypadku pisanie przychylnych komentarzy w Internecie. Do tej pory KPRM nie korzystał z usług firmy w ramach tego zapisu umowy.
- Żaden z pracowników firmy brandADDICTED nie prowadzi profili KPRM w mediach połecznościowych. Robią to wyłącznie pracownicy KPRM
- Umowa obowiązująca między stronami nie przewiduje aktywności przedstawicieli agencji ani w mediach społecznościowych, ani w mediach tradycyjnych. Pracownicy agencji nie biorą udziału w dyskusjach na profilach społecznościowych KPRM, nie komentują także artykułów prasowych i wystąpień medialnych osób związanych z KPRM.
Tekst aktualizowany. Poprawiono błędne przypisanie komentarzy z *.mofnet.gov.pl do dyskusji o emeryturach górniczych.
5) wsparcie kryzysowe w zakresie komunikacji Zleceniodawcy w Internecie - w tym opracowanie rekomendacji konkretnych działań w przypadku kryzysu i wsparcie Zleceniodawcy w ich praktycznym wdrażaniu. Jako wsparcie kryzysowe rozumiana jest analiza i rekomendacja działań, jakie powinien podjąć Zleceniodawca, aby złagodzić lub zniwelować w mediach społecznościowych opinie o działaniach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, jak i samego Prezesa Rady Ministrów. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, cytat za prawo.vagla.pl