To był pierwszy mecz Polonii Warszawa w IV lidze. Grała na wyjeździe z KS Łomianki. Niestety obu drużynom nie było dane zakończyć spotkania w regulaminowych 90 minutach. Wszystko za sprawą kiboli Legii, którzy uniemożliwili dalszą grę.
Już na początku meczu wiele wskazywało na to, że może to nie być "normalne" spotkanie. Na małym stadionie w Łomiankach zasiadło bowiem około 500 kibiców Legii Warszawa ubrana w barwy klubowe i śpiewająca wulgarne przyśpiewki.
W 9 minucie padł pierwszy gol dla gości. Tuż po tym na płytę boiska wbiegło kilku kibiców Legii, policja i ochrona jest bezradna – nie interweniuje – pisze na swoim Twitterze Marcin Żelechowski z portalu transfery.info. Wcześniej na boiskowym ogrodzeniu kibice Legii wywiesili transparent "Jeb... was k...", ale szybko go ściągnęli ponieważ istniała realna groźba przerwania meczu.
W 15. minucie pada druga bramka dla gości. Gra Polonii układa się wyśmienicie do 30. minuty. Wtedy na boisku pojawia się spora grupa kibiców Legii, która ewidentnie chciała doprowadzić do zakończenia spotkania. Na boisku zaczynają lądować petardy. Mecz zostaje przerwany przy wyniku 0:2 dla gości – walkower dla Polonii.
Jednak to nie koniec burd, piłkarze Czarnych Koszul szybko chowają się do swojego autokaru, lecz nie mogą nim odjechać ponieważ nie mają eskorty – policja aktualnie jest zajęta odpieraniem ataków ze strony kiboli Legii. W ruch poszły kije, butelki i kamienie.
Piotr Dziewicki (trener Polonii Warszawa) w rozmowie z reporterem portalu "Sport.pl" zapewniał, że przeprosił trenera klubu z Łomianek. – "Doskonale wiedział że to nie nasza wina" – podkreślił Dziewicki.