Kibice Legii zostali ostro skrytykowani po tym, jak świętowali zdobycie tytułu mistrza Polski przez ich ulubiony klub
Kibice Legii zostali ostro skrytykowani po tym, jak świętowali zdobycie tytułu mistrza Polski przez ich ulubiony klub Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta

Syf, brud, zdewastowana starówka, potłuczone szkło, race, awantury, zniszczone mienie restauracji. To tylko część przewinień kibiców Legii, o których piszą media po zdobyciu przez ten klub tytułu mistrza Polski. Kibice jednak nie godzą się na to, żeby obarczać ich winą za wszystko. – Łapcie bandytów, a od nas się odczepcie – apelują moi rozmówcy.

REKLAMA
Darek – 26 lat, Piotrek – 25, Marcin – 31. Wszyscy są zagorzałymi kibicami Legii. Chodzą na każdy mecz, zdzierają dla Legii gardła, są z nią na dobre i na złe. Jeden z nich, Darek, jest ultrasem, chodzi na ustawki i za (L), jak deklaruje, może "iść na kosy". Ale tylko z innymi kibicami. – Nam naprawdę nie zależy na tym, żeby krzywdzić niewinnych ludzi – deklaruje "kibol", jak mówi o sobie z ironią.
W tym roku było lepiej
Po tym jak Legia zdobyła tytuł Mistrza Polski, pierwszy raz od 7 lat, kibice klubu znowu są w centrum zainteresowania mediów. Za to, że "zdewastowali miasto". Media pełne są dziś doniesień o tym, jak to źli kibice zasikali starówkę, spowodowali korki, straszyli obywateli swoją agresją i pijaństwem. W naTemat pisaliśmy o tym tutaj: Kibolskie Księstwo Warszawskie, czyli jak władze miasta oddały stolicę chuliganom.
O wszystkich tych zarzutach rozmawiam z trójką "kiboli", którzy byli w centrum wydarzeń. Ich zdaniem, media jak zwykle przesadzają, a obywatele od zawsze są nastawieni na "nie".
Darek, ultras Legii, kibicuje od dziecka. 7 lat temu też świętował mistrza, to właśnie wtedy pisano o kibicach, że "zdemolowali starówkę". – W tym roku było o wiele lepiej. Wtedy klimat był inny, kibole byli ulubionym tematem mediów. Teraz wszystko odbyło się zdecydowanie bardziej kulturalnie i wypadałoby to docenić – mówi mi ultras.
Syf, brud, wymioty
Pytam jednak o wszystkie zarzuty kierowane pod adresem kibiców. Zaczynamy od "syfu i burd", czyli zasikanej kolumny Zygmunta i rzekomych awantur oraz agresji. – Jeśli chodzi o syf, to podczas Euro było znacznie gorzej. Po każdym meczu był syf i awantury, wszędzie było nasikane i zarzygane. O śmieciach i butelkach nie wspomnę i nie dotyczyło to tylko stref kibica. Ale jakoś wtedy nikt na to nie narzekał, wszystko było koko euro spoko – ripostuje Piotrek.
Wpis z forum fanowskiego Legii Warszawa

Jak do Warszawy zjeżdżają autobusami pijani górnicy,hutnicy i rozwalają Warszawę to wszyscy piszą ze to demokracja. Jak różnego rodzaju marsze zorganizowane z pochodniami przechadzają się po nocy w Warszawie to jest to uczczenie pamięci.Jak Hiszpanie i Włosi oszczali pałac prezydencki to wtedy bawiła się kulturalna Europa.


Podobne słowa padają z ust pozostałych dwóch kibiców. Kiedy mówię, że na przykład naTemat pisało o syfie podczas Euro, od razu odpowiadają: – No, to Wy, może jeszcze powstały ze 2 artykuły, a na nas oburzona jest cała Polska. Co do sikania, to nawet na Agrykoli, gdzie docelowo miała być impreza, nie było wystarczająco dużo toalet.
25-latek zaznacza, że był w centrum wydarzeń i jakoś nie zauważył tych dantejskich scen, o których piszą media. – Bawiłem się na Krakowskim przedmieściu i na starówce po północy i jedyne szkody, jakie widziałem, to potłuczone szkło z butelek i poprzewracane donice z kwiatami. Nic poza tym. Żadnych awantur – podkreśla kibic Legii.
Przemoc kibiców
Moi rozmówcy nie zgadzają się także z tym, że większość kibiców zachowuje się agresywnie wobec innych obywateli. – Dostać w głowę butelką po piwie pewnie można było, to fakt, bo trochę szkłem rzucano. Ale zarzuty o to, że przeklinamy albo zaczepiamy innych ludzi to jakiś absurd. Klną już dzieci w przedszkolu i na pewno nie uczą się tego od nas – odpowiada Marcin, 31-letni kibic, na co dzień: stateczny ojciec dwójki dzieci i manager w korporacji. Jego zdaniem, agresja i przemoc u kibiców to stereotyp.
Potwierdza to Darek: – Ludzie boją się, że dostaną "wp…ol", ale prawda jest taka, że mało kto jest w ten sposób agresywny. Należę do grupy najbardziej zatwardziałych kibiców i naprawdę nam nie zależy na tym, żeby obijać niewinnych ludzi, to jakiś idiotyczny stereotyp z mediów. Ja przeszedłem w największym pochodzie z Agrykoli na starówkę i nie przypominam sobie, żebym widział chociaż jedną bójkę – podkreśla ultras.
Piotr dodaje zaś: – Jak popatrzyłem, to większość tych najbardziej pijanych i awanturniczych ludzi było właśnie bez barw klubowych. Po prostu stwierdzili, że to dobra okazja, żeby bezkarnie popić i porozrabiać, ale to już nie nasza wina. My czekaliśmy na mistrzostwo 7 lat, ja też piłem i "darłem mordę" i większość świętujących robiła podobnie. Do tego, żeby była w mediach tragedia, wystarczą zaś dwie setki pijanych idiotów.
Stolica jak co weekend
Na moje pytanie o restaurację, w której kibice zdewastowali ogródek, Piotrek stwierdza: – Elementy, awanturnicy, pijaki zdarzają się w każdej grupie. Z tego co słyszałem, to zatrzymano 94 osoby na kilkadziesiąt tysięcy świętujących, więc gdzie te masy bandytów? Wyjdź w sobotę na miasto, to też zobaczysz grupy pijanych łebków, które tylko szukają awantury – dodaje Piotrek i zaznacza, że syf, brud, bójki – to wszystko jest w Warszawie co weekend.
Marcin z kolei pyta: skoro kibice dewastowali restaurację, to gdzie była policja? Czemu nie reagowała? – Ja wiem czemu. Policja po prostu wybrała dla siebie mniejsze zło. Bo gdyby zareagowali, to może musieliby się wdać w bójkę i w ogóle. A tak mogą dzisiaj wyjaśnić, że robili coś innego czy rzucić jakiekolwiek głupie tłumaczenie. Nie napracowali się i nikt ich za to nie pociągnie do odpowiedzialności – przekonuje 31-latek. Piotr zaś dodaje, że gdyby władze miasta pozwoliły zorganizować legionistom imprezę tak, jak to planowano – na Starówce – to "wszystko byłoby pod kontrolą". – Prezes Leśnodorski już jakiś czas temu zarejestrował takie wydarzenie. Tylko miasto kombinowało, jak by tu nie dać imprezować Legii na Starym Mieście. A przecież wiadomo było, że kibice przyjdą na starówkę, bo to tradycja. No ale miasto zadecydowało, że impreza ma być na Agrykoli i koniec, pomimo próśb klubu – opowiada Piotrek.
Co zrobić z "bydłem"?
Wszystkich trzech kibiców pytam jednak, czy nie razi ich to, że jednak wielu kibiców zachowało się jak bydło. Bo wszystko można zrozumieć: złość na władze miasta, to, że kibice są różni i nie wszyscy załatwiają się, gdzie popadnie, a agresorzy to margines. Czemu więc sami kibice nie zrobią czegoś z tym wizerunkiem, nie uciszą tych, którzy robią awantury?
– A co my możemy? – odpowiada Darek. – Coraz częściej przy organizacji zwraca się uwagę na to, żeby zachowywać się kulturalnie. Staramy się trzymać krótko tych, którzy mogliby wszczynać awantury, ale nie jesteśmy w stanie panować nad kilkudziesięcioma tysiącami ludzi.
Ultras podkreśla, że spirala nienawiści między kibicami i "resztą Polski" jest już na tyle duża, że trudno ją zatrzymać. – Zwróć uwagę na to, że policja zawsze daje ciała w takich sytuacjach. Politycy idą z nami na wojnę, zamiast próbować się dogadać. Im to jest na rękę, bo mogą nami straszyć. Obywatele ich nie obchodzą, inaczej władze już dawno coś by z tym zrobiły, problem nie jest nowy. Nigdy nie jest tak, że wina leży po jednej stronie i tylko o to nam w tej dyskusji chodzi – podsumowuje kibic.
Czytaj także: