
W czerwcu Ministerstwo Finansów zwróciło się do dyrektorów izb skarbowych, aby ci sprawdzili jak funkcjonuje sprzedaż podręczników szkolnych. MF sprawdza gdzie stosowano niedozwolone praktyki, które wymuszały na szkołach kupno określonego podręcznika.
REKLAMA
Ministerstwo Finansów podejrzewa, że przy sprzedaży książek mogło dojść do naruszenia jeszcze innych przepisów – także podatkowych. W piśmie, które zostało wysłane do izb skarbowych można przeczytać, że "w wielu szkołach handel podręcznikami odbywa się bez wymaganych prawem zezwoleń i z pominięciem deklarowania należnego podatku od osiąganego dochodu (prowizji). Często mamy do czynienia ze sprzedażą podręczników z pominięciem kasy rejestrującej".
Sprawa wyszła na jaw za sprawą kontrowersyjnych praktyk stosowanych przez fundację Europejska Inicjatywa Obywatelska-Polska Bez Korupcji. W ciągu zaledwie kilku miesięcy ponad tysiąc umów, zgodnie z których wynika, że dyrektorzy szkół w zamian za określone "prezenty", zobowiązywali się do wykorzystywania produktów tylko jednego wydawnictwa. Jak podaje "Rzeczpospolita", w zamian za to na biurka dyrektorów szkół trafiały m.in. tablety, notebooki, komputery stacjonarne czy tablice interaktywne. Jak nieoficjalnie dowiedziała się gazeta, chodzi o to, żeby skontrolować czy od tych "prezentów" odprowadzane są podatki.
Ministerstwo edukacji zleciło aby już od 1 września przeprowadzone były kompleksowe kontrole w większości szkół sprawdzające sposób wyboru podręcznika. Według szacunków, rodzice w ciągu roku na książki dla swoich pociech wydają 800-900 mln. złotych.
źródło: Rzeczpospolita