Czy młodzi znowu pójdą w kamasze? Wielu obawia się, że powrót do władzy Jarosława Kaczyńskiego oznacza także powrót zasadniczej służby wojskowej. Politycy PiS orędownikami armii zawodowej nigdy przecież nie byli. – Były takie oczekiwania społeczne, by z poboru zrezygnować. Jednak z punktu widzenia siły polskiej armii, to na pewno nie był dobry pomysł – mówi Adam Lipiński, wiceprezes PiS. Polityk przyznaje jednak, że do dawnych czasów trudno będzie wrócić.
Od kiedy notowania Prawa i Sprawiedliwości tylko rosną, wiele wskazuje na to, że partia w najbliższych latach powróci do władzy. Wtedy z pewnością będzie chciała odwrócić wiele zmian wprowadzonych w kraju przez rząd Donalda Tuska. Jednym z takich kroków może być przywrócenie przymusowego poboru do armii, który został zawieszony kilka lat temu. W sierpniu 2009 roku Wojsko Polskie pozbyło się wszystkich, którzy trafili do niego pod przymusem.
Kaczyński wsadzi młodych w kamasze?
Gdy ówczesny minister obrony Bogdan Klich znosił pobór, Prawo i Sprawiedliwość ostro protestowało. – Za nierealne uważam zapowiedzi zniesienia poboru wojskowego w 2009 roku – przekonywał wówczas były minister obrony w rządzie PiS, Aleksander Szczygło. Tragicznie zmarły w katastrofie smoleńskiej polityk podkreślał wtedy, że rezygnacja z poboru wystawi na szwank bezpieczeństwo Polski i interes sił zbrojnych. Prezydent Lech Kaczyński długo spierał się z rządem na temat liczebności armii. Obawiał się, że kilkudziesięciotysięczna armia zawodowa nie będzie w stanie obronić granic.
– Jak oni wrócą, Antoni Macierewicz zostanie szefem MON i na pewno przywrócą zasadniczą służbę wojskową – przekonywał mnie kilka dni temu przyjaciel będący młodym działaczem Platformy. Przyznając otwarcie, że straszenie przywróceniem poboru powinno być dobrym argumentem dla najmłodszych wyborców, którzy coraz częściej odwracają się od PO na rzecz PiS, bo rządy Jarosława Kaczyńskiego pamiętają jak przez mgłę.
Wielka armia, wielkie patologie
Rzeczywiście, warto przypomnieć, że zasadnicza służba wojskowa była przez większość Polaków traktowana nawet nie jak zło konieczne. W ostatnich latach pobór traktowano wręcz niczym zesłanie do piekła. Choć z powszechną w latach 90-tych "falą" armia powoli sobie radziła, wezwanie do stawienia się w jednostce zwykle rujnowało wiele życiowych planów. Nierzadko rozbijało młode rodziny. Dzięki powszechnemu poborowi Polacy uczyli się też kombinatorstwa. By uniknąć służby, mężczyźni szukali wszelkich sposobów na uzyskanie kategorii, która nie kwalifikowała do służby w czasie pokoju. Przez to kwitła korupcja wśród lekarzy, którzy wynajdywali młodzieży najróżniejsze schorzenia.
– Wbrew pozorom, wojsko mało kogo potrafiło zmienić na lepsze. Jeżeli do służby trafiał cwaniak, to wychodził z wojska będąc jeszcze większym cwaniakiem. Z tym, że przez ta kilkanaście miesięcy nauczył cwaniakować jeszcze innych kolegów – mówił naTemat o dawnej armii emerytowany żołnierz.
Desperaci, których nie było stać na "papiery" potrafili okaleczać się albo udając chorobę psychiczną pozwalali zamknąć się na oddziałach psychiatrycznych. Najlepszym sposobem na uniknięcie zasadniczej służby wojskowej były jednak studia. Niechęć młodych Polaków do poboru była bez wątpienia jednym z ważniejszych czynników sprzyjających rozwojowi licznych prywatnych uczelni nad Wisłą. Na byle jaki kierunek, byle gdzie decydowało się bardzo dużo osób, które tak naprawdę studiów do niczego w życiu nie potrzebowały. Także dzięki temu mamy te miliony magistrów.
Poczucie obowiązku wobec państwa
Czy po powrocie Jarosława Kaczyńskiego na fotel premiera te czasy wrócą? W PiS chyba sami do końca jeszcze nie zdecydowali. – Postulatu przywrócenia poboru w naszym programie na razie nie ma – zapewnia w rozmowie z naTemat wiceprezes PiS, Adam Lipiński. Jeden z najbliższych współpracowników prezesa Kaczyńskiego dodaje, że jego partia głośno o przywróceniu służby zasadniczej nie mówi, bo Polacy przyzwyczaili się do obecnych rozwiązań i zmiany trudno byłoby wprowadzić. – Bylibyśmy atakowani za powrót do PRL-u – ubolewa.
Polityk podkreśla jednak, że młodzi Polacy powinni mieć poczucie obowiązku wobec państwa także w kwestii obrony narodowej. Jego zdaniem, koniecznością jest doprowadzenie do tego, by armia znowu była silna i sprawna. – Musimy koncentrować się na wzmocnieniu sił Wojska Polskiego, bo nasz kraj leży w takim miejscu Europy, że po mimo członkostwa w UE, czy NATO musimy mieć armię tak silną, by dała radę powstrzymać potencjalnego wroga przed nadejściem z pomocą wojsk NATO-wskich – tłumaczy. Zapewnia jednak, że PiS zacznie raczej od innych metod niż powrót powszechnego poboru.
Adam Lipiński przyznaje jednak, że do chwili przejęcia władzy w programie jego partii wiele może się zmienić, a zawieszenie poboru wciąż jest w PiS ocenianie bardzo krytycznie. – To prawda, że od lat były takie oczekiwania społeczne, by z poboru zrezygnować. Jednak z punktu widzenia siły polskiej armii, to na pewno nie był dobry pomysł. No ale nie wiem, czy można to jeszcze w jakiś sposób odkręcić – zastanawia się.