"Fantastyczna kobieta", "Podziwiam. Rodzina, pisarstwo, dziennikarstwo, wykłady", "Lubię ją za mądrość, inteligencję, za książki, za to, że chce być Polką" – podobnych komentarzy pod tekstami o Anne Applebaum znaleźć można mnóstwo. Trudno się dziwić – małżonka Radosława Sikorskiego promuje Polskę lepiej niż niejeden dyplomata. Właśnie dostała polskie obywatelstwo i – jak twierdzą niektórzy – to tylko kwestia czasu, kiedy państwo Sikorscy staną się "power couple" nie tylko salonów, ale także polityki.
– Pani Anna dostała obywatelstwo? Bardzo się cieszę, bo niezwykle ją cenię. Miałem okazję poznać osobiście: miła, sympatyczna, wykształcona. Intelektualistka, której analizy są na poziomie najwybitniejszych historyków i politologów – mówi naTemat poseł PO Stefan Niesiołowski. Władysław Bartoszewski dodaje nawet: – Przyznam, że nieco bardziej lubię Applebaum niż Sikorskiego. Za nim ciągnie się atmosfera konfliktu, tymczasem ona jest szanowana przez wszystkich.
Za co Polacy lubią "Annę Jabłońską"
Kogo nie zapytać o życiową partnerkę Radosława Sikorskiego, odpowiedź prawie zawsze ta sama. Aż dziw, że tak szanowana i lubiana w naszym kraju dziennikarka (z Polską związana od 20 lat) dopiero w grudniu ubiegłego roku zdecydowała się złożyć wniosek o przyznanie obywatelstwa. "Mieszkam w Polsce, mój mąż jest Polakiem, moje dzieci są Polakami. Uznałam, że to jest ten czas" – stwierdziła.
Przyznanie Applebaum obywatelstwa nie jest zwykłą formalnością. Jak mówi Wiesław Gałązka, ekspert ds. wizerunku politycznego, decyzja może mieć znaczenie polityczne, bo małżonka ministra Sikorskiego, choć do tej pory raczej za kulisami głównych wydarzeń, jest jego dużym i niewykorzystanym atutem. – Przy ambicjach i zdolnościach Sikorskiego mogą się znakomicie uzupełniać. To jedna z najlepszych, a już na pewno najbardziej reprezentacyjna, para polityczna w Polsce – ocenia.
Zdaniem Gałązki, szczególnie cennym kapitałem jest reputacja, jaką Applebaum cieszy się wśród Polaków. Bo uznanie elit intelektualnych to nie wszystko. – Na pewno jest to kobieta, która imponuje zwykłym ludziom swoim dorobkiem. Lubimy osoby, które identyfikują się z Polską, a które są wpływowe, cytowane w międzynarodowej prasie i na salonach. Poza tym, do społecznej sympatii przyczynia się fakt, że ona nie narzuca się nachalnie w mediach. Jeżeli w ogóle występuje, to w towarzystwie Sikorskiego – podkreśla ekspert.
W cieniu prawyborów
Do tej pory jedynym momentem, w którym Applebaum znalazła się w centrum zainteresowania i gdzie podtekst stanowiła polityka, były prawybory prezydenckie. Radosław Sikorski o nominację walczył z Bronisławem Komorowskim, a że szanse miał niemałe, zaczęto mówić o jego partnerce jako o potencjalnej Pierwszej Damie. – Włączę się w kampanię wyborczą, ale tylko, by pokazać, że wspieram męża – zapowiadała sama zainteresowana w rozmowie z "Newsweekiem".
Szybko okazało się jednak, że nawet brak bezpośredniego zaangażowania nie uchronił jej przed atakami. Posłowie PO jeszcze przed wyborami przewidywali, że żydowskie pochodzenie żony Sikorskiego może być problemem. I chociaż finalnie nie było drugim motywem przewodnim kampanii, drugim "dziadkiem z Wermachtu", to w tle temat się pojawiał.
– Gdyby Sikorski celował w wysoką funkcję, na przykład jeszcze raz w prezydenturę, to nie mam wątpliwości, że dla części "prawdziwych Polaków" byłby to argument przeciwko – mówi Wiesław Gałązka.
Pierwsza Dama Rezerwowa
Pytanie, czy Sikorski w ogóle celuje w "wysoką funkcję" i czy dojdzie do sytuacji, w której Applebaum będzie mogła mu politycznie pomóc. Wiadomo, że w Platformie głośno mówi się o jego ambicjach, które wykraczają daleko poza fotel ministra. Przed rokiem "Wprost" powołując się na źródła w PO donosił, że myśli o wyborach prezydenckich w 2020 albo nawet w 2015 roku:
"Na rządowym zapleczu brany jest pod uwagę taki scenariusz: jeśli PO do wyborów prezydenckich będzie miała bardzo niskie notowania i dojdzie do wewnętrznych podziałów, Komorowski może wystartować niezależnie. Wtedy PO będzie musiał zdecydować, czy wystawić drugiego kandydata".
A czy Applebaum byłaby dobrą pierwszą damą? – Szanuję ją i ministra Sikorskiego, dlatego się nie wypowiem – ucina Władysław Bartoszewski. – Na pewno wizerunkowo byłaby to dla Polski spora korzyść – ocenia Gałązka.
Niesiołowski się waha. – To osoba o wielkiej kulturze i delikatności, znakomicie poznała problemy Polski i Europy, ale gdybym snuł takie hipotezy, to byłoby dwuznaczne. Prezydent Komorowski najprawdopodobniej wystartuje w wyborach, wiec problem jest rozstrzygnięty – twierdzi. – A poza tym: my już mamy dobrą Pierwszą Damę.