
Chociaż OPZZ i "Solidarność" to dwa różne nurty ruchu związkowego, zdarza im się mówić jednym głosem. Ale tak nie jest w przypadku zgłoszonego przez OPZZ pomysłu, by skrócić tydzień pracy z 40 do 38 godzin. Rzecznik "Solidarności" przekonuje, że znacznie bardziej potrzebne jest jednak wyegzekwowanie obecnego prawa, bo na razie to pracownicy płacą cenę za słabość polskiej gospodarki.
REKLAMA
Niska wydajność pracy nie jest winą polskich pracowników i niewiele od nich zależy. To głównie problem naszych pracodawców. Składa się na to zacofanie technologiczne, słaba organizacja pracy i brak umiejętności nowoczesnego zarządzania.
Mówiąc krótko – nasza gospodarka nie jest innowacyjna. Bo proszę zobaczyć – wystarczy, że nasi pracownicy przekraczają granicę i nagle okazuje się, że pod względem wydajności, jakości i kultury technicznej biją inne nacje na głowę. A więc za “cieniznę” naszych przedsiębiorców, pracownicy płacą niskimi zarobkami i ogromną ilością godzin pracy, która ich wyniszcza.
Pytanie zasadnicze – co taka zmiana miałaby dać? Skracanie tygodnia pracy miałoby sens wtedy, gdy istniałaby potrzeba dzielenia się pracą pomiędzy większą ilością ludzi. Ale my i tak pracujemy o wiele za dużo, więc obecnie nie spełni to swojej roli.
Dzisiaj przede wszystkim trzeba skupić się na egzekwowaniu obowiązującego prawa i nie dopuszczać do dalszego uelastyczniania rynku pracy, tak aby Polacy pracowali mniej godzin. Należ więc usztywniać, a nie uelastyczniać. Należy podnosić zarobki, bo tylko presja płacowa wymusi na przedsiębiorcach rozwój i inwestycje w technologie, które będą poprawiały wydajność.